Tak naprawdę wygląda poród. Wstrząsające zdjęcia!
Konto na Instagramie Kayli Gonzales obserwuje już 27,5 tys. użytkowników i liczba ta stale rośnie. „Staram się uchwycić prawdę, bez względu na to, jaka ona jest. Nie chcę pokazywać ładnego, wypolerowanego, instagramowego życia. Chcę pokazać piękno prawdziwego życia” – mówi artystka, która fotografuje porody.
Ostatnio coraz więcej mówi się o akceptacji kobiecego ciała bez przekłamania, obróbek graficznych czy zabiegów medycyny estetycznej. W dobie Instagrama, gdzie wciąż królują idealne proporcje i skóra pozbawiona zmarszczek czy przebarwień, to na pewno ważny krok. Chyba nikt nie chce, by dorastające dziewczyny wzorowały się na sztucznie wykreowanych i niemożliwych do osiągnięcia ideałach?
Tabu przestają więc być rozstępy, boczki, cellulit czy pryszcze. Nawet w kampaniach dużych marek rezygnuje się z retuszu i zatrudnia modelki w rozmiarach większych niż, królujące do niedawna, 34. Przykładem może być American Eagle, &Other Stories czy ostatnio Figleaves.
Internet nie boi się także tematu zmian zachodzących w ciele podczas ciąży i po porodzie. Coraz więcej matek decyduje się na opublikowanie fotografii, pokazujących obwisłą skórę na brzuchu czy rozstępy na piersiach. Taki jest chociażby projekt "4 Trymestr" Ashlee Wells Jackson, w ramach którego artystka i matka kilkorga dzieci dokumentuje, jak zmieniają się kobiece ciała po urodzeniu dziecka.
Nawet na tym tle wyjątkowo śmiałe wydają się zdjęcia Kayli Gonzales. Artystka towarzyszy kobietom oraz ich bliskim w porodach i fotografuje te bardzo intymne chwile. Gonzales uwiecznia niezwykły ból towarzyszący rodzeniu dziecka. Na zdjęciach nie brakuje też potu, krwi i potwornego zmęczenia. To fotografie jednocześnie bardzo fizjologiczne i wzruszające - szczególnie, gdy matka po raz pierwszy obejmuje nowo narodzone dziecko.
Fotografka niektóre ze swoich prac zamieszcza także na Instagramie (austinbirthphotos). Ich oglądanie jest przeżyciem bardzo intensywnym, dla niektórych na pewno trudnym i nieprzyjemnym. Jednak o cudzie narodzin nie da się przecież mówić bez świadomości, jak wygląda on naprawdę.