Rachela, żona Mussoliniego

Znosiła niewierność męża, intrygi jego kochanek i publiczne upokorzenia. Urodziła mu pięcioro dzieci i pozostała wierna do końca.

Rachela i Benito Mussolini oraz ich pięcioro dzieci
Rachela i Benito Mussolini oraz ich pięcioro dzieciGetty Images/Flash Press Media

Szef Alessandro Mussolini zaproponował małej, żeby razem z nim poszła przyjrzeć się, jak jego syn prowadzi zjazd socjalistów. "Najpierw go posłuchamy, potem odprowadzę cię na zabawę" - powiedział. Rachela, która zna jego syna od małego, wie, że Benito nie cierpi, kiedy ona pojawia się na spotkaniach, by się przysłuchiwać jego publicznym występom. "Nie potrafię mówić, kiedy wiem, że tam jesteś" - usprawiedliwiał się kiedyś. I do tego jeszcze te tańce! Na które Rachela ma tak wielką ochotę. Słuchając przemówienia, stara się, żeby Benito nie dostrzegł jej obecności. Czuje się dumna i podniecona widokiem tłumu skandującego imię tego, który zaleca się do niej potajemnie. Potem słowa ustępują miejsca muzyce i zaproszona przez jakiegoś młodego człowieka, natychmiast daje się porwać do walca. Katastrofa. "Zaledwie zdążyliśmy zrobić kilka kroków, staję twarzą w twarz z Benitem. Piorunuje mnie wzrokiem". Gestem pełnym wściekłości wyrywa ją z ramion tancerza i sam kontynuuje taniec, który kończy, wirując jak szalony i "wodząc za mną ogromnymi oczyma".

Benito nie jest mężczyzną, który miałby poprzestać tylko na tym. Tamtego wieczoru prowokujące zachowanie Racheli rozbudziło w nim namiętność. Sprawa musi się rozstrzygnąć raz na zawsze. Już od wielu miesięcy zaleca się do tej młodziutkiej chłopki, która swoją obecnością wnosi pogodną atmosferę do bistra jego ojca. Benito nie znosi, kiedy Rachela uśmiecha się do klientów i pozwala im podziwiać "swoje wspaniałe piersi".

Kobiety dyktatorów
Kobiety dyktatorówWydawnictwo Znak

On przecież dostrzegł ją pierwszy. Po niejasnych obietnicach małżeństwa i równie niejasnych wykrętach z jej strony już mu się nie wymknie, to postanowione. Od paru tygodni zmienił metodę działania: emanujący do tej pory urokiem i łagodnością ucieka się teraz do gróźb, wygłaszając takie mniej więcej tyrady: "Jak mnie nie będziesz chciała, rzucę się pod tramwaj", lub jeszcze lepiej: "Jeśli mnie odepchniesz, wciągnę cię za sobą pod tramwaj". Toteż koniec wieczoru zapowiadał się burzliwie. Benito wyprowadza na dwór tę, którą uważa za narzeczoną, i wzywa fiakra. W powrotnej drodze nie odzywa się do niej ani słowem. "Czułam się okropnie mała w moim kącie, a on bez przerwy szczypał mnie w ramię". Po przybyciu do oberży Benito rozpoczyna swój popisowy numer: robi wyrzuty rodzicom, że pozwolili dziewczynie iść na zabawę. Nie słucha żadnych wyjaśnień. Właśnie w odpowiedzi na ten jego upór, równie brutalny jak niezrozumiały, wdowa Guidi podniesionym głosem wykrzykiwała groźby. Wszyscy są zaskoczeni, widząc, z jaką łatwością się jej podporządkował. Nie znają Benita.

Zakochany szaleniec opuszcza pokój i wraca po chwili z rewolwerem w garści. Wyszedł wyłącznie po to, żeby poszukać ojcowskiej broni, którą teraz wymachuje im przed nosem. "Ja też panią ostrzegam. Widzi pani ten rewolwer? Jest w nim sześć kul. Jeśli Rachela mnie nie zechce, jedna będzie dla niej, reszta dla mnie. Wybór należy do pani". Tak działa metoda Mussoliniego: przymuszać los, podobnie jak kobiety, do posłuszeństwa, nie cofając się przed najbardziej brutalnymi sposobami. W ciągu dwóch minut sprawa zostaje załatwiona. Wahająca się dotąd Rachela godzi się na zaręczyny. Wydaje się wręcz zachwycona takim obrotem wydarzeń: "Chyba już mając dziesięć lat, byłam w nim zakochana. Po prostu, żeby przestać się wahać, potrzebowałam, aby ktoś mnie delikatnie upewnił, że tak właśnie trzeba". Czyżby "delikatne upewnienie" miało polegać na grożeniu bronią jej rodzinie? A może należy to rozumieć jako metaforę? Czy Rachela, opowiadając o tym, co skłoniło ją do poślubienia Benita, była całkiem szczera? Spójrzmy na wersję nieoficjalną: około dwudziestu lat później zainteresowany mówił do jednej ze swoich kochanek:

Ta dziewczyna była ciągle obecna w naszym domu, kwitnąca, zdrowa, ze wspaniałymi piersiami, piękna. Uganiałem się za nią, zalecałem się do niej, podobała mi się bardzo. Chłopka, ale przepiękna! I któregoś dnia rzuciłem ją na fotel i pozbawiłem dziewictwa... we właściwy dla mnie, gwałtowny sposób. Powtarzało się to przez jakiś czas, aż kiedyś mi wyznała: "Benito, jestem w ciąży" - "No to się pobierzemy!".

Wdowa Guidi na widok rewolweru nie mogła powiedzieć "nie". Już nazajutrz, doszedłszy do siebie, odesłała Rachelę do jej siostry Piny, do wsi położonej jakieś dziesięć kilometrów dalej. Ta próba oddalenia jeszcze bardziej wzmacnia determinację Benita. Każdego dnia przemierza na rowerze odległość dzielącą go od narzeczonej. Zgodnie z obyczajem trzymają się za ręce, wymieniają kilka pocałunków, jednak Rachela widzi, że coś jest nie tak. "Daleko nam było do prawdziwych zakochanych, którzy patrzą sobie w oczy godzinami albo turlają się razem po trawie, jak to któregoś dnia widziałam w sąsiedztwie". Benito jest sfrustrowany. Wkrótce postanawia położyć kres tym błazeństwom rodzinnym, konieczności przemierzania kilometrów na rowerze, przeszkodom, które nie pozwalają mu zaspokoić jego zapałów.

Któregoś popołudnia w styczniu 1910 roku, przyjechawszy wyjątkowo wcześnie, oznajmia żartobliwym tonem siostrze swojej narzeczonej, że znalazł dla niej i dla siebie mieszkanie: "Chcę, żeby zamieszkała ze mną i została matką moich dzieci". Ciąg dalszy nie ma w sobie nic romantycznego: " Powiedz jej, niech się pośpieszy, bo mam co innego do roboty...". Pina zalała się łzami. Rachela zabrała trochę ubrań i wyszła z domu za mężczyzną, który czekał na nią zdecydowany. Para butów sprzed trzech lat, dwie chusteczki, koszula, fartuch i siedem su, tak przedstawiał się jej majątek na początku tego życia we dwoje. Benito wyzna później, że uwiódł Rachelę jedynie dlatego, że próbowano mu w tym przeszkodzić, a "im bardziej ktoś chce ci w czymś przeszkodzić, tym mocniej przy tym obstajesz". Młodzi narzeczeni obliczają swój stan posiadania: nie mają nic. W drodze do hotelu postanawiają zdobyć jakieś pieniądze. Przecież w końcu spotkają kogoś, kto im coś pożyczy! Ona w zniszczonej sukni, bez kapelusza, on w przykrótkim jasnym paltocie, maszerują w kierunku Forli, gdzie rzeczywiście znajdują dobrego samarytanina oraz dach nad głową. To pierwsza noc, kiedy śpią razem. Jeśli może tu być mowa o spaniu...

W pewnej chwili, chyba koło trzeciej, żona mówi do mnie: " Benito, nie wydaje ci się, że w tym łóżku dzieje się coś dziwnego? Zapal światło", co też uczyniłem. Patrzymy, a wszędzie pełzają taaakie duże pluskwy. Okropnie wrzeszczała na ich widok, po mojej stronie łóżka ich nie było, ale i tak nie mogłem spać, tak się darła. Kobiety_dyktatorow.indd 61 2012-01-27 15:18:43 62 diane ducret | kobiety dyktatorów Doświadczenie z robactwem ostatecznie przekonuje młodą parę do rozpoczęcia wspólnego życia. Dla socjalistycznego aktywisty nie ma mowy o szacunku dla burżuazyjnych obyczajów, a dla małżeństwa w szczególności. Będą żyli w wolnym związku, bez kontraktu i bez błogosławieństwa.


Już ich pierwsze spotkanie nadało temu związkowi charakter cielesny i brutalny. Rachela, jako jedenastoletnia uczennica w klasie matki Benita Rosy Maltoni, była dzieckiem niesfornym i ruchliwym. Któregoś dnia nauczycielka zachorowała i jej osiemnastoletni syn przyszedł do szkoły na zastępstwo. Rachela, szykując się do kolejnego ze swych licznych wybryków, nie zauważyła podniesionej do góry linijki, która mocno uderzyła ją po palcach. "Z płaczem i wściekłością podnosiłam rękę do ust, kiedy uwagę moją przykuło dwoje czarnych, ogromnych oczu, z których biła tak wielka siła woli, że nie rozumiejąc, co nauczyciel do mnie mówi, natychmiast się uspokoiłam". W latach późniejszych znalazła dla owych oczu odpowiedni przymiotnik: były "fosforyzujące".

Przez następnych kilka lat uczennica nie mogła zapomnieć o nauczycielu, o którym przez cały ten czas nie miała żadnych wiadomości. Kiedy w roku 1908 pracowała na fermie koło Forli, Cyganka wygłosiła do niej przepowiednię: "Zaznasz najwyższych honorów, będziesz równa królowym. Później wszystko ci się w życiu zawali i spadnie na ciebie żałoba". Do ręki wcisnęła jej mały kamyk: "Zachowaj go i daj mi za to worek mąki". Uradowana Rachela natychmiast spełniła jej życzenie i została za to surowo ukarana przez pracodawców, na których owa przepowiednia nie zrobiła większego wrażenia. Nie minęło kilka dni i ktoś woła ją po imieniu przy wyjściu z kościoła: to młody nauczyciel Benito. Z wąsikiem i niewielką bródką, w czarnym wytartym ubraniu, w krawacie również czarnym i w naciśniętym na głowę kapeluszu: "Najpierw zobaczyłam jego oczy, jeszcze większe, pełne tego samego blasku". Zwracając się do niej, nie zdobył się na nic oryginalnego, jak by przystało na przyszłego mówcę: "Dzień dobry, Chiletta, urosłaś. Jesteś już panienką".

To spotkanie po latach, podczas którego oboje czuli się zażenowani, miało zapoczątkować ich związek. Dwoje młodych ludzi zaczyna się spotykać. I oto któregoś wiosennego dnia 1908 roku Benito proponuje Racheli pracę w ojcowskim bistro. Jej odpowiedź jest lakoniczna: " Muszę się zastanowić". Ale już nazajutrz przybiega do oberży Alessandra Mussoliniego, który ją zatrudnia.

Luty 1909. W przeddzień wyjazdu Benita do Trydentu w rodzinnym bistro leje się wino i słychać łkanie skrzypiec. Benito składa dziewczynie dziwną obietnicę: "Wyjeżdżam jutro, ale jak wrócę, zostaniesz moją żoną. Musisz tu na mnie zaczekać".

Ona, sądząc, że to żart, odpowiada: "A gdyby pan nie wrócił?". Jego słowa brzmią poważnie: "Zobaczysz, że wrócę". Nie był to projekt ani nieśmiała propozycja czy sugestia, lecz decyzja podjęta za oboje. Wszystko zostało już postanowione w jego umyśle. Ale jak tu wymagać od szesnastolatki, żeby czekała! "Gadaj zdrów - pomyślałam. Na razie wyjeżdżasz. Potem zobaczymy!". I zapadłszy w zdrowy sen, nazajutrz Rachela nie myślała już więcej o tych matrymonialnych planach.

Aż do dnia pamiętnych oświadczyn z rewolwerem w garści, które miały miejsce następnego roku. Kiedy już zamieszkali razem, Rachela uświadomiła sobie, z jakiego rodzaju zwierzęciem będzie miała od tej pory na co dzień do czynienia. Jej narzeczony nieustannie biega po tajnych zebraniach, często rozpędzanych przez uzbrojonych w szable karabinierów. Dziewczyna obawia się, że któregoś dnia zostanie ranny: " Kiedyś w nocy myślałam, że to się już stało. Czekałam na niego do świtu. Płakałam głośno, objąwszy głowę rękami, przekonana, że jest już w więzieniu albo w kostnicy". W pewnym momencie młoda kobieta słyszy na schodach hałas. Cała drżąca, otwiera drzwi i cóż widzi: dwóch nieznanych jej ludzi podtrzymuje Benita bladego jak ściana, z nieprzytomnym spojrzeniem. "Niech się pani nie niepokoi, nic mu nie jest. Dużo mówił tej nocy i bez zastanowienia wypił nieprawdopodobną ilość kawy i koniaku" - oznajmiają.

Po krótkiej chwili ulgi zaprawionej konsternacją Rachela zmuszona jest stawić czoła rozwścieczonemu szaleńcowi: "Zaczął wszystko tłuc, wrzeszcząc jak opętany". Benito rozwala, co się tylko da: meble, skromną zastawę, nawet lustro. Przerażona, budzi sąsiadkę i obie wzywają lekarza. Ów pomaga im przywiązać szaleńca do łóżka i tamten powoli się uspokaja. Wytrzeźwiawszy, z trudem jest w stanie uwierzyć, że całe zniszczenie wokół jest jego dziełem. Zawstydzony, musi teraz wysłuchać wyrzutów rozgniewanej narzeczonej: Wbij to sobie do głowy raz na zawsze. Nigdy się nie zgodzę na męża alkoholika. Kiedy byłam mała, miałam ciotkę pijaczkę i dosyć się nacierpiałam z jej powodu. Wiem, że masz wielkie zalety, i jestem nawet gotowa znosić twoje przygody z innymi kobietami, ale jeśli jeszcze raz wrócisz do domu w takim stanie, zabiję cię.

Benito nie ma zatem monopolu na groźby. Pełnej energii chłopce udało się uniknąć losu "à la Gervaise". Wyjąwszy kilka oficjalnych spotkań w wielkim świecie, kiedy ze względu na okoliczności bywał zmuszony do wypicia odrobiny wina, Benito zdecydowanie unikał alkoholu. Tamtej nocy zrodziła się legenda o niezwykłej powściągliwości Duce.

Jak widać, początki pożycia Racheli i Benita były dość malownicze. Można by sądzić, że między tymi dwiema związanymi ze sobą istotami, odepchniętymi przez własne rodziny i żyjącymi w nędzy, rozkwitnie teraz gorąca i namiętna miłość. Jeśli wierzyć Benicie, rzeczywistość wyglądała inaczej: "W przypadku Racheli miłość była właściwie niemożliwa. Jedynie związek fizyczny. Bo to była piękna dziewczyna, pulchna, dobrze zbudowana, jak się to mówi, miała wszystko na swoim miejscu. Zmysły, i na tym koniec. Między nami nie było nigdy zrozumienia ani porozumienia". Z tego wynika, że Benicie chodziło wyłącznie o pociąg fizyczny, o namiętność, która prędko może się wypalić. W miarę jak w życiu Mussoliniego przybywa przygód miłosnych, jego czułość dla Racheli topnieje. Swoją karierę dziennikarską rozpoczyna, mając u boku zgodną towarzyszkę, która przymyka oczy na jego częste wyjazdy i donżuańskie figle. A przecież niektóre kochanki okazały się o wiele bardziej kłopotliwe.

Wydawnictwo Znak
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas