Miłosne podarunki ze skandalem w tle
Wielkie namiętności i wielki gest. Drogocenne klejnoty, zamek, romantyczny park – to prezenty ofiarowane z miłości przez ludzi, którzy zapisali się w polskiej historii. Choć niektóre z nich zaginęły bez wieści, pamięć po nich pozostała.
Ogród dla ukochanej wart fortunę
Życie hrabiny Zofii Potockiej dostarczyłoby materiału do niejednej powieści. Grecka kurtyzana ze Stambułu, metresa polskiego dyplomaty oraz kniazia Potiomkina, ulubieńca carycy Katarzyny, żona komendanta twierdzy Kamieniec, kochanka wielu europejskich arystokratów i w końcu żona jednego z najbogatszych magnatów Rzeczypospolitej - Stanisława Szczęsnego-Potockiego, który okrył się hańbą Targowicy. Po ślubie para zamieszkała w okazałym pałacu w Tulczynie.
Zakochany Potocki postanowił założyć dla ukochanej w Humaniu najpiękniejszy park romantyczny w Europie, zwany Zofiówką. Rozciągał się on na 150 ha. Koszt tego przedsięwzięcia wynosił 15 mln ówczesnych złotych (dziś ok. miliarda dolarów). Sprowadzono z Turcji najrzadsze okazy drzew i krzewów. Wybierano posągi, altany, tworzono sztuczne groty, stawy i kaskady. Mimo tego daru Zofia nie pozostała mężowi wierna, wdała się nawet w romans z jego synem. Po powstaniu listopadowym park został skonfiskowany przez cara Mikołaja I synowi Potockiego - Aleksandrowi.
Warto wiedzieć: Zofiówka znajduje się na terenie Ukrainy, przeszła renowację i jest udostępniona do zwiedzania.
Pamiątka wielkiego romansu
Uznawano ją za jedną z najpiękniejszych kobiet epoki. Delfina Potocka nieszczęśliwa w małżeństwie, miała liczne romanse. Ale jednego mężczyznę kochała naprawdę - polskiego wieszcza, Zygmunta Krasińskiego. Nie mogli być formalnie razem (ona mężatka, on żonaty), ale ich uczucie kwitło przez długie lata. Delfina i żona poety Eliza Branicka znały się i przez długi czas pozornie tolerowały. Jednak w końcu piękna pani Potocka opuściła ukochanego, choć na zawsze została jego wielką przyjaciółką. Ich bogata korespondencja przeszła do historii polskiej literatury. Zakochany poeta ofiarował swojej wybrance pianino, w którego wyborze pomagał sam Fryderyk Chopin. Instrument ten przetrwał do dziś.
Warto wiedzieć: Pianino Delfiny można oglądać w Muzeum Regionalnym w Złotym Potoku nieopodal Częstochowy (dawny dworek Krasińskich).
Przeklęty naszyjnik
Księżna Daisy von Pless była kobietą niepospolitej urody. Ta angielska arystokratka zauroczyła swojego przyszłego, starszego o 11 lat męża, Jana Henryka, księcia von Pless, pana na zamku Książ. Po ślubie młoda para wyjechała w podróż do Afryki. Podczas tej wyprawy Jan Henryk ofiarował żonie liczący 6 m długości naszyjnik z pereł, specjalnie wyłowionych z Morza Czerwonego. Legenda głosi, że jeden z poławiaczy zmarł z wycieńczenia na oczach Daisy, przeklinając przyszłą właścicielkę naszyjnika. Ponoć ta klątwa położyła się cieniem na życiu ślicznej księżnej. Dotknęło ją bowiem wiele nieszczęść: jej pierwsze dziecko zmarło jako niemowlę, a w sile wieku choroba przykuła ją do wózka inwalidzkiego.
W czasie I wojny światowej oskarżono księżną o szpiegostwo, a tuż potem porzucił ją mąż. W 1936 r. w niejasnych okolicznościach zmarł jej 26-letni syn Bolko. W 1941 r. III Rzesza skonfiskowała Książ i Daisy zamieszkała w Wałbrzychu, dwa lata później zmarła. Słynny naszyjnik prawdopodobnie pochowano wraz z nią. Po splądrowaniu grobu przez Armię Czerwoną służba przeniosła szczątki księżnej w inne miejsce. Obecnie nie ma śladu po grobie Daisy i jej perłach.
Warto wiedzieć: Pamiątki po Daisy można oglądać w Książu.
Zamek po otrutych książętach
Bona Sforza, księżniczka mediolańska, była o 27 lat młodsza od swego męża, króla Zygmunta Starego. Mimo to ich małżeństwo układało się nadspodziewanie dobrze. Bona okazała się opiekuńczą i czułą żoną, a król obdarzał ją uczuciem. W 1526 r. Zygmunt Stary włączył Mazowsze do królestwa. Było to możliwe dzięki przedwczesnej śmierci obu książąt mazowieckich. Ponieważ Bonie bardzo zależało na przyłączeniu księstwa do Korony, podejrzewano, że to właśnie ona zleciła otrucie młodych władców Mazowsza. Nie wiadomo, jak było naprawdę, ale faktem jest, że król Zygmunt po pozyskaniu księstwa podarował żonie zamek Książąt Mazowieckich w Ciechanowie. Królowa często go odwiedzała. Dzięki niej wnętrza warowni nabrały renesansowego charakteru. Obecnie zamek, który popadł w ruinę, jest odbudowywany.
Warto wiedzieć: Odnowione części zamku można zwiedzać codziennie oprócz poniedziałku.
Zaginione klejnoty niechcianej królowej
To była wielka miłość od pierwszego wejrzenia. Pełna przeszkód i bez happy endu. Przebywający na Litwie, niedawno owdowiały Zygmunt August, odwiedził dwór Radziwiłłów, gdzie wpadła mu w oko Barbara. Zakochał się w niej tak bardzo, że walczył o nią nie tylko z matką, królową Boną, ale też z polską szlachtą. Był nawet gotów abdykować. Ale zwyciężył i uczynił Barbarę Radziwiłłównę swoją żoną i królową Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Piękna Litwinka kochała się w klejnotach i drogocennych szatach. Król nie żałował pieniędzy na zachcianki uwielbianej żony. Ponad wszelkie kamienie szlachetne przedkładała ona perły, w których było jej wyjątkowo do twarzy. Miała mnóstwo wykonanych z nich naszyjników, czepców, kołnierzy.
Zygmunt August zlecał dworzanom zaopatrującym królewski skarbiec, by kupowali najpiękniejsze perły pochodzące z Indii. Barbara zmarła w wieku 31 lat, prawdopodobnie na raka. A co się stało z drogocennymi klejnotami królowej? Niektóre zostały złożone do trumny wraz z nią, ale nie było tam słynnych pereł. Prawdopodobnie skradziono je tuż po śmierci Zygmunta Augusta, ponoć potem trafiły na dwór angielski. Teraz możemy je podziwiać tylko na portretach Barbary.
Warto wiedzieć: Katedrę wawelską, gdzie koronowano Barbarę, można zwiedzać bezpłatnie każdego dnia.
Awantura wokół portretu
Gdy Jan Matejko poznał swoją przyszła żonę Teodorę Giebułtowską, był ponoć zaślepiony z miłości. I może dlatego nie dostrzegł gwałtownego charakteru swojej wybranki, mimo że podczas zaręczyn rzuciła w niego pierścionkiem. Jednym z dowodów jego uczucia było namalowanie portretu żony w stroju ślubnym. Małżeństwo Matejków okazało się burzliwe.
Do największego spięcia między nimi doszło, gdy Matejko zaczął malować obraz "Kasztelanka", do którego pozowała mu siostrzenica Teodory. Robił to w tajemnicy, gdyż bał się scen zazdrości. Gdy Matejkowa dowiedziała się o obrazie, wściekła się nie na żarty. W przypływie gniewu zniszczyła swój portret w sukni ślubnej. Na szczęście mistrz Jan odtworzył obraz, ale jego małżeństwo nie przetrwało.
Warto wiedzieć: Portret Teodory znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie.
Marta Żarska