Spełnienie marzeń
Czy warto mieć marzenia, choć szanse na ich spełnienie są znikome? Czy lepiej twardo stąpać po ziemi i brać życie takim, jakim jest? Na to pytanie pomogą odpowiedzieć historie życia dwójki bohaterów, którym nawet przeciwności losu nie potrafiły stanąć na drodze do realizacji planów.
Z Nigerii do Nowego Jorku
Nigeryjczyk Anthony Mmesoma Madu ma nietypowe hobby. Jedenastolatek uwielbia balet, a nagranie, jak tańczy boso w deszczu, stało się viralem w sieci.
Obejrzało go ponad 20 milionów ludzi na całym świecie. Jego pasja została doceniona i chłopiec dostał stypendium na rok 2021 od prestiżowej szkoły baletowej American Ballet Theater z Nowego Jorku.
Trzeciego sierpnia rozpoczął zajęcia on-line. Jest bardzo szczęśliwy i zmotywowany do dalszej pracy. Jest też podekscytowany wyjazdem, ale wie, że będzie tęsknił za rodziną i akademią, gdzie tańczył codziennie.
Pytany, jaką ma radę dla dzieci, które mają jakąś pasję, odpowiada, żeby ciężko pracowały, a ich marzenia spełnią się. On sam wie, że jeszcze wiele przed nim, ale się tym nie zniechęca. Ćwiczy od trzech lat. Balet uczy go dyscypliny i poświęcenia. Mama chłopca, Ifeoma Madu, nie od początku była pozytywnie nastawiona do hobby syna, uważała, że to wszystko nie ma sensu i prowadzi donikąd. W Nigerii rodzice marzą, by ich potomstwo pracowało umysłowo.
Czasem są dziewczynki, które tańczą w balecie, ale nie ma chłopców. Teraz, kiedy widzi taniec Anthony’ego i szczęście jakie mu daje ruch, jest dumna z syna i radzi innym rodzicom, by nie stawali na przeszkodzie ambicjom swoich dzieci i wspierali je ze wszystkich sił.
Anthony marzy, by zostać nigeryjskim profesjonalnym tancerzem baletowym. Jak się wydaje, jest na najlepszej drodze, by jego plany powiodły się.
Biedne dzieci też mogą marzyć
Madu chodzi na zajęcia do grupy baletowej Leap of Dance Academy założonej w 2017 i prowadzonej przez Daniela Ajala, instruktora- samouka. To on nagrał taniec chłopca i umieścił go w sieci.
Dzięki niezwykłej popularności jaką uzyskał, nie tylko Anthony dostał nowe możliwości, ale i inni. Mali tancerze otrzymali propozycje zdalnej nauki na letnich warsztatach w znanych szkołach baletowych na całym świecie. Nauczyciel tańca pragnie, by jego podopieczni nie musieli porzucać swoich marzeń z powodu braku pieniędzy. Ciągle szuka sposobów, by zajęcia były bezpłatne.
Co więcej, planuje zorganizowanie niewielkiego lokalu, gdzie dzieci będą mogły zostać na noc, kiedy nie muszą wracać do domu, gdyż niektóre z nich idą na zajęcia nawet godzinę pieszo w jedna stronę.
Pasja drogą do kariery
Michaela DePrince urodziła się w 1995 roku, w ogarniętej wojną Sierra Leone, jako Mabinty Bangura. Kiedy dziewczynka miała trzy latka, rebelianci zabili jej ojca, a matka zmarła z głodu.
Dzieckiem zaopiekował się wujek, jednak szybko oddał ją do sierocińca, który został zbombardowany. Mała trafiła do obozu dla uchodźców.
W ochronce Michaelę nazywano dziewczynką numer 27. Zaznała tam tylko nieszczęścia, samotności i prześladowania z powodu bielactwa. Na szczęście w wieku 4 lat została zaadoptowana przez amerykańską rodzinę z New Jersey Elaine i Charlesa DePrince.
Małżeństwo wychowywało 11 dzieci, w tym 9 adoptowanych.
Michaela DePrince, dzięki wsparciu rodziny i uzyskanym stypendiom, uczyła się tańca w tak prestiżowych szkołach, jak Rock School for Dance Education oraz w Jacqueline Kennedy Onassis School przy Amerykańskim Teatrze Baletowym. Obecnie jest zawodową baletnicą, a także najmłodszą tancerką Dance Theatre w Harlemie.
Występuje również z Narodowym Baletem Holenderskim - jednym z najlepszych instytucji baletowych na świecie. Od 2016 roku, działa jako ambasadorka dobrej woli w organizacji War Child ("Dziecko Wojny") z siedzibą w Amsterdamie.