W meandrach wyobraźni
- Nie jesteśmy seksuologami, tylko humanistami. Możemy się zajmować tą stroną seksu, która jest przetworzona przez kulturę - mówi Michał Pałasz, współtwórca wirtualnego Muzeum Erotyzmu.
Strona stworzona w ramach pracy dyplomowej przez Olę Toborowicz, studentkę grafiki krakowskiej ASP, dziś jest jednym z najpopularniejszych kulturalnych miejsc w sieci. Nie znajdziemy tam jednak taniej sensacji, epatowania seksem czy mainstreamową erotyką spod znaku Hustlera.
Po co to wszystko?
- Staramy się oddzielać pojęcia: seks, erotyka, erotyzm i pornografia. Seks ma charakter fizjologiczny. Zwierzęta go uprawiają, ale żadne z nich nie ma dostępu do przeżyć erotycznych. Dla mnie erotyzm ma związek z łamaniem zakazów, które nam zostały narzucone przez kulturę i społeczeństwo. To powoduje dreszczyk emocji. W odróżnieniu od pornografii, która jest tania, ogólnodostępna i nie przestrzega żadnych zakazów. Wszelkie tabu zostało w niej z definicji przełamane, wszystko jest jasne. A przecież najbardziej kusi zakazany owoc - tłumaczy Michał Pałasz, z wirtualnego muzeum erotyzmu.
- Zaczęło się na studiach. Szukałam wszelkich form graficznych nawiązujących do erotyki. Zaczęliśmy się wgłębiać w ten temat, a kiedy w 2007 roku musieliśmy zdecydować, co będzie tematem naszych prac dyplomowych, postawiliśmy na erotyzm - opowiada Aleksandra Toborowicz.
Wspólnie z Michałem odwiedzili wystawę w londyńskim Barbican Centre: "Sztuka & Seks. Od Starożytności do Teraz", prezentującą oryginały przeróżnych dzieł sztuki erotycznej, która zainspirowała ich do dalszych poszukiwań.
Aleksandra stworzyła wirtualne Muzeum Sztuki Erotycznej w ramach pracy dyplomowej na Wydziale Grafiki krakowskiej ASP. Michał pomagał w projekcie: zajął się muzyką i doborem prac na stronę. Swoją pracę dyplomową na kulturoznawstwie UJ pisał o erotyzmie. W ten sposób obydwoje zostali najsłynniejszymi badaczami tej dziedziny w polskim internecie.
Muzeum wirtualne
Prace nad stroną trwały ponad rok. - Strona graficzna muzeum nawiązuje do sieci połączeń neuronowych - bo przecież erotyzm rodzi się w naszym mózgu. Niektórym przypomina też sieć krwionośną. Jest mrocznie, tajemniczo. Projektując stronę zależało mi na tym, żeby wyglądała zupełnie inaczej, niż wszystkie inne witryny o erotyzmie - opowiada Aleksandra Toborowicz.
Graficzka wybrała 300 dzieł: obrazów, fotografii, rycin znanych twórców i podzieliła je na trzy kategorie.
- Zrobiłam je na podstawie ankiety wśród znajomych, którzy pomagali kategoryzować obrazy. Tak powstały trzy warstwy: Wstępnie, Wstydliwie, Występnie. Struktura sieci neuronowej pokazuje je w trzech kolorach. Byliśmy bardzo ciekawi opinii innych ludzi, bo sami w pewnym momencie straciliśmy dystans - dodaje Aleksandra Pałasz.
Dzieła zgromadzone w Muzeum to mniej znany wycinek twórczości popularnych artystów ale też osób tworzących tylko i wyłącznie sztukę erotyczną. Znajdziemy wśród nich m.in. Helmuta Newtona, Joan Miro, Salvadora Dali, Andy’ego Warhola, Man Ray’a, Egona Schiele czy Pablo Picasso. Strona gromadzi też linki do erotyzmu w filmie, muzeach, literaturze i teorii.
Witryna otrzymała sporo nagród za koncepcję i realizację graficzną. Trafiła na listę najlepszych projektów dyplomowych 2007/2008 za design. Najbardziej prestiżową była European Design Award w kategorii "strona informacyjna". W Polsce rozkwitał właśnie boom na media społecznościowe, dlatego twórcy wirtualnego Muzeum Erotyzmu szybko podjęli decyzję o zaistnieniu na Facebooku.
- Chcieliśmy mieć jakiś kontakt z widzami strony. Promować erotyzm w taki sposób, żeby ludzi trochę pobudzić, obudzić, zainspirować, zapytać czy im się to podoba. Okazało się, że po 10 miesiącach stało się trzecim najpopularniejszym wirtualnym muzeum w Polsce na Facebooku - opowiada Michał Pałasz.
Dziś Muzeum Erotyzmu ma swoje profile i liczne grono fanów również na Twitterze, Google+, Blipie, YouTubie, Flickrze czy Naszej Klasie. Mimo, że nie istnieje w rzeczywistości, koncentruje wokół siebie tysiące ludzi, codziennie dyskutujących na temat teledysków, seksu w reklamie, zdjęć, filmów, osób i inicjatyw związanych z szeroko pojętym erotyzmem.
Muzeum realne
Na świecie jest około 30 muzeów erotyzmu, w Europie 10. Twórcy wirtualnego Muzeum Erotyzmu marzą o tym, by w przyszłości stworzyć w Krakowie jego realny odpowiednik. Prawdziwa galeria nie byłaby jednak zbiorem współczesnych zabawek erotycznych czy też po prostu zbiorem eksponatów prezentujących historię seksu. Koncentrowałaby się na sztuce erotycznej, poczynając od malarstwa, grafiki, a kończąc na fotografii. Prezentowałaby odważne dzieła artystów polskich i światowych, tworzących współcześnie i tych już nieżyjących.
Aleksandra Toborowicz i Michał Pałasz stworzyli koncepcję kreatywną muzeum i jego wizualizację. Zaplanowali poszczególne działy - jeśli muzeum powstanie, znajdzie się w nim sala erotyzmu polskiego, historii erotyzmu w Polsce, do tego kanon erotyzmu światowego, ale tylko w zachodnim wydaniu. Póki co, na realizację tych planów brakuje funduszy, dlatego pomysłodawcy Muzeum Erotyzmu działają małymi krokami. W 2011, podczas Nocy Muzeów w Krakowie, zorganizowali wystawę w Zbiorniku Kultury na krakowskim Zabłociu (XXX w DNA. Polska Sztuka Erotyczna - przyp. red.). Na 2012 rok wydali, w ramach społecznego projektu zaadresowanego do artystów, kalendarz erotyczny.
Propozycje na poszczególne miesiące mógł zgłosić każdy, a fani oddawali głosy na obrazy, grafiki, plakaty i zdjęcia, które, ich zdaniem, powinny się znaleźć w ostatecznym projekcie kalendarza.
Dla Michała Pałasza i Aleksandry Toborowicz była to świetna okazja do zbadania erotycznego gustu Polaków. - Mogliśmy sprawdzić, co i w jakiej formie chcą oglądać Polacy. Dodatkowo, poznaliśmy i pokazaliśmy szerszej publiczności prace wielu, bardzo utalentowanych ludzi - mówi Michał Pałasz.
Co się okazało? Niektóre były bardzo abstrakcyjne, ale nie zabrakło realistycznych grafik, frywolnych rysunków nawiązujących m.in. do seksu oralnego czy pocałunku gejów.
Społeczność Muzeum Erotyzmu codziennie żywo dyskutuje na przeróżne tematy: ostatnio o najbardziej zmysłowych teledyskach i najmniej erotycznym mieście świata (na prowadzenie wybija się Radom). Warto się zainspirować.
Joanna Jałowiec
www.muzeumerotyzmu.pl