Niecodzienne żądanie teściowej. Synowa ma usunąć wszystkie zdjęcia dziecka

Jedna z internetowych blogerek zajmujących się treściami parentingowymi podzieliła się niecodzienną widomością SMS, którą dostała od swojej teściowej. Babcia jej córeczki nakazała jej usunąć zdjęcia dziewczynki z Internetu. Stwierdziła, że "nie chcę, żeby moje dziecko było pokazywane w Internecie". Wiadomość wywołała szeroką dyskusję w komentarzach.

Blogerka opublikowała wiadomość z niecodziennym żądaniem, którą dostała od teściowej. Kazała jej usunąć zdjęcia wnuczki z Internetu
Blogerka opublikowała wiadomość z niecodziennym żądaniem, którą dostała od teściowej. Kazała jej usunąć zdjęcia wnuczki z Internetu123RF/PICSEL

Niecodzienne żądanie od teściowej: "Musisz to usunąć"

Blogerka podzieliła się SMS-em, który pewnego dnia dostała od swojej teściowej. Oprócz pytania o samopoczucie swojej wnuczki, teściowa postanowiła zawrzeć w nim dosyć niecodzienne żądanie:

Cześć, kochanie! Jak się ma moje maleństwo? Obserwuję twoje Instagramowe posty. Musisz usunąć zdjęcia dziecka z mediów społecznościowych. Nie chcę, żeby moje dziecko było widoczne w Internecie.

Mama dziewczynki postanowiła odpisać teściowej. W krótkiej wiadomości podziękowała za troskę i poinformowała, że ona i syn zaalarmowanej teściowej nie mają nic przeciwko publikowaniu wizerunku dziecka w mediach społecznościowych. Chwilę później otrzymała wiadomość zwrotną, która rozwścieczyła internautów.

Szantaż teściowej wywołał burzę w mediach społecznościowych. "Musisz to zrobić"

Teściowa nie zwlekała z odpowiedzią na informację synowej, która nie zechciała usunąć zdjęć swojej córki z Internetu. Odpisała, że wiadomość nie była prośbą, a żądaniem i stwierdziła, że synowa nie ma prawa publikować zdjęć jej dziecka:

Nie proszę cię o usunięcie zdjęć mojego dziecka z Internetu. Musisz to zrobić, bo jestem jej babcią i nie życzę sobie jej tam
napisała teściowa blogerki

Burza w komentarzach: "To przerażające", "Teściowa ma rację"

Nagranie blogerki wywołało burzę w komentarzach. Użytkownicy spierali się o to, czy żądanie teściowej było słuszne. Niektóre z komentarzy brzmiały:

Moja teściowa napisała do mnie "co robi moje dziecko?", gdy mój syn miał tydzień. Odpowiedziałam, że "twoje dziecko jest w pracy, MOJE śpi"
Ona twierdzi, że to "jej dziecko". To zły znak, przerażające

Inni twierdzili:

Słowa, których użyła, były złe, ale sens, który za nimi stał, był prawidłowy.
Babcia ma rację. Ze względów bezpieczeństwa ma to sens

Blogerka nie posłuchała jednak teściowej i nadal publikuje zdjęcia oraz filmy ze swoją córką w mediach społecznościowych.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas