Sąsiad z piekła rodem - czyli kiedy remont za ścianą zamienia się w koszmar
Sezon wakacyjno-urlopowy to dla wielu Polaków doskonały moment na dokonanie remontu mieszkania. Jedni ograniczają się do delikatnego odświeżenia pomieszczeń, z kolei inni angażują się w tzw. remont totalny – włącznie z burzeniem ścian, wymianą grzejników czy położeniem nowych paneli i płytek. Czy mamy prawo interweniować, jeśli prace przedłużają się w nieskończoność, a hałas uniemożliwia nam normalne funkcjonowanie?
Sąsiad z piekła rodem
Zasiadasz wygodnie w fotelu, włączasz komputer, w myślach życzysz sobie pysznej kawusi, która będzie ci towarzyszyć w pierwszych kilkunastu minutach pracy wykonywanej z domu i wymagającej od ciebie dużego skupienia. I wtedy okazuje się, że najbliższe osiem godzin spędzisz w akompaniamencie wiertarki udarowej, młota uderzającego o ścianę, szlifierki, piły i wyrzynarki.
W takich sytuacjach prawdopodobnie większość z nas ni stąd, ni zowąd oczyma wyobraźni przypomina sobie jedną ze scen kultowego filmu "Dzień świra", kiedy to główny bohater Adam Miauczyński w "zaciszu" własnego mieszkania musi zmierzyć się z różnego rodzaju bolączkami.
Rzecz jasna, każdy ma prawo do wykonywania remontu we własnym mieszkaniu, ale problem pojawia się wtedy, kiedy prace przedłużają się w nieskończoność, uniemożliwiając innym mieszkańcom normalne funkcjonowanie.
Z reguły sąsiedzi dokonujący remontów dzielą się na tych, którzy potrafią się wykazać dużą dozą wyrozumiałości - na przykład wywieszając kartkę z przeprosinami za utrudnienia i hałas, informując przy tym, do kiedy mają zamiar uporać się z pracami, oraz na tych wychodzących z założenia: "Wolność, Tomku, w swoim domku" i mających za nic komfort pozostałych lokatorów.
Czytaj także: Trzaskanie drzwiami, brak prywatności. Co najbardziej denerwuje nas w zachowaniach sąsiadów?
Czy to oznacza, że w potyczce z sąsiadem uskuteczniającym przez kilkanaście godzin na dobę przeraźliwy hałas, jesteśmy skazani na akustyczne tortury?
Uciążliwy remont u sąsiada. Co można zrobić w takiej sytuacji?
Zacznijmy od pojęcia tzw. ciszy nocnej, o którym słyszał prawdopodobnie każdy lokator bloku mieszkalnego lub kamienicy. Przepisy nakładają obowiązek respektowania prawa do spoczynku nocnego i praw pokrewnych, ale sęk w tym, że ustawodawca nigdzie nie wyodrębnił sformułowania cisza nocna.
W praktyce oznacza to, że rzeczona cisza nocna jest wyłącznie tzw. prawem zwyczajowym, a więc wymyślonym przez ludzi dla ludzi. Godziny obowiązywania ciszy nocnej (najczęściej od 22.00 do 6.00) są umowną normą ustanawianą przez wspólnotę mieszkaniową. Należy jednak zaznaczyć, że niektóre sądy, w przypadku konfliktu, ów normę mogą brać pod uwagę.
Zatem, co możemy zrobić, jeśli uciążliwy remont u sąsiada trwa od dłuższego czasu, a on sam nie stosuje się do próśb mieszkańców o wyznaczenie konkretnych godzin przeprowadzania najbardziej hałaśliwych czynności?
Przede wszystkim powinniśmy się odwołać do regulaminu porządku domowego, który zwyczajowo sporządzany jest przez wspólnotę mieszkaniową lub spółdzielnię. Powinny być w nim zawarte godziny, w jakich dopuszcza się prowadzenie głośnych prac remontowych.
Ponadto regulamin powinien zawierać informacje dotyczące tego, czy prace można wykonywać w soboty i niedziele, a jeśli tak, to w jakich godzinach.
Co w przypadku, gdy sąsiad umyślnie nie stosuje się do regulaminu i prowadzi głośny remont także poza godzinami do tego wyznaczonymi? W takim przypadku możemy odwołać się do art. 51 Kodeksu wykroczeń, zgodnie z którym:
Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny
Wówczas konieczne jest powiadomienie policji, która może nałożyć na sąsiada mandat w wysokości 500 zł. Jeśli odmówi on przyjęcia mandatu, funkcjonariusze mogą skierować sprawę do sądu, a ten z kolei ma prawo ukarać sąsiada grzywną w wysokości do 5 tysięcy zł.
W ekstremalnych sytuacjach, kiedy remont przeciąga się miesiącami lub nawet latami, możemy rozważyć złożenie pozwu do sądu cywilnego. Podstawą do takiego kroku może być artykuł 144 KC, który wskazuje, że: "właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych".
Ponadto, na podstawie artykułu 222 paragraf 2 Kodeksu cywilnego: "Przeciwko osobie, która narusza własność w inny sposób aniżeli przez pozbawienie właściciela faktycznego władztwa nad rzeczą, przysługuje właścicielowi roszczenie o przywrócenie stanu zgodnego z prawem i o zaniechanie naruszeń" osoba, która narażona jest na hałas i drgania z uwagi na przeprowadzanie przez sąsiada prac remontowych, także możemy złożyć pozew i domagać się od sąsiada naprawienia szkód w związku z zaistniałą sytuacją.
Jednak zdecydowanie najlepszą decyzją jest próba polubownego rozwiązania problemu. Jeśli i to spali na panewce, jedynym sposobem może okazać się batalia sądowa. Należy jednak pamiętać, że takie sprawy mogą ciągnąć się latami i kosztować nas dużo nerwów.