Na scenie trema znika

Anna Dymna, aktorka teatralna, filmowa i prezes fundacji Mimo Wszystko. Aktorstwo pomogło jej opanować nieśmiałość.

Gdy mama wysyłała mnie po cukier do sklepu, potrafiłam kilka razy stawać w kolejce, tak wstydziłam się powiedzieć głośno "poproszę kilo cukru". Byłam bardzo nieśmiała wobec dorosłych, choć z rówieśnikami dokazywałam, ile wlezie. Mając kilkanaście lat, trafiłam do teatrzyku pana Jana Niwińskiego.

I okazało się, że na scenie nieśmiałość gdzieś znika. Sądzę, że to dlatego, że aktorstwo każe się skupić na sprawie, a nie na sobie. Kiedy koncentruję się na roli, inne rzeczy odsuwam na dalszy plan. Dziś nadal bywam nieśmiała.

Jako Anna Dymna opowiadająca o sobie czuję się fatalnie. Ludzie mówią, że wyglądam na spokojną i pewną siebie. A ja jestem bardzo zdenerwowana, z tych nerwów ogarnia mnie "mgła spokoju": wtedy wolno mówię i wyglądam na opanowaną jak skała. Na szczęście aktorstwo dało mi warsztat, dzięki któremu potrafię wystąpić publicznie, poprowadzić rozmowę przed kamerą.

Lubię nieśmiałych ludzi. Kiedy w moim programie telewizyjnym Spotkajmy się pojawiają się tacy rozmówcy, gdy zdobędę ich zaufanie, powstają najlepsze, najciekawsze rozmowy. Sądzę, że ludzie nieśmiali więcej widzą, lepiej słuchają. Może dlatego, że pozostają w cieniu, więc nie oślepia ich własny blask.

Twój Styl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas