Skażone wyspy. Gorzej niż w Czarnobylu

Atol Bikini. Rajska wyspa? Nic bardziej mylnego. W latach 60. XX wieku Amerykanie na Wyspach Marshalla prowadzili próby jądrowe. Skutki tych eksperymentów do dziś negatywnie odczuwają mieszkańcy oraz flora i fauna znajdująca się na dnie oceanu. Naukowcy podkreślają, że Atol Bikini i Enewetak to tykające bomby, a poziom pierwiastków radioaktywnych jest wyższy niż w Czarnobylu.

Satelitarne widok na Wyspy Marshalla. Atol Bikini wygląda jak raj, ale to miejsce skażone 60 lat temu.
Satelitarne widok na Wyspy Marshalla. Atol Bikini wygląda jak raj, ale to miejsce skażone 60 lat temu.Getty Images

Atol Bikini. Skutki prób jądrowych wciąż dają o sobie znać

Wyspy Marshalla na Oceanie Spokojnym z lotu drona wyglądają jak raj na ziemi. Tymczasem państwo wyspiarskie położone na wschód od Mikronezji to miejsce skażone. Jak to możliwe?

Okazuje się, że to miejsce Stany Zjednoczone upodobały sobie do przeprowadzenia prób jądrowych. Doszło do nich po długiej wojnie światowej. Wówczas nikt nie zastanawiał się nad konsekwencjami. Nawet specjalnie nie rozczulano się nad zamieszkującą wyspy ludnością. Mieszkańcy Bikini zostali ewakuowani, ale tylko na chwilę. Po zdegradowaniu terenu przez wojsko rodowitym mieszkańcom pozwolono wrócić do domów.

Wyspy są skażone do dziś
Wyspy są skażone do dziś CORBIS/Corbis via Getty ImagesGetty Images

Wówczas zorientowano się, że gleba i wszystko wokół jest skażone promieniotwórczym cezem. Rozpoczęto ponowną ewakuację ludności. Jednak nie wszyscy zapomnieli o swoich korzeniach. Część ludność wracała do domów w latach 70. minionego wieku, niestety to były powroty na chwilę. U śmiałków szybko pojawiały się objawy choroby popromiennej i konieczna była ewakuacja.

Wyspy są pod baczną obserwacją naukowców. Swoimi dokonaniami w tym zakresie mogą pochwalić się eksperci z Uniwersytetu Columbia, którzy na atolu Bikini niejednokrotnie pobierali próbki. Wyniki ich badań wykazały obecność materiałów radioaktywnych. Niestety zatrważający okazał się pozom ich stężenia, miejscami był 1000 razy wyższym niż w Czarnobylu.

Dr Rosalie Bertell przyglądała się sytuacji mieszkańców Wysp Marshalla

Dr. Rosalie Bertell w 1981 roku alarmowała opinię publiczną o powrotach mieszkańców na skażoną wyspę Eniwetok.
Dr. Rosalie Bertell w 1981 roku alarmowała opinię publiczną o powrotach mieszkańców na skażoną wyspę Eniwetok.Getty Images

Wielkie obawy naukowców budzi przyszłość wyspy Runit w atolu Enewetak. Można śmiało powiedzieć, że to tykająca bomba. Właśnie to miejsce Amerykanie wybrali na składowisko odpadów radioaktywnych z innych wysp atolu. Skażoną odpadami radioaktywnymi ziemię przykryto kopułą betonową. Problem polega na tym, że już wykryto w niej nieszczelności i podobnie jak w Czarnobylu naukowcy zastanawiają się, co robić, aby nie dopuścić do gigantycznego skażenia?

Jest jeszcze coś... Przez lata o problemie alarmowała dr Rosalie Bertell, która była nie tylko uczoną, działaczką na rzecz środowiska, epidemiologiem, pisarką, ale i osobą duchową. Zakonnica z Toronto - bo tak o niej mówiono -  wielokrotnie mówiła o stanie zdrowia mieszkańców rajskich wysp. W swoich wystąpieniach przypominała, że Eniwetok jest miejscem uznanym przez Departament Energii USA za teren niezdatny do zamieszkania. Dr Rosalie Bertell dysponowała informacjami, które potwierdzały, że mieszkańcy Eniwetok mimo zakazów wracali w swoje rodzinne strony, bo chcieli umrzeć na własnej wyspie.

Wyspy Marshalla tylko pozornie są rajem
Wyspy Marshalla tylko pozornie są rajemReinhard Dirscherl/ullstein bild via Getty ImagesGetty Images

Wyspy Marshalla tworzy ponad 1000 wysepek i wysp rozrzuconych na środkowym Pacyfiku. Liczba ludności wynosi około 58 tysięcy mieszkańców, którzy częściej zapadają na raka i inne choroby popromienne. Zjawisku bacznie przygląda się  Amerykański Departament Energii, a mimo to naukowcy biją na alarm w obawie przed ekologiczną katastrofą, którą wiele instytucji bagatelizuje. 

Turystyka katastrofalna: nowa forma podróżowania po niebezpiecznych miejscach

Tymczasem nie brakuje śmiałków, którzy marzą o zwiedzaniu skażonych wysp, a branża turystyczna zaciera ręce. Takie wycieczki od lat są organizowane do Czarnobyla i cieszą się niesłabnącym powodzeniem. Osoby spragnione mocnych wrażeń chętnie stawiają swoją stopę na terenach skażonych radioaktywnymi substancjami. Powód? Zdjęcia i filmy umieszczane w intrenecie cieszą się popularnością. Z kolei dla firmy organizujących ryzykowne wycieczki mogą liczyć na szybki przypływ gotówki. Skusilibyście się na zwiedzanie atolu Bikini lub innych Wysp Marshalla?

Skażenie na wyspach może być nawet tysiąc razu większe niż w Czarnobylu
Skażenie na wyspach może być nawet tysiąc razu większe niż w Czarnobylu123RF/PICSEL

Zobacz także:

Jesienna ramówka Polsatu. Zobacz najnowszy spotPolsat
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas