Święty Andrzej Bobola przewidział Cud nad Wisłą
Święty Andrzej Bobola w przeszłości wielokrotnie przychodził Ojczyźnie z pomocą, w wielu trudnych momentach jej dziejów. Wielu z was może tego nie wiedzieć, ale Cud nad Wisłą także został wymodlony za wstawiennictwem św. Boboli. W książce "Św. Andrzej Bobola. Bohater Chrystusowy" ksiądz prałat Józef Niżnik opisuje pomoc Patrona Polski z 1920 roku. Poniżej publikujemy fragment wyżej wspomnianej publikacji.
Święty Andrzej potrzebny jest Ojczyźnie. Ustanowiony przez Boga Patron Polski czuwa nad jej losem. Od czasu do czasu daje znaki, że niesie pomoc. Wiele wskazuje na to, że czuje się za swych Rodaków odpowiedzialny przed Bogiem. Mówi, co Polacy powinni uczynić: "Zacznijcie mnie czcić". Trzeba mieć wiarę dziecka, by w to uwierzyć. Trzeba przyjąć go jak miejscowości, którym przyszedł już z pomocą. Pińsk uratował przed protestanckimi Szwedami. W Wilnie przyniósł nadzieję, że Polska odzyska niepodległość. A jakże wymownym znakiem jego pomocy jest Cud nad Wisłą w roku 1920.
Ale czy naród ma o tym wiedzę? W roku 2020 obchodziliśmy setną rocznicę zwycięstwa nad bolszewikami. Było wiele pięknych uroczystości, ale o udziale św. Andrzeja w tym cudzie prawie zupełnie zapomniano. I tak dzieje się od wieków. Święty Andrzej jest pomijany. Czym to tłumaczyć? Chyba ingerencją szatana, który boi się kultu św. Andrzeja w Polsce? Lęka się, aby św. Andrzej nie został głównym Patronem Ojczyzny. A powinien nim zostać.
Czytaj także: Strachocina: Miejsce objawień św. Andrzeja Boboli
Ku czemu by św. Andrzej prowadził naród, widać w Cudzie nad Wisłą. Wszystko zaczęło się w lipcu 1920 roku na Konferencji Episkopatu w Częstochowie. Biskupi u stóp Królowej Polski podjęli wiele czynności religijnych, aby uratować Polskę przed bolszewikami. Oddali Ojczyznę Sercu Bożemu, ofiarowali ją Niepokalanemu Sercu Maryi, a milczeniem pomija się list biskupów do Benedykta XV z prośbą o kanonizację bł. Andrzeja. Wyrażają w nim nadzieję, że jeśli papież tego dokona, Błogosławiony uratuje Polskę. Oto słowa tego listu:
*
Ojcze Święty, My, biskupi Polski, Bożą mocą dopiero wskrzeszonej, zebrani w świątyni Najświętszej Panny w Częstochowie na narady w sprawach naszych Kościołów, zwracamy oczy przede wszystkim ku tym mężom, którzy jak pochodnie gorejące oświecili ziemię polską żarliwością wiary i świętością życia, szczególnie w najtrudniejszych czasach, albo nawet zrosili ją krwią swoją za wiarę wylaną. Między wielu tego rodzaju bohaterami szczególnie odznacza się chwałą bł. Andrzej Bobola, kapłan Towarzystwa Jezusowego, wielki czciciel Najświętszej Maryi Panny, niezmordowany krzewiciel świętej wiary katolickiej między schizmatykami we wschodniej części Polski, który wysłużył sobie zdobycie palmy okrutnego męczeństwa jako nagrodę swojej pracy i poświęcenia.
Papież Benedykt XIV swoją najwyższą powagą orzekł, że Andrzej Bobola uległ śmierci męczeńskiej za wiarę rzymsko-katolicką. Papież Pius IX zaliczył tego Męczennika w poczet Błogosławionych, Waszą Świątobliwość pokornie i usilnie prosimy, aby raczył imię jego wpisać w poczet Świętych. Spodziewamy się przez to zadość uczynić pragnieniu i oczekiwaniu całego narodu polskiego, który od początku wojny powszechnej całą swą ufność położył w Błogosławionym Męczenniku i bezustannie zanosił modły tak prywatne, jak publiczne, ażeby wypełniło się proroctwo bł. Andrzeja Boboli o wskrzeszeniu Polski i (by) w swej pewnej nadziei nie został zawiedziony.
Zobacz również: Mistyk i męczennik miał trzy przepowiednie dla Polski. Co zapowiedział św. Andrzej Bobola?
Spodziewamy się nadto, że przez kanonizację bł. Andrzeja Boboli wiara katolicka utrwali się i bardzo pomnoży na tych ziemiach naszych, gdzie katolicy mieszkają pomieszani ze schizmatykami, skoro sam kult bł. Męczennika polega przede wszystkim na wyznaniu wiary katolickiej z po- tępieniem schizmy. W końcu mamy nadzieję, że bł. Andrzej podniesiony ku czci Świętych będzie najdzielniejszym i bezustannym Patronem Ojczyzny i Kościoła katolickiego, szczególnie na kresach Polski, najbardziej wystawionych na niemałe niebezpieczeństwo obyczajności i prawdziwej wiary. Oto są powody naszej prośby, oto nasza nadzieja w najtrudniejszych obecnych czasach dla Kościoła Bożego i odradzającej się Polski (Częstochowa, 28 lipca 1920 r.).
*
Cud nad Wisłą
Kiedy poznajemy treść listu, rodzi się pytanie: skąd biskupom przyszła myśl, że bł. Bobola uratuje Polskę? W tym czasie znani byli w Polsce główni patronowie: św. Wojciech i św. Stanisław. Dlaczego nie złożyli nadziei w nich, tylko w bł. Boboli? Czyż w tym przekonaniu nie można dostrzec udziału Maryi Królowej Polski? Czyż obecnych w Jej domu, u Jej stóp, nie natchnęła zbawienną myślą? Czyż ich zdolność słuchania i rozumienia Matki Bożej nie budzi zdumienia? Czyż nie należy dziękować Bogu za ich trafne decyzje? To, co zrobili biskupi, świadczy o ich wielkiej wierze.
Budzi też wobec nich wielki szacunek i wdzięczność. Sprawa pomocy o. Andrzeja nie kończy się na Jasnej Górze. Dalszy jej bieg jest w zagrożonej Warszawie. Ordynariuszem diecezji był wówczas kard. Aleksander Kakowski. Powracając z Konferencji Episkopatu do stolicy, wydał dekret, aby we wszystkich kościołach miasta od 6 do 15 sierpnia odprawiono nowennę, przywołując pomocy bł. Andrzeja Boboli i bł. Władysława z Gielniowa, patrona Warszawy, o uratowanie jej przed bolszewikami. W dekrecie były słowa: "na ubłaganie pomocy z Nieba, której Bóg nigdy nie skąpił, prosząc o nią, ufny w przyczynę bł. Andrzeja Bobolę, Patrona Polski i bł. Władysława z Gielniowa, patrona Warszawy, zarządzam nabożeństwa błagalne za wstawiennictwem tych błogosławionych naszych ziomków".
Do dziś mówi się o tym wyjątkowym wydarzeniu, gdyż w żadnej uroczystości w Warszawie nie wzięło udziału tylu ludzi, co w nowennie. Kościoły były przepełnione. W procesjach z udziałem relikwii bł. Andrzeja uczestniczyły tłumy. W ostatnim dniu nowenny dokonał się Cud nad Wisłą. Maryja, Łaskawa Pani, ukazała się bolszewickim żołnierzom. Po tym, co się stało w Warszawie, Episkopat, ponownie zgromadzony w Częstochowie, dostrzegł w cudzie udział bł. Andrzeja i prosi jeszcze raz o kanonizację - jako dziękczynienie za cud. Nie prosi o nią dla bł. Władysława. W podjęte starania włączył się nawet Józef Piłsudski, Marszałek Polski, który dołączył prośbę, aby kanonizowany Andrzej został ogłoszony Pa tronem Polski.
Bolszewicy chcieli go zniszczyć
Ważnym przyczynkiem w tej sprawie jest zachowanie bolszewików po przegranej bitwie. Gdy doszła do nich wieść, że Polacy zwycięstwo nad nimi przypisują bł. Andrzejowi, wysłali wojsko, by odnalazło trumnę i przywiozło ją do Moskwy, co nastąpiło w roku 1922. Tym, którzy argumentują, że powodem tej decyzji było szukanie potwierdzenia marksistowskiej wizji człowieka, przypominam, że materialistyczna ideologia w Związku Radzieckim była od roku 1917, a uwagę na trumnę zwrócono dopiero po zwycięstwie nad bolszewikami i przypisywaniu tej wiktorii bł. Andrzejowi. W przekonaniu władz Moskwy była to trumna, przed którą czuli respekt, a nawet lęk. Widać to szczególnie wtedy, gdy za zboże otrzymane podczas klęski głodu oddawali ją Watykanowi. Zażądali wtedy, by przez Polskę nie przejeżdżała ani w niej się nie znalazła. Dopiero gdy Watykan w tej sprawie podpisał zobowiązania, wywieziono ją z Moskwy do Rzymu.
Przywołuję okoliczności Cudu nad Wisłą, bo wielu Polaków nie ma o tym, co się wtedy stało, wystarczającej wiedzy. A wszystko, co się wtedy wydarzyło, wskazuje, jak potężnym orędownikiem polskich spraw jest św. Andrzej. Trzeba go jednak o pomoc poprosić.
***
Tekst jest fragmentem książki "Św. Andrzej Bobola. Bohater Chrystusowy" autorstwa ks. Józefa Niżnika. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Esprit.