Nauczycielka wyjawiła, ile zarabia. Nie stać jej na utrzymanie

Nauczycielka jednej z wrocławskich szkół opublikowała w mediach społecznościowych wpis, w którym ujawniła wysokość swojej pensji. Pracując na pełen etat, nie wystarcza jej nawet na utrzymanie. "Ja wiedziałam, że nauczyciele są traktowani przez rząd najgorzej na świecie, ale muszę Wam powiedzieć, że rzeczywistość przerosła moje wyobrażenia" - opisała swoją sytuację kobieta.

Nauczyciela z Wrocławia wyjawiła, ile zarabia w szkole
Nauczyciela z Wrocławia wyjawiła, ile zarabia w szkole123RF/PICSEL

Nie od dziś wiadomo, że zawód nauczyciela w Polsce nie należy do tych najlepiej opłacalnych. Osoby pełniące tę funkcję muszą mieć wykształcenie wyższe, a okazuje się, że często nie stać ich nawet na przeżycie "od pierwszego do pierwszego". Swoją sytuację postanowiła opisać Gaba Ochalik, graficzka i nauczycielka stażystka z technikum nr 15 im. Marii Skłodowskiej-Curie we Wrocławiu.

"Nie stać mnie na pracę w szkole"

Nauczycielka opublikowała zdjęcie, na której widać wycinek wyliczenia wypłaty - 2 627,79 złotych. Kobieta w związku z tym wypisała swoje najważniejsze, stałe wydatki i koszty utrzymania. Za czynsz płaci 1000 złotych, za leki 200, terapię kolejny 1000, a za komunikację miejską 100 złotych. Kobieta wspomina również o kosztach wizyt u psychiatry - 200 złotych co dwa miesiące.

"Suma: 2400 regularnych kosztów" - pisze nauczycielka. - "Czuję, że totalnie mogłabym być w tej pracy fantastyczna i zrobić dużo dobrego, ale kończą mi się oszczędności, którymi ratowałam się, wychodząc na koniec miesiąca na minus" - dodaje.

Koszty utrzymania rzecz jasna różnią się w zależności od miasta. Dziś w Warszawie za sam pokój należy zapłacić około 1500 złotych. Kobieta w swoich wydatkach nie uwzględniła kosztów jedzenia, nie wspominając o jakichkolwiek dodatkowych aktywnościach czy wydatkach. "Niech no jeszcze zaboli mnie ząb i okazuje się, że wypłata zniknęła, a nie policzyliśmy jeszcze jedzenia, zakładając, że pracując 'z powołania', zostaje się mnichem i żywi poczuciem misji" - komentuje nauczycielka i dodaje, że w czerwcu będzie musiała pożegnać się z pracą w szkole.

"Nie wiem, co można z tym zrobić, ale uważam, że powinno się krzyczeć"

W temacie dramatycznej sytuacji finansowej nauczycieli nie należy zapominać również o bezpłatnych, dodatkowych obowiązkach, które muszą wykonywać po godzinach swojej pracy. "Czarnkowe godziny, rady, szkolenia, wywiadówki. Kilkaset godzin pedagogicznej podyplomówki podniosłoby mi wypłatę o 80 zł na miesiąc, a stażystką jestem jeszcze przez 3 lata i 9 miesięcy - prawdopodobnie od wtedy mogę mieć płacone wakacje" - pisze.

W przypadku nauczycieli stażystów argument używany przez sporą część społeczeństwa dotyczący dwumiesięcznego, płatnego urlopu, nijak się ma do rzeczywistości. "Praktyka zatrudniania nauczycieli stażystów po rozpoczęciu roku szkolnego, tak by ich umowa skończyła się w czerwcu (a nie jak normalnie pod koniec sierpnia), trwa bowiem w najlepsze. Placówki w ten sposób szukają oszczędności, a nauczyciel stażysta przez dwa miesiące zostaje bez pracy z nadzieją na to, że od września szkoła podpisze z nimi kolejną umowę zlecenie. Może to dwa miesiące dla stażystów, aby mieli czas na znalezienie innej pracy" - komentuje autorka i dodaje: ""Nie stać mnie na pracę w szkole, mimo że kocham moich uczniów i bardzo trudno będzie mi się z nimi żegnać. Nie wiem, co można z tym zrobić, ale uważam, że powinno się krzyczeć".

***

Technologie kosmiczne w codziennym życiu. Sławosz Uznański u Katarzyny ZdanowiczINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas