Paryskie impresje
Paryskie pokazy haute couture zachwycają "minimalnym przepychem". Minimalne jest zużycie materiału, a maksymalne różnorakich ozdób - od koronek zaczynając, na guzikach kończąc. Jedno nie zmienia się od lat - wiosenna kobieta emanuje seksapilem.
Projektanci zachęcają do odsłaniania biustu i ramion. Czasami do pokazania nóg w całej okazałości, ale równie chętnie zakrywają je pod wieloma warstwami wymyślnych falbanek.
W kolekcji Diora widać wielki wpływ orientu - kobiety ukryte są pod "zwałami" pięknych, wyszywanych i malowanych tkanin, ozdobione piórami i kwiatami. Wszystko to w soczystej, bardzo wyrazistej kolorystyce.
Kobieta według Karla Lagerfelda jest zmysłowa i romantyczna, ubrana w tiule i przyzdobiona kwiatami. Nie tak, jak u Valentino - w jego oczach kobieta nabiera drapieżności, żeby nie powiedzieć wręcz - wulgarności.
Największy przepych widać w kolekcji Jeana-Paula Gaultiera - suknie jego projektu są pięknie zdobione, misternie uszyte. Szczególnie zachwyca wielki wachlarz z czarnej koronki i gorsety w kształcie bluzki z rękawami, tyle, że nie zakłada się ich na ciało, a jedynie zasłania brzuch i biust. Trudno też pominąć wyszywaną złotem suknię ślubną, a właściwie gorset ślubny z wielkim welonem. Gaultiera w tym sezonie szczególnie przypodobał sobie guziki - wyszył nimi cały garnitur, paski butów i fragmenty sukni.
Orient dominuje też u Johna Galliano. Trudno jednak polecić jego modele na nawet najbardziej wymyślny bal.
Największe uwielbienie dla kobiecego ciała pokazał bezapelacyjnie Dominique Sirop. Minimum formy, maksimum treści - więcej słów nie trzeba.