Szokujące fakty na temat wypadku księżnej Diany. Wiadomo kto ponosi winę za jej śmierć
Od wypadku samochodowego, w którym zginęła księżna Diana, minęło już 25 lat. Na jaw ciągle wychodzą nowe fakty dotyczące okoliczności tego tragicznego i szokującego zdarzenia. Okazało się, że gdyby Lady Di od razu została przewieziona do szpitala, mogłaby żyć do dziś.
Choć od śmierci księżnej Diany minęło już ćwierć wieku, tragiczne w skutkach zdarzenie wciąż wzbudza ogromne emocje, a jego okolicznością budzą wiele pytań. 16 listopada na platformie Netflix swoją premierę miał ostatni, finałowy sezon serialu "The Crown", w którym ponownie wspomnieniami wracamy do szokujące incydentu z 31 sierpnia 1997 roku. Wokół tragicznego zdarzenia na przestrzeni lat powstało wiele spekulacji. Mówi się m.in. o tym, że samochód, którym podróżowała Lady Di, był nieprzystosowany do poruszania się z tak dużą prędkością, niezapiętych przez pasażerów pasach, a nawet o stanie nietrzeźwości kierowcy.
Czytaj też: Najpierw "suknia zemsty", a teraz to. Znów ubrała się jak księżna Diana. Ten look już jest hitem
Szokujące okoliczności śmierci księżnej Diany. Miała wyjątkowego pecha
Tego felernego dnia w Paryżu życie stracił również partner księżnej - Dodi Al-Fayed, a także kierowca pary - Henri Paul. Rozpędzone auto, którym przemieszczała się Spencer uciekając przez fotoreporterami, w tunelu z całej siły uderzyło o betonowy filar. W wyniku poniesionych obrażeń Diana zmarła po trzech godzinach od zdarzenia. Wypadek przeżył jedynie ochroniarz - Trevor Rees-Jones, który jako jedyny w pojeździe miał zapięte pasy bezpieczeństwa.
Co ciekawe, Diana doznała najmniejszych obrażeń z całej czwórki - miała poobijaną klatkę piersiowa oraz żebra, jednak była świadoma i rozmawiała z ratownikami. Z uwagi na to do szpitala zawiozła ją dopiero druga karetka.
Gdy okazało się, że doszło u niej do lekkiego rozdarcia żyły w jednym płucu - co jak podawali lekarze, ciężko jest zdiagnozować na miejscu, było już za późno. Nikt nie zdawał sobie, że podczas transportowania Diany do szpitala, księżna powoli wykrwawiała się wewnętrznie, przez co traciła przytomność. Jeszcze w karetce stwierdzono u niej nagłe zatrzymanie krążenia, w związku, z czym podjęto próbę reanimacji, a w szpitalu natychmiast zaczęto ją operować. Gdy okazało się, jak poważny jest problem, mimo usilnym starań lekarzom nie udało się uratować jej życia.
Eksperci podawali potem, że przypadek ten był niezwykle rzadki - Diana pod wpływem zderzenia ucierpiała najmniej, lecz w najgorszym z możliwych miejsc. Ich zdaniem 36-latka miała wyjątkowego pecha. Gdyby uderzyła w fotel po innym kątem lub została udzielona jej natychmiastowa pomoc, być może żyła by do dziś.
Spekulacje na temat wypadku księżnej Diany. Czy rzeczywiście była w ciąży?
Po śmierci byłej żony króla Karola i jej partnera narosło mnóstwo spekulacji i teorii spiskowych, Jedną z nich były np. przypuszczenia, że w czasie wypadku Lady Di spodziewała się dziecka. Patolog podał, że "sekcja zwłok nie wykazała żadnych oznak ciąży", jednak zaskakującą i niejasną decyzją była dla niego ta o poddaniu ciała Diany natychmiastowej balsamacji, jeszcze zanim jej zwłoki zostały przetransportowano do Wielkiej Brytanii - co nastąpiło bardzo szybko, bo już tego samego dnia wieczorem. Niemożliwe były więc dalsze badania toksykologiczne. Jedyna osoba, która mogłaby w jakimkolwiek stopniu wyjaśnić całą tę sprawę - czyli ochroniarz, cierpi na powypadkową amnezję.