Uwaga, matka w autobusie!
Na widok kobiety w ciąży albo matki z dzieckiem wsiadającej do autobusu wiele osób reaguje tak jak na widok żebraka - odwracają głowę w drugą stronę, nagle są pochłonięte lekturą gazety albo w ogóle ich to nie obchodzi.
Jeszcze gorzej jest w pierwszych miesiącach ciąży, kiedy zwykle czujesz się źle, a niczego po tobie nie widać - gdy już odważysz się poprosić o zwolnienia siedzącego miejsca, masz wrażenie, że zaraz każą ci przedstawić zaświadczenie od lekarza potwierdzające twój "błogosławiony stan".
Jeśli uda ci się już jakoś przejeździć ciążę komunikacją miejską, później też nie czeka cię nic miłego ze strony współpasażerów. Irytują się, gdy usiłujesz wjechać wózkiem do autobusu czy tramwaju, wspiąć się po schodach, przepchać przez wąskie drzwi i wreszcie zająć miejsce oznakowane dla wózków. Bieda, jeśli nie dostaniesz się z tym wózkiem w odpowiednie miejsce i utkniesz gdzieś przy wejściu. Narażasz się na złośliwe uwagi i pełne pretensji spojrzenia. Bo kto to widział zajmować tyle miejsca i jeździć z dzieckiem wtedy, gdy jest największy tłok. Pewnie, lepiej w ogóle nie jeździć, a jeśli już musisz, to może nocą...
Z dzieckiem na ręku również nie będziesz mile widziana - co prawda nie zajmujesz tyle miejsca co z wózkiem, ale też stawiasz siedzących pasażerów w kłopotliwej sytuacji. Wypadałoby wam zrobić miejsce... Ale od czego są siedzenia dla matek z dzieckiem. Niech wstają ci, którzy tam właśnie usiedli...
Wszystkie przytoczone powyżej sytuacje może i są nieco przerysowane. Od czasu do czasu zdarza się przecież pasażer, który sam z siebie poderwie się z siedzenia, widząc kobietę w ciąży lub z dzieckiem. Można nawet trafić na takiego, który pomoże wsiąść z wózkiem. Ale to niestety coraz częściej są tylko wyjątki...