Punkt pomocy ofiarom gwałtu. Feminoteka daje nadzieję na zmianę
W Polsce powstał pierwszy punkt pomocy ofiarom gwałtu. Wszystko dzięki inicjatywie fundacji Feminoteka, która od 18 lat działa na rzecz praw kobiet i pomaga ofiarom przemocy. - Ważne jest, aby wiedzieć, jak się poruszać po systemie, czego się spodziewać i co jest potrzebne do tego, aby ofiara mogła podjąć świadomą decyzję o tym, co dalej: czy chce zgłaszać sprawę na policję i prokuraturę, czy też nie - mówi Katarzyna Nowakowska z fundacji Feminoteka.
Blisko 93 proc. kobiet, które padły ofiarą przemocy seksualnej, nie zgłasza tego faktu organom ścigania. Ofiary nie szukają pomocy, bo często zderzają się z systemową ścianą, która zamiast przeprowadzić je przez tramę, wyłącznie ją pogłębia. Aż 80 proc. ofiar gwałtu doświadcza zespołu stresu pourazowego, w którego zakres objawów wchodzi m.in. strach przed reakcją otoczenia. W takiej sytuacji niezbędna jest pomoc specjalistów, którzy nie tylko zajmą się osobą od strony medycznej, ale także zadbają o jej dobrostan psychiczny i przeprowadzą ją przez skomplikowane procedury, które towarzyszą procesowi zgłaszania przestępstwa organom ścigania.
Jak wygląda pomoc w Punkcie pomocy ofiarom gwałtu?
Ofiary przemocy seksualnej w polskich realiach, zamiast otrzymać pomoc, która przywróci ich do stanu funkcjonowania sprzed gwałtu, spotykają się często z systemową ścianą. Nie mogą mieć stuprocentowej pewności, że lekarz przepisze im receptę na antykoncepcję awaryjną, bo choć według prawa należy się ona ofiarom gwałtu, to ostatecznie pracownik służby zdrowia może powołać się na klauzulę sumienia. Dodatkowo pracownicy wymiaru sprawiedliwości, powielając krzywdzące dla ofiar stereotypy, doprowadzają do wtórnej wiktymizacji czyli sytuacji, w której ofiara przestępstwa zostaje ponownie zraniona przez otoczenie. Często więc osoby wolą nie narażać się na pogłębianie traumy, którą może wywołać szukanie wsparcia.
- Docelowo w Punkcie pomocy ofiarom gwałtu będą dyżury ginekolożki, położnej i asystentki. Gdy osoba zadzwoni pod numer i zgłosi, że doświadczyła przemocy seksualnej, to w trakcie rozmowy - w zależności od tego, kiedy doszło do zdarzenia i czy osoba chce zgłaszać i wszczynać proces karny - będzie wyglądała forma naszej pomocy. Jeżeli do przemocy seksualnej doszło w ciągu ostatniego tygodnia, wówczas można częściowo udzielić pomocy medycznej, zwłaszcza jeśli nie minęły 72 godziny, wówczas można zająć się ofiarą kompleksowo i szerzej, podając zabezpieczenie przed chorobami przenoszonymi drogą płciową i zabezpieczenie przed niechcianą ciążą. Ginekolożka może zbadać osobę i sprawdzić, czy nie są wymagane dodatkowe interwencje - mówi Katarzyna Nowakowska, psychotraumatolożka, która przez wiele miesięcy czuwała nad procesem powstawania punktu pomocowego Feminoteki.
Punkty, które kompleksowo zajmują się ofiarami przemocy seksualnej, w niektórych krajach w Europie są normą. W Anglii i Walii istnieje 39 centrów kryzysowych dla osób z doświadczeniem gwałtu, które są częścią organizacji patronackiej Rape Crisis England & Wales, jest też ogólnokrajowa linia telefoniczna dla osób po przemocy seksualnej, czynna 24 godziny na dobę, każdego dnia roku. W Irlandii podobnych ośrodków działa 16, z całodobową ogólnokrajową infolinią prowadzoną przez Dublin Rape Crisis Centre. Ośrodki te często współpracują ze szpitalami, które zapewniają opiekę medyczną i kryminalistyczną, jeśli ofiara gwałtu chce zgłosić przestępstwo. W Hiszpanii działa centrum Sexual Violence Care Services w Barcelonie, które skoncentrowane jest w ramach jednego ośrodka zlokalizowanego w szpitalu.
Systemowa gangrena
Policjant często może być pierwszą osobą, która ma kontakt z ofiarą gwałtu, powinien więc dostarczyć jej informacji o usługach wsparcia. Okazuje się jednak, że nie można mieć nawet pewności co do tego, czy funkcjonariusz będzie kompleksowo poinformowany o tym, co należy się ofierze gwałtu. - Jeżeli osoba chce zgłaszać przestępstwo, wówczas zadbamy o to, żeby zespół policji przyjechał ze standardowym pakietem kryminalistycznym. To wiąże się ze wszczęciem procedury. Każda ofiara, która się do nas zgłosi, będzie miała swoją opiekunkę, która wie, jak poruszać się po systemie. Żeby skorzystać z opieki nad osobami skrzywdzonymi zgwałceniem, trzeba wiedzieć, jak się po tym poruszać, a bardzo często nawet osoby pracujące w systemie o tym nie wiedzą. Z różnych powodów: ograniczeń finansowych, czasowych, braku zasobów wiedzy na temat tego, co należy się ofiarom gwałtu. Ważne jest, aby wiedzieć, jak się po systemie poruszać, czego się spodziewać i co jest potrzebne do tego, aby ofiara mogła podjąć świadomą decyzję o tym, co dalej: czy chce zgłaszać sprawę na policję i prokuraturę, czy też nie - mówi Katarzyna Nowakowska.
- Uczestniczenie w procedurach systemu karnego jest bardzo trudne. Te sprawy są przewlekłe, więc bardzo często jest tak, że proces odświeża traumę u ofiary. Bardzo często te wyroki są niesatysfakcjonujące, a sprawy umarzane na etapie postępowania prokuratorskiego, w sądach często nie ma skazań. System, mówiąc krótko, nie działa i robi krzywdę osobie, która chce z niego skorzystać - dodaje psychotraumatolożka.
Punkt pomocy ofiarom gwałtu, czyli walka z systemem i szansa dla ofiar
W Punkcie ofiara gwałtu, która podejmuje decyzję dotyczącą tego, co zrobi dalej, będzie doinformowana i dowie się, jak to działa i co ją czeka. - Musi też mieć czas na zastanowienie się. Jeśli ktoś jest w stanie szoku i dezorientacji lub podano mu środki, które powodują problemy z pamięcią i koncentracją, to ciężko mówić o przestrzeni na podjęcie świadomej decyzji na to, czy chce się wejść na drogę sądową. Współpracujemy z instytucjami, które pracują z osobami pokrzywdzonymi - zarówno od strony medycznej, jak i psychologicznej. Rozwiązania w krajach, które znamy, czyli w Hiszpanii i Wielkiej Brytanii, są takie, że ofiara gwałtu ma czas do namysłu. Okno pozwalające na zebranie maksymalnej liczby dowodów i materiałów jest bardzo krótkie, więc bardzo ważne jest, żeby je zdobyć, ale czas na decyzję, czy osoba chce wkraczać na drogę prawną, jest tam dłuższy. Materiały są analizowane od razu, ale z wszczęciem procedury czeka się na decyzję osoby pokrzywdzonej. W Polsce to tak nie działa. W pewnym momencie zmieniono procedury dotyczące przestępstwa zgwałcenia i postępowania z osobami pokrzywdzonymi. Wprowadzono ściganie z urzędu, po to, żeby zmusić organy ścigania do wszczynania procedur, ale ten przymus miał dotyczyć policjantów, prokuratury i wymiaru sprawiedliwości, ponieważ wcześniej zdarzały się sytuacje zniechęcania ofiar, do dochodzenia swoich praw - mówi Katarzyna Nowakowska.
- Zdarzało się tak, że nie przyjmowano zgłoszeń. Bywa jednak tak, że przepisy wdrażane w trosce o ofiary, tak naprawdę działają również przeciwko niej. Bywa, że osoby, które nie chcą zgłosić przestępstwa zgwałcenia, nie mają dostępu do bezpłatnej opieki medycznej. Miałyśmy dużo zgłoszeń, gdzie kobiety mówiły, że były odsyłane ze szpitalnego oddziału ratunkowego i mówiono im, że mają wrócić z policjantem, żeby znalazły na komisariacie kogoś, kto z nimi przyjedzie i dopiero zostaną obsłużone od strony medycznej, a dopiero wówczas zostaną zebrane dowody. To tak nie powinno działać. Wewnętrzne procedury w szpitalach przewidują powiadomienie organów ścigania. Ten obowiązek zgłoszenia sprawy ma charakter społeczny i szpitale nie mają obowiązku zgłaszać gwałtu, jednak w tej chwili niektóre szpitale to praktykują i jest to często wpisane w procedury, że trzeba powiadomić policję z automatu bez względu na to, czy osoba pokrzywdzona sobie tego życzy.
- Jeżeli ofiara nie chce zgłaszać przestępstwa, to też powinien być jej wybór. Dowody będą przechowywane, żeby osoba miała czas do namysłu, a jednocześnie będzie mogła skorzystać z kompleksowej, darmowej pomocy - dodaje.
Proces zgłaszania przestępstwa gwałtu w Polsce to syzyfowa praca?
Do fundacji Feminoteka w dalszym ciągu zgłaszają się kobiety, które doświadczyły przemocy seksualnej i nie zostały właściwie i z odpowiednią troską potraktowane przez organy ścigania. Fundacja Feminoteka edukuje również w zakresie postępowania z ofiarami gwałtu - na stronie fundacji można znaleźć procedury dotyczące postępowania z osobami, które padły ofiarą przemocy seksualnej. Zostały opracowane przez zespół ekspertek i ekspertów fundacji Feminoteka we współpracy z Biurem Pełnomocnika Rządu do Spraw Równego Traktowania.
Pakiety kryminalistyczne nie są kwestionowane przez wymiar sprawiedliwości i jak mówi Katarzyna Nowakowska, nie są zgodne z zaleceniami WHO. Nie przewidują one najnowszych wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia w pełni i nie obejmują zasad zadbania o dobrostan psychiczny ofiary.
- W Polsce też jest już coraz większy nacisk na to, żeby służby medyczne, które pracują z ludźmi pokrzywdzonymi przemocą seksualną, dbały o to, jak taka osoba się czuje. Żeby nie była oceniana, żeby została wysłuchana i żeby prezentowały postawę zaufania dla ofiary, by czuła się zaakceptowana - mówi Katarzyna Nowakowska.
Dane European Sourcebook of Crime and Criminal Justice Statistics pokazją, że tylko 13,2 proc. osób skazanych za zgwałcenie dostaje w Polsce kary długoterminowe, czyli między 5 a 10 lat więzienia. Analogicznie, średnia europejska wynosi 25,4 proc. (na Węgrzech - 33,7 proc., w Czechach 32 proc., we Francji - 31,9 proc., w Niemczech - 24,6 proc.). Polskie sądy są dwa razy łagodniejsze wobec gwałcicieli niż sądy w innych krajach europejskich, a najczęstsze wyroki za gwałt to wyrok w zawieszeniu (między 30 a 40 proc.).
Źródło problemu tkwi w definicji gwałtu?
Polska jest sygnatariuszką Konwencji Stambulskiej. Polskie środowisko feministyczne walczy o to, aby w naszym prawie przestępstwo zgwałcenia było zdefiniowane w taki sposób, jak mówi właśnie Konwencja Stambulska, czyli żeby kluczową sprawą był brak zgody. Zgwałcenie w świetle obowiązującej definicji legalnej oznacza bowiem poddanie się obcowaniu płciowemu, innej czynności seksualnej lub wykonaniu takiej czynności z użyciem przemocy, groźby bezprawnej lub podstępu.
- To jest absurd. Podstawowym problemem, który pojawia się przy aktualnej definicji, jest to, że bardzo częstą fizjologiczną reakcją podczas przemocy seksualnej u osoby pokrzywdzonej jest zamarznięcie i paraliż, w związku z czym nie może ona protestować i uciekać. To nie jest świadoma decyzja, to jest po prostu fizjologiczna reakcja w czasie bardzo silnego stresu i sposób przeżywania odbywającej się traumy. Do takiej reakcji w przypadku zgwałcenia dochodzi szczególnie często, więc ofiara nie ma jak protestować i dlatego często w tego typu sprawach zapadają wyroki uniewinniające sprawców, w których sądy powołują się na to, że ofiara nie protestowała. Aktualna definicja poniekąd to umożliwia - mówi Katarzyna Nowakowska.
W Irlandii i Hiszpanii punkty pomocowe są dofinansowane przez rząd, w Polsce są to prywatni darczyńcy. Fundacja Feminoteka nie zwracała się do rządu o dofinansowanie. - Doświadczenie, które mamy od kilku lat jest takie, że nastawienie rządu nie wskazuje na wolę pomocy kobietom, które doświadczają przemocy - mówi Katarzyna Nowakowska.
Projekt dotyczący zmiany prawnej definicji gwałtu od ponad trzech lat leży w sejmowej zamrażarce. W ubiegłym roku, głosami Zjednoczonej Prawicy, Kukiz'15 i Konfederacji wniosek o rozpatrzenie projektu został odrzucony.
Jeśli jesteś ofiarą przemocy seksualnej i szukasz pomocy, możesz zadzwonić pod numer interwencyjny Feminoteki: 888 883388 (w języku polskim), który jest czynny w godzinach 11:00 - 19:00 lub 888 887 988 (w języku ukraińskim), który jest czynny od 14:00 do 19:00.