"Widziałem ją!". Polski wątek w sprawie zaginięcia Madeleine McCann
Dziewczynka zniknęła kilkanaście lat temu, ale sprawa wciąż nie doczekała się rozwiązania. Śledczy z całego świata badają kolejne tropy, a jeden z nich zaprowadził ich do Wrocławia. Tego typu zgłoszeń było już blisko 10 tysięcy. Czy wszystkie skrupulatnie sprawdzono?
Co roku w Polsce odnotowuje się od kilkunastu do prawie 20 tysięcy zaginięć. W skali całego świata to miliony ludzi, którzy zniknęli bez śladu. Większość tego typu spraw ma pozytywny finał, bo nawet 90 procent z nich zostaje rozwiązanych w ciągu kilku dni. Czasami trwa to trochę dłużej, ale przypadki, gdy ktoś rozpłynął się w powietrzu na zawsze, stanowią jedynie promil. Poszukiwani zazwyczaj wracają do domów cali i zdrowi.
Przy tak dużej liczbie spraw trudno nagłośnić każdą. Do społecznej świadomości przebijają się tylko pojedyncze, najbardziej medialne historie, o których później mówią wszyscy. Wizerunki zaginionych, najczęściej dzieci, trafiają na okładki gazet, do telewizji, a internetowi "śledczy" snują najróżniejsze teorie. Bywa jednak i tak, że ogromne zainteresowanie nie idzie w parze z realnymi postępami.
Głośne zaginięcie niespełna czteroletniej Brytyjki jest tego najlepszym przykładem.
Tajemnica pustego łóżka
Dramat rozpoczął się 3 maja 2007 roku w portugalskiej miejscowości Praia da Luz, gdzie para brytyjskich lekarzy spędzała rodzinny urlop. I trwa do dziś. Madeleine Beth McCann, córka Kate i Gerry’ego, zniknęła z ośrodka wypoczynkowego, gdy jej rodzice ucztowali w towarzystwie przyjaciół. Około godziny 22:00 matka dziewczynki zastała puste łóżko córki.
Jak twierdzi, poinformowała policję po 10 minutach od odkrycia. Funkcjonariusze wciąż utrzymują, że zgłoszenie wpłynęło dopiero pół godziny później. Od razu uznano, że dziecko nie mogło oddalić się samodzielnie i prawdopodobnie zostało uprowadzone. Kiedy? Przez kogo? Gdzie? 14 lat później w sprawie wciąż jest więcej pytań niż odpowiedzi.
I to pomimo sensacyjnych doniesień z ubiegłego roku mówiących o nowym podejrzanym.
Wszyscy są podejrzani
Niemieccy śledczy są niemal pewni, że za sprawą stoi obywatel tego kraju. Christian B., aktualnie odsiadujący wyrok za gwałt, miał w tym czasie przebywać w okolicy portugalskiego regionu Algarve. Nieujawnione wciąż dowody sugerują jego udział w zaginięciu kilkulatki. Wcześniej teorii było jednak znacznie więcej i chyba nawet rodzice muszą podchodzić do tych rewelacji z rezerwą.
Oni sami też byli podejrzani. Jednym z badanych wątków miało być nieumyślne spowodowanie śmierci córki i ukrycie ciała. Inna teoria mówi o włamywaczu, który wtargnął do apartamentu, został zauważony przez Madeleine i dlatego postanowił się jej pozbyć. Wielokrotnie wspominano też o siatce pedofilów, porwaniu przez bezdzietną parę, handlarzach żywym towarem czy tragicznym wypadku, do którego nikt postronny się nie przyczynił.
Wśród obserwatorów dominowało jednak przekonanie, że McCann wciąż żyje. Nawet jeśli dowody sugerowały inaczej, niektórzy po prostu chcieli w to wierzyć.
Tysiące fałszywych tropów
Akcja poszukiwawcza na ogromną skalę nie byłaby możliwa, gdyby nie zainteresowanie mediów z całego świata. Sprawą żyli wszyscy. Kilkanaście lat później nazwisko małej Brytyjski wciąż jest powszechnie znane, a jej wizerunek trwale zapisał się w pamięci milionów ludzi. Nadal kojarzymy ją z uśmiechniętą czterolatką, choć miesiąc temu obchodziłaby osiemnaste urodziny. Madeleine stała się wręcz ikoną popkultury, co ostatecznie wcale nie ułatwiło wyjaśnienia sprawy.
Policjanci z całego świata odnotowali wiele zgłoszeń o podobnej treści: "Widziałem/am ją!". Tylko do 2016 roku było ich dokładnie 8685 i pochodziły ze 101 krajów. Niektórzy robili sobie żarty, ale wielu działało w dobrej wierze. Świadkowie naprawdę byli przekonani, że widzieli dziecko, najczęściej w towarzystwie tajemniczego mężczyzny. Niektórzy sugerują, że to przykład masowych halucynacji.
Zaginioną pokazywano w mediach tak często, że postronni ludzie zaczęli widzieć Madeleine w każdej napotkanej dziewczynce.
Madeleine McCann w Polsce?
Nawet jeśli trop wydawał się z góry nieprawdopodobny, funkcjonariusze i tak mieli obowiązek go sprawdzić. Pośród tysięcy pomyłek, ten jeden telefon mógł okazać się kluczowy dla sprawy. Jak wiemy w połowie 2021 roku, była to ślepa uliczka. Najbardziej prawdopodobne wydawały się zgłoszenia z Portugalii datowane na pierwsze dwa tygodnie po zniknięciu McCann.
Choć od zaginięcia minęło już kilkanaście lat, wciąż sprawdzane są nowe wątki. Także wyjątkowo tragiczne, jak odnalezienie w 2015 roku zwłok bardzo podobnej dziewczynki przy australijskiej trasie szybkiego ruchu. Badanie DNA obaliło tę teorię. Sprawdzano też zgłoszenia z Paragwaju, Kambodży czy Papui-Nowej Gwinei. Większość dotyczyła jednak Europy, w tym także naszego kraju.
12 maja 2007 roku, czyli nieco ponad tydzień od zaginięcia Brytyjki, pojawił się polski wątek. Student medycyny miał zauważyć Madeleine we Wrocławiu.
Dziewczynka z samochodu
"Zobaczyłem ją w taksówce. Podróżowała w towarzystwie podejrzanego mężczyzny" – zgłosił śledczym. To samo twierdzili świadkowie z Serbii, Irlandii, Szwajcarii, RPA czy Szwecji. Zaginiona miała być widziana w pociągach, restauracjach, parkach rozrywki, a nawet na plaży w bułgarskim kurorcie Słoneczny Brzeg. Niektóre tropy rzeczywiście sprawdzono, inne prawdopodobnie zignorowano.
W 2009 roku kanadyjska policja otrzymała wiele zgłoszeń od widzów popularnego programu telewizyjnego. Według nich identyczna dziewczynka miała śpiewać w dziecięcym chórze, który pojawił się na antenie. Dwa lata wcześniej Madeleine dostrzeżono w chorwackim Dubrowniku, gdzie miała płakać i wykrzykiwać "już nigdy ich nie zobaczę!" (w domyśle: rodziców). Pojawił się też wątek egipskiej łodzi, niemieckiego parkingu czy centrum handlowego na Gibraltarze.
Im bardziej medialna sprawa, tym większe prawdopodobieństwo pomyłki. Niektórzy widzą to, co koniecznie chcą zobaczyć.
Gasnąca nadzieja
Czy sprawę kiedykolwiek uda się rozwiązać? Niemiecka policja jest dobrej myśli, choć słynny Christian B. wcale nie jest nowym podejrzanym, a jego kryminalną przeszłość funkcjonariusze badają od czterech lat. Wciąż słyszymy o nowych dowodach, które nadal pozostają utajnione. Mówi się jedynie o "pasujących elementach układanki".
Według tamtejszych śledczych nie ma szans na odnalezienie Madeleine żywej. Dziewczynka miała zginąć w 2007 roku z rąk mężczyzny oskarżanego wcześniej wielokrotnie o pedofilię i przestępstwa narkotykowe. W Portugalii mieszkał od 1995 roku.
Prokurator Hans Christian Wolters ma nadzieję, że jedną z najbardziej medialnych zagadek początku XXI wieku uda się ostatecznie rozwiązać w ciągu najbliższych kilku miesięcy.
***
Zobacz także: