Nierozsądne zachowanie turystów nad Morskim Okiem. Igrają z własnym życiem
W okresie świąteczno-noworocznym przyjęła się tradycja tłumów turystów w polskich górach. Nic dziwnego, bowiem przerwa świąteczna to świetna okazja do górskiego wypoczynku. Jednak nie wszyscy zachowują zdrowy rozsądek - niektórym nie jest po drodze z przestrzeganiem podstawowych zasad bezpiecznego urlopu. Niektórzy igrają ze swoim zdrowiem, a nawet życiem.
Jak co roku podczas przerwy świątecznej w Tatrach wypoczywają tłumy polskich turystów. Jedną z ich destynacji jest popularne Morskie Oko. Docierając na miejsce nie wszyscy jednak pamiętają o tym, jak zachowywać się w bezpieczny sposób. Media obiegły zdjęcia, na których turyści chodzą po zamarzniętym jeziorze, pomimo że warstwa lodu jest naprawdę cienka.
Turyści spacerowali po cienkim lodzie
"W dzisiejsze popołudnie chętnych do spacerów nad Morskim Okiem nie brakowało. Problemem było już zejście po oblodzonych schodach ze schroniska nad jezioro. Ale wygląda na to, że wielu turystów potraktowało lodową wspinaczkę po schodach jako najtrudniejsze wyzwanie, nic nie robiąc sobie z tego, że wejście na lód jeziora może być śmiertelnie niebezpieczne" - napisał Tygodnik Podhalański.
Ostrzeżenia przed bezmyślnymi zachowaniami wydało również Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Ratownicy TOPR ostrzegają m.in. przed licznymi oblodzeniami i bardzo zróżnicowanej pokrywie śnieżnej w wyższych partiach gór.
Poruszanie się w takich warunkach wymaga bardzo dużego doświadczenia w zimowej turystyce górskiej oraz posiadania odpowiedniego sprzętu (raki, czekan, kask, lawinowe ABC - detektor, sonda, łopata) wraz z umiejętnością posługiwania się nim. Dodatkowym utrudnieniem w partiach graniowych jest wzmagający się wiatr"
Tragiczne zakończenia na zamarzniętych akwenach
Przypomnijmy, jak tragicznie może skończyć się chodzenie po zamarzniętych taflach wody. Nie tak dawno do ogromnej tragedii doszło na Pomorzu, w Kartuzach. Zginęła Monika Dejk-Ćwikła, wokalistka zespołu Obrasqi. 33-latka prawdopodobnie weszła na taflę jeziora, żeby ratować swojego psa. Niestety, zginęli oboje. W lutym 2021 roku w podobny sposób zginął Jan Lityński, były opozycjonista z czasów PRL. 76-latek utonął w rzece Narew, próbując uratować psa.
***
Zobacz również: