Uczyła się kobiecości od Indian. Kobieta Wielu Kolorów opowiada o podróży, która odmieniła jej życie
Asia Pyrek jest polską Tancerką Słońca, zaadoptowaną przez Indian z kanadyjskiego plemienia Czarne Stopy. Od rdzennych mieszkańców Ameryki uczyła się, czym według ich tradycji jest kobiecość. Dodatkowo jest muzykiem, mówczynią motywacji, trenerką rozwoju osobistego i coachem szczęścia. Na Kubie, gdy śpiewa, mówią na nią Mariposa, czyli motyl. Przez Indian nazywana jest Many Color Woman, czyli Kobietą Wielu Kolorów. W rozmowie z Interią porusza tematykę kobiecości, szczęścia, jej twórczości oraz numerologii.
Spis treści:
- Kim jest Mariposa? To kobieta o wielu imionach
- Najważniejsza przygoda w życiu Kobiety Wielu Kolorów, która wszystko zapoczątkowała
- Kobiecości uczyła się od Indian. Zaczęło się od miesiączki
- Kobieto kieruj się intuicją. Dlaczego jest tak ważna?
- "Numerologia to podpowiedź, co ze sobą zrobić dla swojego spełnienia"
- Dlaczego unikamy szczęścia w życiu?
- Asia Pyrek o twórczości. "Sztuka jest sposobem na odkrywanie siebie"
Kim jest Mariposa? To kobieta o wielu imionach
Już ponad 20 lat temu Asia dzieliła się z kobietami swoją wiedzą i doświadczeniem na jednym z pierwszych kręgów kobiet w Polsce. Tłumaczy, że głównie pracuje z kobietami, gdyż to właśnie dla nich ma najwięcej do zaoferowania. Od kilku lat uczy mężczyzn na temat kobiecości i na jednym z rozwojowych festiwali zasiadła w kręgu 70 "braci". Na tym jej praca się nie kończy. Zajmuje się również numerologią, dzięki czemu pomaga innym odnajdywać swoją drogę w życiu. Jak twierdzi, doradzała politykom, artystom, celebrytom, amerykańskim szamanom i Rodzinie Królewskiej z Tajlandii. Asia jest również współautorką 5 książek o podróżach, a trzy z nich zostały wydane przez National Geographic. Jest także producentką filmową dla Discovery oraz fotografką i laureatką pierwszego miejsca na I Wielkim Konkursie National Geographic.
Najważniejsza przygoda w życiu Kobiety Wielu Kolorów, która wszystko zapoczątkowała
Asia opowiada, że miała bardzo dużo szczęścia w życiu. Jej droga zaczęła się w wieku 11 lat, gdy pojechała na kolonię w okolice Szczecina. To była przygoda bez wszystkiego, co było jej dobrze znane. Wyjazd trwał 3 tygodnie, więc mogła zmienić swoje nawyki. Dodaje, że 21 dni to idealny czas, aby przeprogramować swój umysł. Otaczały ją lasy, woda i było to dla niej czymś wyzwalającym. Całymi dniami wraz z rówieśnikami doświadczała przygód w terenie, którego nie znała. Tam odkryła siebie. Została tą, która czerpie wiedzę o sobie z różnych doświadczeń.
To był najważniejszy wyjazd w moim życiu. Wtedy się przebudziłam. Od tamtego czasu jestem dzika.
Kobiecości uczyła się od Indian. Zaczęło się od miesiączki
Asia prowadzi warsztaty na temat szczęścia już od 20 lat. Otwiera ludzi na to, czego dotychczas się nauczyła. Nawet jeśli opowiada o numerologii, to również mówi o szczęściu. Najczęściej wspiera kobiety w ich drodze do świadomej kobiecości, której sama doświadczyła podczas jednej ze swoich kluczowych podróży. Opowiada, że 23 lata temu udała się do Indian, aby wziąć udział w ich świętej ceremonii. To była dla niej kolejna ważna wyprawa.
W sercu poczułam wołanie, że mam tam być.
Chciała uczestniczyć w Tańcu Słońca, w rezerwacie Czarnych Stóp w Kanadzie. Opowiada, że choć jest to bardzo męski rytuał, tzw. taniec wojowników, bo samo Słońce symbolizuje męską energię, to właśnie tam zaczęła się jej droga do kobiecości. Z perspektywy czasu zauważa, że okoliczności przyrody mogły na to wskazywać. Wszystko wydarzyło się w rezerwacie Blood Reserve nad rzeką Belly, a głównym liderem ceremonii był Chief Moon. Warto przyjrzeć się dokładnie tłumaczeniom, żadne z nich nie jest przypadkowe: rezerwat krwi, rzeka brzucha, czy wódz księżyca.
Podczas swojej podróży zwróciła szczególną uwagę na kilka tematów związanych z kobiecością. Pierwszą jest kreowanie życia i miłość, z której tworzymy życie. W zachodnim świecie uznaje się, że kobiety "po prostu mają rodzić dzieci". Jednak wyjaśnia, że to właśnie my kobiety, jesteśmy płodne, nawet na poziomie energetycznym. Każde nasze jajeczko potencjalnie stwarza dla nas przestrzeń do tego, aby coś dzięki nam mogło zaistnieć. Jest nam dane kreować piękne relacje, miejsca, sztukę.
To coś, czego nie mają mężczyźni. Rodzenie to taka nasza moc.
Kiedy przyjechała do rezerwatu pierwszy raz, to pojawienie się miesiączki sprawiło, że nie mogła wziąć udziału w ceremonii wraz ze wszystkimi. Została odesłana do Moon Lodge, czyli miejsca dla kobiet, które mają miesiączkę, tzw. Moon Time. Tłumaczy, że w tamtym momencie w jej głowie pojawiały się różne myśli: "okres jest nieczysty, jestem nieczysta", ale mimo to przetańczyła sama ze sobą 4 dni, bez jedzenia i picia. Po ceremonii pojechała do Nowego Meksyku do Luny, żony jednego z liderów Tańca Słońca w poszukiwaniu zrozumienia swojej kobiecości i tego, dlaczego musiała tańczyć z dala od wszystkich.
Drugą rzeczą jest miesiączka. Asia wyjaśnia, że według rdzennych mieszkańców Ameryki uważa się, że okres, to czas, w którym jedno życie się kończy, a drugie zaczyna. Indianie uważają miesiączkę za szamański moment końca i początku życia.
To czas naszej mocy - magia, która dzieje się w ciele i umyśle kobiety.
Krew przez Indian uważana jest za świętą. Kobieta co miesiąc doświadcza potężnej transformacji. Jedno jajeczko umiera i w tym samym momencie, kolejne zaczyna dojrzewać, by dać początek nowemu życiu. Co miesiąc możemy się z czymś pożegnać i otwierać na nowe. Asia tłumaczy, że miesiączka to odpowiedni czas bycia samą ze sobą, wręcz zanurzenia się w głąb siebie. To najlepszy moment, aby zrozumieć i odkrywać siebie w ciszy, relaksując się, z czułością i ciekawością wsłuchując się w siebie. Kiedy nasze ciało jest słabe, to duch jest silny. Indianie są przekonani, że kobiety mają wtedy największą moc. Mają wglądy, które mogą dotyczyć nie tylko ich samych, ale także losów całego plemienia. Właśnie dlatego Kobieta Wielu Kolorów została odesłana z ceremonii, żeby nie osłabić innych poszczących Tancerzy i "przypadkiem" nie zabrać całej energii rytuału dla siebie.
Trzecim istotnym elementem jest siostrzeństwo. Tłumaczy, że zdrowe relacje z wieloma "siostrami" mają ogromny wpływ na szczęśliwe i świadome życie kobiet. Kiedyś ludzie żyli razem i uczyli się od siebie. Starszyzna przekazywała tradycję, żeby kolejne pokolenia mogły z nich czerpać. Kobiety uczyły się od "sióstr", mężczyźni od swoich "braci". W swoich podróżach Asia często spotykała się z podziałem kobiet i mężczyzn. Nie w kontekście negatywnym, po prostu każda z płci zajmowała się czymś odmiennym. W rdzennych plemionach mężczyźni ciągle wyruszają razem na polowanie, połów ryb, lub uprawiać rośliny. Kobiety w tym czasie zostają razem w osadzie, by w bezpiecznych warunkach zajmować się tymi, którzy ich potrzebują, czyli sobą nawzajem, dziećmi lub starszymi. Wyjaśnia, że teraz tak to nie wygląda. Każdy jest zamknięty w swoich czterech ścianach i żyje oddzielnie.
Kobiety w męskiej energii idą na polowanie.
Kobieta Wielu Kolorów mówi, że nie ma nic w tym złego, jeśli jesteśmy aktywne i sprawcze jak mężczyźni. Każda z nas ma w sobie jakąś część męskiej energii, tzw. animusa. Jednak jeśli nie mamy życzliwych "sióstr", to nie mamy naturalnej dla siebie grupy wsparcia, czyli kobiet, które mogą nas nauczyć, czym jest kobiecość. Mężczyźni nie nauczą kobiet, jak zrozumieć kobiece ciało, jak przechodzić przez kolejne etapy. O tym, czym jest miesiączka, rodzenie, menopauza wiedzą inne kobiety. To właśnie dzięki tej podróży Mariposa dowiedziała się, że kobiety powinny żyć razem i dzielić się wiedzą i serdecznością. Dostrzegła, że dzięki temu faktycznie czują się istotne i zaopiekowane. Podobnie powinni postępować mężczyźni, którzy w kręgu braci wzrastają i rozumieją siebie.
Podkreśla, że obecnie nie wiemy, na czym polega zdrowe społeczeństwo. Kiedyś wszyscy musieli być razem, a gdy jedna osoba z plemienia miała kłopot, to całe plemię miało problem, dlatego dbano o szczęście każdej osoby. Opowiada, że była kiedyś w domu wodza plemienia i przekonała się, jak mało było mu potrzebne do życia. Niemal wszystko, co dostawał, to oddawał innym, którzy byli w większej potrzebie. Po prostu dbał o ich dobrostan. Tłumaczy, że to, czego najbardziej potrzebujemy, to zdrowe relacje.
To, czego potrzebujemy to bliskość życzliwych ludzi, bezpieczne schronienie i pożywienie. Kocham kobiety i kiedy one do mnie przychodzą, to mam dla nich otwarte serce - to moje „siostry”.
Kobieto kieruj się intuicją. Dlaczego jest tak ważna?
Asia Pyrek mówi, że kolejnym ważnym zagadnieniem związanym z kobiecością jest intuicja. Podczas cyklu kobiety mają różne fazy.
“Chce mi się”, “nie chce mi się”. To jest bardzo kobiece. Coś poczułam, coś mi się przestało podobać. Zmieniamy zdanie.
Mówi, że u mężczyzn wygląda to trochę inaczej, oni decydują i idą do konkretnego celu. Zostało to ukształtowane przez naturę i wpłynęło na historię ludzkości. Podczas gdy silni mężczyźni szli na polowanie, lub na wojnę, to delikatne z natury kobiety zostawały w osadzie z tymi, którzy ich potrzebowali. Od zawsze zajmowały się tym, co w danym momencie było najbardziej istotne. Może się zdawać, że brak konkretnego celu, działanie w rozproszeniu nie przynosi korzyści, ale to właśnie dzięki czuciu jesteśmy w stanie na bieżąco decydować, czym się zająć, by zadbać o potrzeby świata, w którym żyjemy. Twierdzi się, że kobiety mają dwa serca, a jednym z nich jest łono, stąd ich czucie jest bardziej rozwinięte.
Nasze serce wie, co jest dla nas dobre, a co nie. Albo się otwiera, albo się zamyka. Umysł często nam to utrudnia.
Małe dzieci czują mocniej i wiedzą, czego chcą. Kierują się sercem i czuciem. Niestety każdy umysł z czasem zostaje zaprogramowany. Zbieramy wiedzę i przechwytujemy cudze przekonania, a one mogą być pozytywne lub nie. Jeżeli zakładamy, że świat jest złym miejscem, to właśnie tak będzie, tego będziemy szukać i to znajdziemy. Taka wiedza nie zawsze się sprawdza, lepiej słuchać głosu serca, które może nam wyraźnie dać sygnał, czy coś jest dla nas dobre, czy złe.
Czucie jest potężną mocą
"Numerologia to podpowiedź, co ze sobą zrobić dla swojego spełnienia"
Mariposa wyjaśnia, że numerologia daje nie tylko zrozumienie siebie, ale też uczy tolerancji, bo faktycznie każdy człowiek jest inny. Kluczem jest poznanie wibracji, które zawiera nasza data urodzenia. Istotne są także posiadane w imionach i nazwiskach litery, to one tłumaczą, jakimi dysponujemy talentami i umiejętnościami, a także jakich nam brak.
Patrzysz na siebie i myślisz, że jesteś inna. Tak właśnie jest. Posiadamy unikalny zestaw różnorodnych mocy.
Numerolożka tłumaczy, że numery od 1 do 9 są podstawowymi wibracjami, ale jest ich więcej. Zsumowana data urodzenia do jednej z tych naturalnych liczb (od 1 do 9) mówi o przeznaczeniu, czyli jaki temat jest dla nas najważniejszy i czego mamy się uczyć. Ale to nie wszystko. Jesteśmy wypadkową wielu składowych. Każda część daty urodzenia wpływa na nasz los. Każda litera mówi o charakterze. Dlatego Mariposa unika mówienia: "Jesteś Trójką", bo takie nieprecyzyjne osądy ograniczają do zobaczenia fragmentu, a my wszyscy składamy się z wielu wibracji i z wielu szczegółów.
Mówi, że jesteśmy tu, żeby się uczyć, doświadczać, poszerzać świadomość i umiejętności. Spełnione życie polega na ciągłej zmianie. Wszyscy przechodzimy 9-letnie cykle, podczas których otwieramy się na kolejne tematy. W dużym skrócie mamy czas na rozpoczęcie i zajmowanie się sobą - 1, partnerstwo - 2, kreowanie i zabawę - 3, budowanie - 4, otwarcie na nowe - 5, naukę miłości - 6, szukanie w sobie odpowiedzi na ważne pytania - 7, zbieranie owoców naszych działań - 8, domykamy cały cykl - 9.
Asia tłumaczy, że rok numerologiczny zaczyna się w czasie wrześniowego nowiu, czyli mamy już 2024. Nie dotyczy to osób, które urodziły się po wrześniu, one w okolicach urodzin przechodzą do kolejnego roku. Liczymy go, dodając do sumy całej daty urodzenia sumę wynikającą z sumowanej liczby sprawdzanego roku.
Wpływ różnych wibracji sprawia, że nie ma dwóch takich samych dróg do szczęścia. Jedna osoba będzie artystą, druga zaś będzie dobrze czuła się w korporacji. Jeśli ktoś jest szczęśliwy, to wszystko na to wskazuje, że odnalazł swoje miejsce w życiu.
Dlaczego unikamy szczęścia w życiu?
Asia wyjaśnia, że szczęścia nie uczy się w naszej kulturze. Nie mówi się nam, że mamy prawo być sobą. Natomiast często krytykuje się i zmusza do tego, abyśmy dopasowali się do większości. Gdy mówimy, że jest nam dobrze, to często inni się usuwają z naszego życia, bo nie czują się potrzebni.
Jeśli jest nam dobrze, to co mogą nam dać?
Tłumaczy, że gdy mówimy, że jest nam źle, wtedy uruchamiają się w ludziach empatyczne odczucia. To dzięki czyjemuś nieszczęściu możemy poczuć się lepsi, pomocni, aktywnie wpierający tych, którym gorzej. Zamiast dążyć w stronę szczęścia, najczęściej kręcimy się dookoła problemów i chorób.
Mariposa wyjaśnia, że coaching polega na zadawaniu pytań. Dodaje, że bardzo lubi zadawać pytania osobom, które są zagubione i nie są szczęśliwe.
Pierwszym pytaniem, jakie zadaje to: jeśli miałbyś nieograniczone możliwości, to co byś robiła?
Potem zostawia człowieka z tym pytaniem, który sam najlepiej zna odpowiedź, choć często może temu zaprzeczać. Przyznanie się do tego, oznaczałoby, że trzeba wykonać pracę, aby marzenie mogło zostać zrealizowane. Mariposę ciągnie do tropików, do mieszkania z ludźmi, którzy tworzą i dzielą się wiedzą. Wybrałaby Amerykę Centralną lub Południową. Marzy jej się również katamaran na Karaibach. Jednak najważniejsze dla niej jest życie z ludźmi, wspieranie się, jeżdżenie z muzyką i warsztatami. Marzą jej się domy na świecie, gdzie mieszkają ludzie, którzy na nią czekają. Chce żyć w społecznościach podobnych sobie ludzi. Tłumaczy, że każdy powinien dać sobie taką przestrzeń do realizowania swoich najskrytszych pragnień. Cokolwiek by to nie było, nawet pływanie z rekinami.
Drugie pytaniem, jakie zadaje to: jak to zrobić?
Asia tłumaczy, że nasza podświadomość jest najlepszym narzędziem do szukania. Właśnie dlatego zadaje innym i sobie wiele pytań i daje czas, by odpowiedzi znalazły się same. Wyjaśnia, że szczęściem jest umiejętność zatrzymania się, uczestniczenia w życiu. Zdaniem Mariposy ważne jest doświadczanie, kierowanie się zmysłami i widzenie świata dookoła nas. Zmysły to kontakt "tu i teraz", to dzięki nim mamy możliwość zanurzania się w doświadczeniach, czerpania z nich wiedzy o tym, czym jest otaczająca nas rzeczywistość, i jaki faktycznie ma na nas wpływ.
Mówi, że warto przyjrzeć się swoim myślom. Co ja tak naprawdę o sobie myślę? Zrobić sobie porządny "rachunek sumienia". To, co o sobie myślimy, i co mówimy o sobie, ma ogromny wpływ na kształtowanie naszego życia. Jeżeli myślimy i mówimy o sobie w negatywny sposób, to tak będziemy się czuć i z tej przestrzeni kreować choroby i problemy.
Taką mamy moc. To my stwarzamy siebie i swój świat.
Mariposa tłumaczy, że również powinniśmy zaprzestać oceniania innych. Zamiast tego dopytajmy, o co im chodzi, dlaczego coś robią, co czują? W Polsce brakuje nam życzliwej serdeczności wobec siebie nawzajem, stąd większość z nas nie rozumie i ocenia. Co gorsza, przez to też czujemy się oceniani i wchodzimy w konflikty, gdy ktoś ma odmienne punkty widzenia świata. Według Asi, gdybyśmy mieli trochę więcej otwartości na to, że ktoś po prostu jest inny, to moglibyśmy się czegoś od danej osoby nauczyć. Czerpać z jej wiedzy i doświadczeń.
Nie walczymy ze sobą, jesteśmy wspólnotą.
Asia Pyrek o twórczości. "Sztuka jest sposobem na odkrywanie siebie"
Mariposa choć nie ma muzycznego wykształcenia, to praktycznie od zawsze żyje blisko muzyki. Jako dziecko, dzięki starszemu o 10 lat bratu poznała klasykę rocka i jazz. W wieku 12 lat wybrała się na pierwszy koncert, a od 16 roku życia działała w show-biznesie. Przyglądała się artystom na festiwalach, w studio nagraniowym, w radio, teatrze i telewizji. Choć sama nie tworzyła, bo nie wierzyła w siebie, to chłonęła wiedzę ze wszystkich doświadczeń. Kiedy była gotowa, żeby samodzielnie zacząć muzykować, zaczęła od grania na własnym brzuchu, a potem na bębnach. Równocześnie w jej życiu znaleźli się wspaniali nauczyciele śpiewu, między innymi Olga Szwajgier i Bobby mcFerrin, a także różne instrumenty w jej domu. Ktoś zostawił aborygeńskie didgeridoo, ktoś inny klawisze Casio, które ma do dziś.
Od ponad 20 lat gra i komponuje, tak jak czuje. Wspiera też innych w otwieraniu się na muzykę. Przez 10 lat miała w domu cykliczne jam-session. Dodatkowo przez 3,5-roku prowadziła improwizujący chór Mariposa Circle Singing. Stworzyła muzykę do filmu, teatru, reklam, a na Kubie nagrała solową płytę Mariposa "Efekt Motyla",
Ta płyta jest jak afro-kubański musical. To opowieść o drodze do szczęścia i spełnienia.
Ta płyta mówi o transformacji. Bohaterka nie zna siebie i nie rozumie, jest samotna i zabiegana. Jednak w połowie płyty uświadamia sobie, że nie ma sensu czekać na księcia z bajki, że to ona sama ma sobie dać szczęście. Jest to muzyka, która płynie z serca. Mariposa wydała tę płytę przed pandemią, więc nie miała okazji zagrać zbyt dużo z Kubańczykami. Jednak wtedy zaczęły rodzić się w niej pytania. "Co zrobić, aby być niezależną?" Odpowiedź była prosta "mogę zrobić to sama". Postanowiła więc wydać kolejną płytę, tym razem składającą się wyłącznie ze swoich głosów. Album nazywa się "O! Miłości..." i właśnie rodzi się w studiu nagraniowym. Tym razem piosenki będą o miłości, o tym czym ona jest i czym nie jest, o spełnieniu, lekkości oraz radości życia. 15 piosenek "O! Miłości...", a wszystkie niemal w całości składać się będą z głosów Mariposy.
Płyta będzie o miłości, wybaczaniu, wdzięczności za życie.
Dodaje, że marzy, aby podczas promocji płyty jednocześnie robić warsztaty "JesteśMY Muzyką". Uczyć, jak tworzyć chór improwizujący, gdzie każdy uczestnik ma szansę wymyślać muzykę na głosy i dyrygować chórem, a reszta uczestników go dla niego wykonuje. Tej techniki uczyła się od Bobbiego mcFerrina. Asia zauważyła, że dzięki takiemu podejściu do muzyki doświadczamy jej w inny sposób. Bez stresu, w zaufaniu, gdy ona sama się rodzi przez nas. To nas zaskakuje i zachwyca i daje nam ogromne poczucie mocy i wolność. Wydobywanie z siebie głosów, pięknych, dzikich, dziwnych, takich, na jakie mamy ochotę. Takich jakie w danej chwili chcą być częścią całości. Dzięki temu możemy porzucić nasze ograniczenia, odpuści sobie ocenę i bawić muzyką wraz z innymi. Asia dodatkowo współtworzyła duet Uroboros'Tribe w oparciu o jej głos i teksty (elektroniczna muzyka etniczna) oraz Nell'Ambientes - płytę "Tribal", przy użyciu jej głosu i bębnów.
Sztuka jest sposobem na odkrywanie siebie, uwalnianie blokad. Tworzenie samo w sobie jest naszą naturą. Dziecko, zanim zacznie mówić, to śpiewa, zanim zacznie chodzić, to tańczy i zanim zacznie pisać, to rysuje.