Małżeńskie kłamstwa - do faceta

Zadowolony mężczyzna zapytany krótko po ślubie o samopoczucie odpowie: "jest bardzo dobrze, nic się nie zmieniło, jest jak przed ślubem". Dla kobiety natomiast ślub to cezura, po której wiele się zmieni, wszystko będzie lepsze, pełniejsze, doskonalsze - inaczej niż przed ślubem.

Kobiety i mężczyźni podchodzą do zalegalizowania związku z różnymi oczekiwaniami, mają różne wizje wspólnego życia, muszą się zmagać z różnymi stereotypami i wyzwaniami, jakie stoją przed związkiem, wyznają różne opinie, które często w zderzeniu z rzeczywistością okazują się kłamstwem.

Oto kilka z nich.

Potrzebujesz tylko miłości

Błogość i szczęście małżeńskie to mit. Bezwarunkowa miłość - niezbędna w przypadku niemowląt i dzieci - jest niemożliwa do osiągnięcia między partnerami. Owszem, partnerzy utrzymują, że się kochają, ale zdumiewają się, że nie są szczęśliwi. Podtrzymywanie przekonania, że do zbudowania satysfakcjonującego związku wystarczy tylko romantyczna miłość jest błędem i pozbawia ludzi motywacji do żmudnego i ciągłego zdobywania i rozwijania umiejętności, dzięki którym mogą nauczyć się, jak funkcjonować w związku z drugim człowiekiem.

Wychowując dzieci (a zwłaszcza dziewczynki) w przekonaniu, że małżeństwo jest sposobem na życie i rozwiązaniem życiowych problemów oraz drogą do osiągnięcia szczęścia i spełnienia osobistego, przyczyniamy się do umacniania tego kłamstwa w powszechnej opinii.

Mówię, ale mój partner mnie nie słucha

W rzeczywistości mówimy wiele w ciągu dnia, lecz jakość naszej komunikacji pozostawia wiele do życzenia. Żyjemy w czasach, w których należy otwarcie mówić o swoich uczuciach, ale nie mamy umiejętności odróżnienia uczuć, które pomagają i budują od tych, które są szkodliwe. Niewielu z nas potrafi mówić i słuchać efektywnie. Telewizyjne talk-show zachęcają do bezwzględnego i niekiedy brutalnego mówienia prawdy wprost, lecz brutalna szczerość wzbudza więcej brutalności niż szczerości.

Problemy komunikacyjne to jedno, znacznie ważniejsze są ukryte za nimi poważne różnice w wartościach, celach, planach i zamierzeniach życiowych. Jak się okazuje usprawnienie komunikacji nie jest rozwiązaniem małżeńskich problemów.

Ludzie się nie zmieniają

Ludzie są przekonani, że nie są w stanie zmienić się w znaczący sposób, że nic w małżeństwie nie może ulec zmianie, dopóki nie zmienią się partnerzy. To pesymistyczne i niewłaściwe nastawienie sabotuje wszystkie wysiłki podejmowane na rzecz poprawy jakości związku.

Część ludzi usiłuje zmienić coś w związku w wielce nieproduktywny sposób, łatwo frustruje się i uznaje, że to dowód na niemożność zmiany człowieka. Inni znów obawiają się tego, co zmiany mogą przynieść i uciekają od podejmowania się trudnych wyzwań. Jeszcze inni po wstępnej kalkulacji oceniają, że szkoda czasu i wysiłku na dążenie do zmiany.

A zmiany są możliwe, ale są czaso- i pracochłonne.

Kiedy zawierasz małżeństwo, tworzysz własne rodzinne dziedzictwo

Nawet jak założysz rodzinę z dala od miejsca swego pochodzenia, twe związki z rodzicami nie tracą na ważności, a wręcz stają się modelowymi dla twoich zachowań. Z zakamarków twej psychiki wychodzą na światło dzienne kłopoty, z jakimi stykali się twoi rodzice i mechanizmy, w jakich funkcjonowali.

Zaczynają grać pierwsze skrzypce w twoim obecnym związku. Nie jesteś ich świadomy, ale to nie znaczy, że dzień po dniu nie wywierają na ciebie wpływu. Styl życia, jaki poznałeś w domu rodzinnym, jest albo przez ciebie powielany albo ignorowany - oczywiście w sposób nieświadomy.

Niedocenianie wpływu wychowania jest przyczyną wielu problemów w małżeństwie.

W małżeństwie egalitarnym jest łatwiej

W egalitarnym, nowoczesnym modelu małżeństwa obowiązki są dzielone w miarę sprawiedliwie na oboje partnerów, którzy obdarzają się szacunkiem i zaufaniem. Równość w teorii jest czymś wspaniałym, jednak w rzeczywistości dochodzi do konfliktów na tle ról społecznych, obowiązków i oczekiwań z nich wynikających.

Mężczyźni czują się niedoceniani za ciężką pracę, jakiej się oddają w imię zapewnienia rodzinie bytu oraz domowe obowiązki, których się podejmują po przyjściu do domu. Podobnie ma się rzecz z kobietami - czują się niedoceniane za wykonywanie całej dodatkowej pracy, jaka na nich czeka w domu po powrocie z firmy.

Równouprawnienie poskutkowało tym, że blisko 70 proc. pracujących mężatek wraca do swych domów po to, by... zająć się pracą. Nie mogą przy tym liczyć na pomoc ze strony partnera. I to jest główną przyczyną niezadowolenia kobiet z instytucji współczesnego małżeństwa.

Dzieci konsolidują związek

Dzieci są w istocie największym zagrożeniem dla trwałości małżeństwa. Z przykrością trzeba przyznać, że te miłe małe istoty, które kochamy bezgranicznie, sprawiają, że małżeństwo znajduje się niekiedy nad przepaścią. Zwłaszcza wtedy, gdy jednym z istotnych powodów, dla których zawarło się związek było posiadanie dzieci. Rzeczywistość jest okrutna - w świecie, w którym oboje partnerzy są przepracowani, zestresowani i nie spędzają wspólnie zbyt dużo czasu, pojawienie się w rodzinie dzieci zwykle stresuje jeszcze bardziej i pochłania tę resztkę czasu i emocjonalnej energii, którą miałoby się dla partnera.

Wychowanie dziecka to czas wielkiej próby i nieustannej walki o dobro i trwałość związku. Może to zabrzmi paradoksalnie, lecz jeśli chcesz, by dziecko wychowywało się w zdrowej i pełnej rodzinie, należy na pierwszym miejscu postawić dobro... współmałżonka, a nie dziecka.

Rewolucja seksualna sprawiła, że ze sprawami seksu jest łatwiej

Sprawy seksu nie są już tabu. Mówi się o nich otwarcie, bez zahamowań. Otaczający nas świat dostarcza na co dzień seksualnych sensacji. Przyzwyczajamy się do tego, lecz wcale nie ułatwia nam to życia, zwłaszcza w sypialni. Czujemy obowiązek przeżywania naprawdę świetnego seksu w bezpruderyjnym świecie, a jednak nierzadko nie doznajemy go w ogóle. I to też dodatkowy czynnik stresogenny.

Świat nie uznaje naturalnej ewolucji od zauroczenia, fascynacji fizycznej drugą osobą, po uspokojenie, a nawet wygaszenie wewnętrznego ognia na rzecz spokojnego dojrzałego partnerstwa. Świat domaga się od nas stałej zdolności seksualnej, a temu oczekiwaniu nie potrafimy sprostać.