Napisała książkę, by uratować małżeństwo
Łatwo obwiniać męża o to, że czujesz się nieszczęśliwa, ale prawda jest taka: niezadowolenie ma swoje źródło w twoim wnętrzu. Sama odpowiadasz za swój nastrój, samopoczucie i zadowolenie lub jego brak.
Zaplanowałaś pogrzeb swojego męża z najdrobniejszymi szczegółami. Dlaczego to zrobiłaś i czy czujesz się winna z tego powodu?
Alisa Bowman: - Kiedyś uważałam, że postąpiłam tak dlatego, że jestem szurnięta. Dopiero gdy zaczęłam otwarcie mówić o kryzysie w swoim małżeństwie, zrozumiałam, że niekoniecznie muszę się zgłaszać do zakładu dla umysłowo chorych. Powiedziałam koleżance: "Kiedyś chciałam, żeby mój mąż padł trupem, ale rozwiązaliśmy kilka problemów i teraz czuję się o wiele lepiej". Odpowiedziała mi: "Ja też co jakiś czas mam ochotę zamordować męża! Po prostu czasami chcę go udusić!". Inna koleżanka dodała: "Ja też! Po prostu ręka mnie świerzbi. Co takiego jest w naszych mężach? Dlaczego potrafią nam zaleźć za skórę bardziej niż ktokolwiek inny? Nie wiedziałam, co to złość, dopóki nie wyszłam za mąż". Kolejna po prostu powiedziała: "Znam to uczucie". Stwierdzenia te pochodzą od koleżanek, które zawsze uznawałam za szczęśliwe w małżeństwie. Od kobiet mających na pozór wspaniałych mężów, którzy znakomicie się sprawdzają w roli ojców. Z kolei mężczyźni sprawiali wrażenie po uszy zakochanych w swoich żonach. Lecz wszyscy kiedyś fantazjowali na temat pogrzebów własnych małżonków. Fantazjowanie na temat pogrzebu mojego męża dodało mi otuchy na bardzo trudnym etapie życia. Pozwoliło mi dostrzec, dlaczego między nami jest źle. Pozwoliło mi zaplanować, co chciałabym zmienić. Pozwoliło mi zapragnąć czegoś więcej, zobaczyć swoje życie bez niego i zrozumieć, że warto było podjąć próbę ratowania naszego małżeństwa.
Gdy rozpoczęłaś realizację planu naprawy swojego małżeństwa, znajdowało się ono w opłakanym stanie. Sądziłaś, że ci się uda?
- Szczerze? Nie za bardzo. W ciągu kilku pierwszych tygodni robiłam pewne rzeczy tylko po to, żeby mieć o czym napisać do Deb, mojej przyjaciółki. Obiecałam jej, że spróbuję wszystkiego. Zdecydowałam się też podjąć ten wysiłek ze względu na córkę, ale nie miałam szczególnych nadziei na zmianę. Obiecałam sobie, że nie przestanę próbować pod dwoma warunkami: 1. Mój mąż też będzie się starał. 2. Nasze małżeństwo będzie chociaż trochę lepsze. Udało nam się spełnić oba warunki w trakcie trwania projektu. Po jego zakończeniu nie przestaliśmy o nich pamiętać.
Kiedy postanowiłaś napisać książkę o swoim małżeństwie?
- Gdy starałam się uratować mój związek, do Deb - przyjaciółki, która przekonała mnie do podjęcia tego wysiłku - wysyłałam bardzo długie, niekiedy żartobliwe maile. W jednym z nich opisywałam depilację martini. W kolejnym podróż do Nowego Jorku i test przytulania. Deb odpisywała mi, mówiąc, że zaśmiewała się do łez z moich tekstów. Zachęcała mnie do zamieszczenia tych maili bez przeróbek na stronach Slate.com i Salon.com. Wtedy nie odważyłam się tego zrobić, więc nadal koncentrowałam się na Fall From Grace (W niełasce), niedokończonej powieści, o której wspominam w książce. Jakiś czas po rozpoczęciu projektu zaczęłam chodzić na kurs pisania. Z początku nie miałam zielonego pojęcia, o czym będę pisać. Myślałam: "Po co mi te zajęcia? Moje życie jest nudne jak flaki z olejem. Nie mam nic ciekawego do powiedzenia". A potem przypomniałam sobie o mailach wysyłanych do Deb i przerobiłam je na teksty. Zaczęłam od tego o martini. Bardzo spodobał się mojej nauczycielce, podobnie jak wszystkim członkom mojej grupy. Niedługo potem wybrałam się z psem na spacer. Zaczęłam myśleć o zaplanowanym ze szczegółami pogrzebie męża. Zastanawiałam się, czy inne kobiety też miewają podobne myśli. Nagle, tak po prostu, przyszło mi do głowy zdanie: "Zorientowałam się, że z moim małżeństwem dzieje się coś bardzo złego, gdy zaczęłam planować pogrzeb swojego męża". Biegiem wróciłam do domu. Usiadłam przy komputerze i zaczęłam pisać. Gdy wstałam od biurka, miałam gotowy cały pierwszy rozdział.
Piszesz też bloga poświęconego małżeństwu. Dlaczego?
- Od jakiegoś czasu doradzali mi to znajomi pisarze. Tak się składa, że prawie każdy niezależny pisarz prowadzi własnego bloga. Opierałam się jednak, bo nie miałam pojęcia, o czym pisać. Większość pisarzy pisze o pisaniu, a ja nie miałam ochoty na coś podobnego. Pewnego dnia pomyślałam sobie: "Ależ jestem głupia!", bo zrozumiałam, że powinnam pisać bloga o małżeństwie. W październiku 2008 roku napisałam pierwsze słowa do ProjectHappilyEverAfter. com. Co twój mąż myśli o tym wszystkim? Kiedy mu powiedziałam o planach napisania książki o naszym małżeństwie, powiedział: "Dlaczego nie?". Pewnie myślał, że nigdy jej nie skończę, przynajmniej tak to wtedy odebrałam. Pewnie traktował ją jako kolejny z moich niedokończonych projektów, jak powieść, o której wcześniej wspomniałam. Kiedy skończyłam pisać, dałam mu tekst do przeczytania. Byłam przerażona. Starałam się nie gapić na niego, gdy przewraca strony. Pomyślałam, że kiedy dojdzie do końca, z pewnością powie: "Przepraszam, ale krępuje mnie to, co robisz".
W książce autorka podaje 10 sposobów na ulepszeni swojego małżeństwa. Oto jeden z nich:
Krok 1: Poznaj siebie
Łatwo obwiniać męża o to, że czujesz się nieszczęśliwa, ale prawda jest taka: niezadowolenie ma swoje źródło w twoim wnętrzu. Sama odpowiadasz za swój nastrój, samopoczucie i zadowolenie lub jego brak. Mąż nie rozwiąże za ciebie twoich problemów. To twoje zadanie, a on może jedynie wspierać podejmowane przez ciebie próby. Poszukując szczęścia, możesz skorzystać z poniższych wskazówek:
- Dbaj się o siebie. Naładuj się pozytywną energią, żebyś miała co przekazywać rodzinie i przyjaciołom.
- Rób wszystko, co trzeba, żeby odzyskać lub zachować zdrowie. Uprawiaj sport. Odpoczywaj. Wysypiaj się. Jedz odpowiednie potrawy. Kochaj się regularnie. Często rób to, co lubisz. Regularnie poświęcaj sobie czas.
- Odkryj, co lubisz, i rób to często.
- Przyjrzyj się swoim przyjaciołom. Utrzymuj kontakty z ludźmi, którzy naprawdę cię lubią i wspierają. Zerwij kontakty z osobami złośliwymi, małostkowymi i zazdrosnymi. Jeżeli trzeba, znajdź sobie nowych przyjaciół.
- Przestań czuć się winna. Nie będziesz dobrą żoną ani matką, jeżeli nie będziesz w zgodzie z sobą. Ty jesteś na pierwszym miejscu, mąż na drugim, a dzieci na trzecim. Jeżeli zaburzysz ten porządek, nikt nie będzie zadowolony.
- Uśmiechaj się. Dzięki temu będziesz wyglądała na szczęśliwą, a ludzie szczęśliwi przyciągają innych ludzi. W towarzystwie poczujesz się lepiej.
- Śmiej się. Zobacz też "Uśmiechaj się" powyżej.
- Pogódź się z tym, że raz na jakiś czas będziesz się czuła nieszczęśliwa. Pamiętaj, smutek nie zabija ani nie trwa wiecznie. Kiedy uporasz się z obawami, negatywne emocje nie będą ci tak bardzo dokuczać.
- Podaj dalej. Pomagaj innym odkrywać ich dobre strony. Wtedy sama będziesz miała lepsze zdanie o sobie.
- Uporaj się z własnymi lękami. Strach przed przegraną jest gorszy niż sama przegrana. Odważ się wcielać w życie swoje marzenia. Im bardziej zabiegasz o ich spełnienie, tym będziesz szczęśliwsza. Im bardziej ich unikasz, tym będziesz smutniejsza.
- Wprawiaj się w sztuce otwartego wyrażania własnego zdania. Nie obawiaj się prosić o to, czego potrzebujesz.
- Nie przestawaj poznawać siebie, dopóki się nie zorientujesz - bez cienia wątpliwości - że możesz być równie szczęśliwa w samotności, jak i w małżeństwie. Świadomość, że w razie potrzeby staniesz na własnych nogach, doda ci odwagi potrzebnej do przezwyciężenia kryzysu w twoim małżeństwie.