Nie tylko Wenecja
Mało jest miejsc równie zatłoczonych, co Wenecja. Latem na placu Świętego Marka nie ma gdzie szpilki wetknąć. Rozwiązaniem jest zatrzymanie się w Wenecji Euganejskiej, jak nazywa się region miasta na Legunie i stamtąd dokonywać wypadów nad malownicze kanały Serenissimej.
Zamiast gnieździć się na mansardzie, na którą wspiąć się często trzeba bez windy, za podobną cenę spać można w komfortowym hotelu, a nawet w szesnastowiecznym pałacu. Auto - jeśli przyjechaliśmy samochodem - zostawiamy na hotelowym, darmowym parkingu i autobusem, w niecałe pół godziny, dojeżdżamy do Wenecji.
Wenecję zwiedzamy, ale do Wenecji się nie ograniczamy, bo Veneto - taka jest włoska nazwa okolicy - pełne jest atrakcji turystycznych i harmonijnie uzupełniających się przyjemności dla ciała i ducha.
Wzdłuż rzeki Brenty stoją wspaniałe budowle. Nazywa się je willami palladiańskimi, od nazwiska wielkiego szesnastowiecznego architekta Andrei Palladia. Z tych pałaców, bo w rzeczywistości są to pałace - tylko jeden jest naprawdę dziełem mistrza, ale miał on tak wielką siłę twórczą, że jeszcze przez dobre 300 lat miejscowi architekci nie byli w stanie uwolnić się spod jego wpływu. Nie tylko miejscowi. Waszyngtoński Biały Dom, zaplanowany pod koniec XVIII w., przez Irlandczyka Jamesa Hobana, ma wszystkie cechy "willi palladiańskiej".
Jedność inspiracji rozwija się nad Brentą w różnorodność rozwiązań - od monumentalnej Villa Pisani w Stra, po rokokową Villa Widman w Mirze. Żadna nie jest jednak równie majestatyczna i elegancka, a jednocześnie urokliwa i harmonijna, co Villa Foscarii, ta jedyna naprawdę Palladiańska.
W Veneto poświęcić się można pilnemu studiowaniu historii sztuki (wille pełne są obrazów i rzeźb), można również oddawać się dolce farniente, czyli słodkiemu nieróbstwu. Najlepiej patrząc z pokładu rzecznego stateczku na cudowną przyrodę.
Nad niezbyt od Brenty odległą rzeką Lemene podziwiać można jeden z największych w Europie rezerwatów ptactwa. Jest tam zatrzęsienie białych czapli, gdzie indziej będących rzadkością.
Łódki i barki można łatwo wynająć, podobnie jak rowery, na których można robić wypady do winnic w dolinie Zignago, opisywanej przez Ernesta Hemingwaya. Polował tam w towarzystwie zapraszających go arystokratów.
Laureat Nobla wypijał podobno, co najmniej trzy butelki miejscowego wina dziennie. Nie należy mu dorównywać w ilości, ale warto wypić kieliszek do obiadu w jednej z licznych trattorii lub osterii, w których podają wspaniałe specjalności weneckiej kuchni.
Z Wenecji Euganejskiej Ludwik Lewin dla PAP Life