Sen jest sexy

Jesteśmy różni. Są wśród nas tacy, którzy zrywają się bladym świtem weseli jak skowronki. Inni z trudem budzą się koło południa. Lubisz się wyspać do południa? Ilość potrzebnego ci snu zależy od genów, a nie od twojego lenistwa.

Notoryczny, usprawiedliwiony

Michał, 30-letni konsultant, kładzie się spać przed północą i z trudem wstaje do pracy na dziesiątą. Choć zrywa się w ostatniej chwili i tak każdego ranka jest nieprzytomny. - Potrzebuję snu jak niemowlak. Gdy mam wolne, śpię do oporu, mój rekord to 16 godzin non stop.

Michał często służbowo lata za ocean i zmianę czasu odsypia niemal tygodniami.

Naukowcy odkryli, że sen jest zależny od genetycznych predyspozycji organizmu, a nie chęci człowieka. Śpiochy mogą poczuć się pewniej, gdy usłyszą, że nauka tłumaczy ich wieczny niedostatek snu potrzebami ciała, a nie lenistwem. Zwłaszcza że w Polsce, w odróżnieniu od krajów południowych, śpiochy nie cieszą się akceptacją społeczeństwa.

- Ojciec wychował mnie w przekonaniu, że moje spanie do późna to grzech, a ja źle się czuję niewyspana - mówi 23-letnia Joanna, studentka lingwistyki stosowanej i przywołuje ulubione powiedzenie ojca "Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje".

Tymczasem "Kto rano wstaje, ten się gówno wyśpi" tłumaczą śpiochy w odpowiedzi na popularne porzekadło.

Dama polskiego kina, Beata Tyszkiewicz, potrzebuje dziewięciu godzin snu, żeby dobrze funkcjonować. - Mogę nie jeść i nie pić, ale muszę spać - mówi. Aktorka tłumaczy, że niektórzy zarwą noc i nawet tego nie zauważą, a ona czuje się wypalona.

Pani Beata należy do klasycznych skowronków. Lubi wstać rano i kładzie się spać z kurami. - W ogóle jestem kurą domową, lubię upiec pasztet dla przyjaciół, dopieścić córki, ale nie znoszę nicnierobienia. Z nudy potrafię przespać całe wakacje - opowiada.

Geny, czyli rodzina śpiochów

Nasze upodobanie do snu objawia się już w dzieciństwie. Dzieci, które nie śpią w dzień, wstają wcześnie i mają rodziców, którzy śpią niewiele, mają duże szanse zostać rannymi ptaszkami. Tym samym będą należeć do 15 proc. społeczeństwa, które potrzebuje tylko 5 do 7 godzin snu, żeby czuć się dobrze.

Z kolei dzieci, które są prawdziwymi śpiochami, pochodzą z rodzin, w których długie wylegiwanie w łóżku jest rytuałem. Ich rodzice zazwyczaj marzą o spaniu co najmniej 9 godzin na dobę, a w weekendy odsypiają do południa. Jeśli nie mogą tyle spać, stają się poirytowani i przysypiają w każdej monotonnej sytuacji.

Takie skrajne śpiochy reprezentują również 15 proc. społeczeństwa. Co ważne, warto jednak przestrzegać wskazań swojego zegara biologicznego i spać wtedy, kiedy czuje się taką potrzebę. Nie należy jednak przesadzać.

- Czy można spać przez trzy dni, wstając tylko dwa razy dziennie, by coś zjeść i pójść do ubikacji? - pyta retorycznie Marian Bieniek, dziennikarz, i opowiada anegdotkę. - Można. Byłem tego świadkiem. Dokonał tego podczas sesji egzaminacyjnej mój kolega, z którym mieszkałem w czasie studiów. Po trzech dniach snu wstał i stwierdził: muszę wrócić do żywych, bo zaczynają mi gnić oczy.

Nocne marki i ranne ptaszki

Niektórzy z nas kipią energią do późnej nocy i nie chcą się położyć do łóżka przed świtem. Gdy inni już śpią, oni nie skończyli jeszcze dnia. Za to obudzenie ich wcześnie rano graniczy z cudem. Zupełnie inaczej funkcjonują ranne ptaszki - wcześnie zaczynają dzień i ziewają wieczorem. Gdy nocne marki po późnej kolacji zaczynają ożywioną dyskusję, ciało rannego ptaszka wycofuje się i przestawia na opcję "sen".

Czy nocny marek powinien kłaść się wcześniej, żeby się łatwiej obudzić następnego ranka? Albo czy ranny ptaszek ma kłaść się później i udawać, że lubi nocne życie towarzyskie? Żadne podejście nie jest rozwiązaniem. W pierwszym przypadku ryzykuje, że nie zaśnie, a i tak będzie zmęczony następnego dnia. W drugim, i tak obudzi się o świcie, więc będzie niewyspany.

Pomóc zmienić rytm dnia może terapia światłem, które reguluje rytm czuwania i snu. Wstający wcześnie będzie wystawiony na działanie światła po południu, natomiast nocne marki otrzymają dawkę światła rano. Ale i tak nie należy po niej spodziewać się cudów.

Tak sobie w głowie tyka

Prof. Zbigniew Nowicki z Zakładu Psychiatrii Biologicznej w Katedrze Chorób Psychicznych AM w Gdańsku mówi: - Zapotrzebowanie na sen jest inne dla każdego z nas. W istocie znacząca większość populacji (90 proc.) śpi 7 - 8 godzin. Cykl spania i czuwania zależy od wewnętrznego zegara biologicznego, który znajduje się w mózgu. Zegar ten w naturalny sposób jest nastawiony na 25-godzinny cykl, ale z łatwością dostosowuje się do cyklu 24-godzinnego. Cykl snu i czuwania współczesnego człowieka jest nastawiony na względnie prostą zmianę - czuwanie w ciągu dnia i sen nocą, ale system ten pozwala na pewne modyfikacje. Jednak dobrowolne stałe jego zaburzenie pociąga za sobą określone konsekwencje (np. zaburzenia snu i nastroju, zmęczenie, zmniejszenie wydajności w pracy, dolegliwości układu sercowo-naczyniowego).

Zmora bezsenności

Poważniejszym problemem niż spanie do oporu jest bezsenność. Najczęstszymi jej przyczynami są zaburzenia psychiczne, pierwotne zaburzenia snu, stosowanie środków uzależniających, zaburzenia rytmu snu i czuwania oraz choroby somatyczne. Bezsenność oznacza nie tylko problemy z zasypianiem, ale i nocne przebudzenia, skrajne wyczerpanie, senność w ciągu dnia. W takich przypadkach konsultacja medyczna pozwala ocenić kontekst psychologiczny problemu, określić poziom stresu, niepokoju czy nadaktywności.

Jeszcze innym wyjściem są grupy terapeutyczne, w których ustala się, co pomaga zasnąć. Warto przypomnieć, że zalecane jest, żeby położyć się spać, gdy jest się sennym, a nie, gdy przychodzi na to odpowiednia pora.

Bądź więc sobą i nie staraj się na siłę zmieniać trybu życia.

Dzień Dobry
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas