Oto jak (nie)świadomie krzywdzimy małe zwierzęta domowe
Ponad połowa Polaków posiada zwierzę domowe. Najczęściej jest to pies lub kot, ale chętnie opiekujemy się też gryzoniami, gadami i rybkami. I właśnie te ostatnie, z założenia uznawane za niekłopotliwe, mają ciężkie życie. Dlaczego? Otóż większość osób nie zadaje sobie trudu poznania ich potrzeb. W konsekwencji popełniają błędy i skazują swojego pupila na smutne życie, często w cierpieniu.
Kiedy planujemy zakup samochodu, telewizora czy nawet telefonu, potrafimy spędzić wiele godzin na czytaniu fachowych artykułów i opinii użytkowników. Oglądamy testy wideo i porównujemy modele. A kiedy już zostajemy szczęśliwymi posiadaczami, zgłębiamy tajniki utrzymania i konserwacji, aby nowy nabytek służył nam jak najdłużej. A z takim chomikiem czy rybkami? Najpopularniejszy scenariusz wygląda zupełnie inaczej!
Idziemy do najbliższego sklepu zoologicznego, sprzedawca nam doradza i przekazuje garść podstawowych informacji. Jeśli mamy szczęście i trafimy na uczciwego fachowca, dobierze nam odpowiednie zwierzę i opowie o jego potrzebach. Gorzej, jeśli będzie to osoba nastawiona wyłącznie na sprzedaż. Nie tak rzadko nabieramy się na marketingowe chwyty i stereotypy zaczerpnięte ze środków masowego przekazu, a cierpi na tym nasze zwierzę, dla którego chcemy przecież jak najlepiej.
Czego zatem powinni unikać początkujący (i nie tylko) właścicieli małych zwierząt?
Nie kupuj zwierząt w sklepie zoologicznym
Wielu ta rada wyda się pozbawiona sensu, bo przecież po to istnieją sklepy zoologiczne. Wystarczy przekroczyć ich próg, by zobaczyć urocze zwierzaki, które aż się proszą, by zabrać je do domu. Mało kto zadaje sobie pytanie: skąd się one biorą w sklepach zoologicznych? Niestety, w wielu przypadkach trafiają tam z pseudohodowli czy farm gryzoni, gdzie troska o dobrostan zwierząt jest na ostatnim miejscu.
Zwierzęta są kojarzone bez żadnego planu, często jest to chów wsobny (kojarzone są spokrewnione ze sobą osobniki). Warunki, w jakich wiele z nich jest przetrzymywane, powodują, że włos jeży się na głowie: małe klatki, nieposprzątane odchody i brak opieki weterynaryjnej. Samiczki rodzą młode dopóki nie padną z wycieńczenia. Wszystko to sprawia, że zwierzę zakupione z takiego źródła może być zarobaczone i chore.
Nawet jeśli warunki w sklepie wydają się być dobre, to i tak kupując w nim zwierzęta, dajesz zarobić tym, którzy je torturowali. Dodatkowo, ryzykujesz, że zakupiona samiczka jest już w ciąży. To nie taki rzadki przypadek, ponieważ w sklepach samce i samice często są trzymane razem.
Istnieje wiele miejsc, gdzie można zaadoptować zwierzaki, a także zarejestrowane hodowle, prowadzone przez pasjonatów, który znają potrzeby swoich podopiecznych i zapewniają im dobre warunki. Oczywiście i tu trzeba zasięgnąć języka, bo hodowla hodowli nierówna.
Zapomnij o szklanej kuli dla rybek!
Rybka w szklanej kuli to klasyczna ozdoba wielu domów. Równie często widzimy ją na filmach i w kreskówkach. Szklaną kulę bez problemu kupimy w większości sklepów zoologicznych - najczęściej dla bojownika, ale nie tylko. Niestety, mało który sprzedawca odradzi klientowi taki wybór. A szkoda, bo kształt i wielkość kuli sprawiają, że mieszkanie w takim lokum to dla ryb prawdziwa tortura.
Ryba w kuli jest narażona na permanentny stres. Wpływa na to kilka czynników. Kula działa niczym soczewka, zniekształcając obraz - a rybka obserwując świat z jej wnętrza oraz załamujące się światło, nie tylko czuje się niekomfortowo, ale często też traci wzrok. Brak kątów i kryjówek, w których zwierzę mogłoby się schować, kiedy jest zestresowane lub po prostu chce odpocząć, tylko pogarsza sytuację. Niewielka przestrzeń do pływania, zwłaszcza w linii prostej, zmusza mieszkańców kuli do pływania w kółko, co prowadzi do zaburzeń błędnika. Takie rybki przeniesione do zwykłego akwarium już nie odzyskają zdrowia, tylko do końca życia będą się "miotały". Wiele ryb spędza całe dnie w smutnym zawieszeniu i bezruchu.
Niektóre ryby, jak na przykład welonki, w tak małym zbiorniku wodnym karłowacieją. Co gorsze, przestaje rosnąć jedynie ich ciało, a nie narządy wewnętrzne. W końcu są one tak ściśnięte, że ryba umiera powoli i w męczarniach.
Kształt takiego akwarium utrudnia prawidłową wymianę gazową, a co za tym idzie woda dosłownie kiśnie, a ryba jest podduszana. W małych kulach od 5 do 30 l, czyli kupowanych najczęściej, trudno jest zamontować urządzenie uzdatniające wodę oraz grzałkę. Posiadają one niewielkie dno, na którym nie mogą się zasiedlić pożyteczne bakterie. O zasadzeniu roślin, nie wspominając.
Zbyt mała klatka lub akwarium
Innym zaniedbaniem jest trzymanie zwierząt na zbyt małej przestrzeni. Nie tak rzadki jest widok rybek stłoczonych w zbyt małym zbiorniku lub innych zwierząt w ciasnej klatce czy akwarium. O tym, że nadmierne zatłoczenie i mała przestrzeń do życia jest czynnikiem stresującym, mówi się nie od dziś. Tym bardziej, że dla zwierząt akwarium lub klatka to cała przestrzeń życiowa. Wciąż niewielu właścicieli gryzoni organizuje im wybiegi, na których mogą eksplorować nowe miejsca i najzwyczajniej w świecie rozprostować kości.
Dane na temat minimalnej powierzchni niezbędnej dla poszczególnych zwierząt bez problemu można znaleźć w internecie. I tak przykładowo: dla rybek przyjmuje się, że jedna sztuka potrzebuje około 5 litrów wody. Czyli dla dziesięciu rybek niezbędne jest akwarium o pojemności minimum 50 litrów.
Również w przypadku chomików sprawa jest prosta - minimalny wymiar podstawy klatki lub akwarium dla chomika syryjskiego powinien wynosić 80x40 cm, zaś dla dżungarskiego i Roborowskiego - 60x40 cm.
Minimalna wielkość klatki dla dwóch szczurów (o tym, dlaczego dla dwóch przeczytasz w dalszej części artykułu) to 40x40x60 cm. W sieci można znaleźć wiele kalkulatorów, które pomogą obliczyć wielkość klatki dla większej ilości "ogonków".
W przypadku świnek morskich minimalne wymiary klatki wynoszą: 100x60cm dla dwóch samiczek i 120x60/70 cm dla dwóch samców.
Nie skazuj pupila na samotność
Część małych zwierząt domowych to samotnicy, którzy najlepiej czują się w pojedynkę. Przykładem takiego zwierzęcia jest chomik. Niestety, w wielu domach spotkamy smutny widok samotnego szczura lub świnki morskiej. A to stadne zwierzęta, które potrzebują towarzysza tego samego gatunku! Dwa osobniki to minimum, które sprawi, że życie naszych pupili będzie lepsze. Oczywiście, aby uniknąć niechcianego potomstwa, należy trzymać razem zwierzęta tej samej płci.
Nie zostawiaj małych zwierząt sam na sam z dzieckiem
Beztroska wielu rodziców w powierzaniu dzieciom samodzielnej opieki nad małymi zwierzętami przeraża. Kontakty każdego zwierzęcia z dzieckiem powinny być nadzorowane, a w przypadku małych i delikatnych stworzeń jest to konieczność.
Najgorzej mają się chomiki, które najczęściej wybieramy jako pierwsze zwierzę dla naszych pociech. Niestety, każdego roku z rąk dzieci giną ich tysiące. Najwięcej w wyniku upadku z dużej wysokości, niektóre zgniecione przypadkiem w małych rączkach, inne umierają z głodu i pragnienia, po tym jak zostały "zgubione" w domu podczas zabawy. Podobne wypadki zdarzają się też świnkom morskim czy innym gryzoniom.
Najczęstszy błąd w opiece nad rybkami popełniany przez dzieci (i nie tylko) to ich nagminne przekarmianie.
Akcesoria kupuj z głową
To temat na oddzielny artykuł, dlatego tylko zasygnalizuję problem: przed zakupem zwierzęcia sprawdź, jakie jest niezbędne wyposażenie jego lokum. I nie daj się zwieść reklamom lub artykułom na stronach sklepów zoologicznych - ich celem jest zwiększenie sprzedaży.
Przykładowo chomiki uszczęśliwiamy kulami do biegania. W końcu potrzebują one sporej dawki ruchu. A nie trzeba wielkiej wyobraźni, żeby wejść w skórę zwierzaka, które jest zmuszane do korzystania z takiej zabawki. Słaba wentylacja i brak dostępu do świeżego powietrza nie należy do przyjemnych doznań. Podobnie jak obijanie się o meble czy upadek ze schodów, który może się przydarzyć. Chomik, chcąc wydostać się z kuli, biegnie coraz szybciej, tracąc panowanie nad "kierowaniem". Raczej do przyjemnych tego typu spacer nie należy.
Przykłady błędów popełnianych przez właścicieli można wyliczać w nieskończoność, bo każde zwierzę ma inne potrzeby i wymagania. A naprawdę niewiele potrzeba, by im sprostać. Wystarczy poczytać co nieco na temat interesującego nas gatunku i porozmawiać z kimś, kto ma wiedzę na ten temat. W sieci można znaleźć wiele ciekawych artykułów, a w księgarniach półki uginają się od specjalistycznej literatury. Pomocne są również grupy na Facebooku, w których pasjonaci dzielą się swoją wiedzą z początkującymi opiekunami. To jedyny sposób, by zapewnić swojemu pupilowi spokojne i szczęśliwe życie.
Zobacz również:
***
Hania ma 17 miesięcy i SMA1 - rdzeniowy zanik mięśni. Innowacyjna terapia genowa kosztuje ponad 9 milionów złotych. Środki potrzebne są jak najszybciej, bo warunkiem przystąpienia do leczenia jest rozpoczęcie go przed ukończeniem drugiego roku życia. Niestety, w prowadzonej od sześciu miesięcy zbiórce, nadal brakuje ponad czterech milionów złotych.
JEŚLI MOŻESZ, WESPRZYJ ZBIÓRKĘ: www.siepomaga.pl/haneczka
Przeczytaj historię Hani: Bez terapii genowej Hania nie ma szans. Pomóż dokończyć zbiórkę