Matura ze współżycia
W odróżnieniu od matury, którą właśnie zdają "najmłodsi dorośli", czyli absolwenci szkół średnich, egzamin z dojrzałości życiowej zdajemy w zasadzie bez przerwy - od pierwszej miłości...
Dojrzałość życiową człowieka - bo na taką chciałabym zwrócić uwagę - poznajemy między innymi po tym, jak potrafi on współistnieć z bliską osobą. Niestety, ewentualna niedojrzałość partnera lub partnerki bywa szczególnie bolesna.
We współżyciu z najbliższą osobą najważniejsza wydaje się być, oczywiście oprócz miłości, wzajemne zrozumienie. Takie, które pozwala powracać, do siebie wzajemnie nawet po chwilowych burzach.
Zrozumienie prowadzące zawsze do porozumienia, do rozmowy, do stałego kontaktu. Współżycie to przecież nie tylko chwile uniesień. To także konieczność zmagania się z codziennością, ze światem zewnętrznym, ale i z własnymi słabościami. To umiejętność pochylenia głowy, umiejętność wypowiedzenia prostego słowa "przepraszam", to także - chociaż o to prawdopodobnie najtrudniej - umiejętność wybaczania...
Takiej dojrzałości, takiego dojrzałego współżycia warto się uczyć, bo nie jest ono przecież dane człowiekowi w chwili narodzin. Nad taką dojrzałością - własną i partnera - warto się od czasu do czasu zastanowić. Po co? By oszczędzić sobie i innym bólu rozstania, zdrad, rękoczynów, kłótni i innych takich...
By zdać prawdziwą maturę, jaką jest po prostu życie.
Grażyna
grazynamika@interia.pl