Polskie zamki, w których straszy
Legendy o polskich zamkach są jak dobre horrory. Fascynują, przerażają i sprawiają, że mamy ochotę spakować się i pojechać na prawdziwe wakacje z duchami. Przedstawiamy pięć polskich zamków, w których straszy. Zobaczcie, co dzieje się w Wałbrzychu, Niedzicy, Leśnej, Ogrodzieńcu i Pieskowej Skale. Strach się bać!

123RF/PICSEL
Polskie zamki, w których straszy
Legendy o polskich zamkach są jak dobre horrory. Fascynują, przerażają i sprawiają, że mamy ochotę spakować się i pojechać na prawdziwe wakacje z duchami. Przedstawiamy pięć polskich zamków, w których straszy. Zobaczcie, co dzieje się w Wałbrzychu, Niedzicy, Leśnej, Ogrodzieńcu i Pieskowej Skale. Strach się bać!

Z kolei Dorotka przeznaczona była na żonę Szafrańca, w tajemnicy jednak podkochiwała się w jednym z giermków. Pewnego dnia kochankowie postanowili wspólnie uciec. Ucieczka się jednak nie udała. Dorotka skazana została na śmierć głodową, jej ukochany zaś rozszarpany został przez konie. Jak mówi legenda, do dzisiaj w zamku usłyszeć można głos Dorotki, która płacze nad nieszczęśliwą miłością. (tekst: Aleksandra Chruścielewska)

Zamek w Pieskowej Skale W zamku w Pieskowej Skale straszą dwa duchy - Krzysztofa Szafrańca i Dorotki. Krzysztof Szafraniec bardzo naraził się okolicznym mieszkańcom - okradał ludność, gwałcił kobiety, torturował. Jedna z kobiet popełniła samobójstwo, by uniknąć w ten sposób gwałtu. Ostatecznie Szafraniec został zabity na zlecenie Kazimierza Jagiellończyka i od tego czasu jego płacz i jęki usłyszeć można na zamku. Marek Lasyk/REPORTER East News

Zamek w Ogrodzieńcu To kolejny przerażający zamek, w których podobno straszy kilka duchów. Najpopularniejszą legendą jest ta opowiadająca o Stanisławie Warszyckim - kasztelanie, który stworzył specjalną grotę, w której torturował podwładnych. Z czasem mężczyzna zaczął krzywdzić także i inne osoby, m.in. swoje żony. Jedną z nich miał chłostać na oczach poddanych aż do wyczerpania. Inną - zamurował żywcem. Legenda mówi, że Warszycki był bardzo bogaty, jednak nie zostawił swojej córce ani grosza. Dziewczyna nie dostała od niego żadnego posagu. Jego duch podobno co jakiś czas powraca na zamek, by strzec swojego ukrytego skarbu. Co ciekawe, pojawia się on w postaci ogromnego czarnego psa na grubym łańcuchu, który nerwowo spaceruje po zamku. Bartosz KrupaEast News

Zamek w Niedzicy Straszy także w Niedzicy. Ten niezwykle urokliwie położony zamek skrywa wiele tajemnic. Jedną z najpopularniejszych legend jest historia Brunhildy i Bolesława. To para, która wiele wieków temu zamieszkiwała zamek. Na początku swojego związku mieli być bardzo szczęśliwi, z czasem jednak Brunhilda miała znudzić się życiem w Niedzicy. Za nudę obarczała swojego męża. Para coraz częściej się kłóciła i w trakcie jednej z awantur doszło do tragedii. Zdenerwowany Bolesław popchnął żonę, a ta wypadła przez okno prosto do studni, w której utonęła. Książę podobno nie mógł pogodzić się z faktem, że zabił żonę. Całe dnie spędzał w zamku, powtarzając w kółko jedno zdanie „Przebacz mi Brunhildo”. Któregoś dnia studnia miała odpowiedzieć Bolesławowi - „Przebaczam ci Bolesławie Łysy”. Wtedy ten zorientował się, że z rozpaczy stracił wszystkie włosy. Mówi się, że taki sam los spotyka wszystkich mężczyzn, którzy odwiedzając Zamek w Niedzicy, wypowiedzą imię swojej ukochanej. Jeżeli mają coś na sumieniu — podobnie jak Bolesław, stracą włosy. To jednak nie wszystko. W Niedzicy można podobno spotkać także ducha Brunhildy. Jej głos wydobywa się właśnie z pechowej studni. Ostrzegają o tym nawet znaki umieszczone przy wejściu do zamku. 123RF/PICSEL

Zamek Książ w Wałbrzychu Na przełomie XIX i XX wieku Zamek Książ zamieszkiwała księżna Daisy, żona księcia pszczyńskiego Jana Henryka XV. Daisy była podobno jedną z najpiękniejszych kobiet żyjących w tamtym okresie. Lubiła bogaty styl życia - bale, wystawne przyjęcia, podróże. Miała duży majątek, więc pieniądze nie były dla niej żadnym problemem. W trakcie pierwszej wojny światowej Daisy zatrudniła się jako sanitariuszka na frontach. Później jej szczęśliwe życie zaczęło się psuć. Zaczęło się od rozwodu z Janem Henrykiem XV, który związał się z dużo młodszą Hiszpanką. Później pojawiły się problemy zdrowotne. U księżnej prawdopodobnie zdiagnozowano stwardnienie rozsiane. Choroba postępowała do tego stopnia, że w pewnym momencie Daisy nie była w stanie samodzielnie się poruszać i musiała korzystać z wózka inwalidzkiego. Na zamku mieszkała do 1941 roku, później trafiła do jednej z willi w Wałbrzychu, gdzie przebywała aż do śmierci w 1943 roku. Według legend miejskich, to właśnie duch Daisy co jakiś czas pojawia się na Zamku Książ. Podobno widywany był on m.in. na tarasach i w różance. Byli ochroniarze zamku niejednokrotnie opowiadali o dziwnych głosach, jakie słyszeli w nocy, które podobno przypominały kobiecy śpiew. Kilka lat temu, podczas oprowadzania grupy turystów po zamku, doszło do niecodziennej sytuacji. Ze ściany nieoczekiwanie spadł portret księżnej Daisy. Dzieło było bardzo solidnie przymocowane. Całe zdarzenie miało miejsce w dniu 136 urodzin księżnej i dzień przed 66 rocznicą jej śmierci (Daisy umarła dzień po swoich urodzinach). Tajemnicza postać księżnej Daisy z Zamku Książ bardzo często pojawiała się w popkulturze, m.in. w filmie „Magnata”, serialu „Biała wizytówka” i powieści Joanny Bator „Ciemno prawie noc”. 123RF/PICSEL

Zamek Czocha w Leśnej To prawdopodobnie jeden z najbardziej nawiedzonych zamków w Polsce. Legendy mówią o dwóch głównych duchach, które straszą odwiedzających. Pierwszy to Biała Dama, czyli Gertruda, która zamieszkiwała zamek w XV wieku. Podobno nienawidziła swojego brata do tego stopnia, że nasłała na niego Husytów, za co dostała woreczek złota. Po jakimś czasie przyszło jej jednak zapłacić za zdradę - Gertruda została ścięta na zamkowym dziedzińcu. Jej dusza nigdy nie zaznała spokoju, dlatego postać co jakiś czas pojawia się na zamku. Świadkowie twierdzą, że widzieli Białą Damę spacerującą w towarzystwie dużego psa. Podobno w każdą setną rocznicę zamordowania brata Gertruda rozsypuje na zamku złoto. Inną legendą, która dotyczy Zamku Czocha, jest historia związana ze Studnią Niewiernych Żon, gdzie wskakiwać miały kobiety podejrzewane o zdradę mężów. Ich płacz można usłyszeć aż do dziś. Podobnie jak płacz chłopca, który miał zostać zamurowany w jednej z komnat. Powodem miała być zdrada jego matki. Rozwścieczony ojciec chciał się zemścić nie tylko na niewiernej żonie, która ostatecznie trafiła do studni, ale i na dziecku. Odwiedzający zamek nie ukrywają, że na miejscu panuje atmosfera niczym z horroru. Słychać podejrzany szmer, kroki, jęki i szepty. Piotr Kamionka/ REPORTEREast News