Wierny jak pies, uroczy jak kot – poznajcie flaminga Boba
Chodzący krok w krok za właścicielem pies – klasyka. Leniuchujący u boku swojego pana kot – nic zaskakującego. Ryby w akwarium, króliki w klatkach, żółwie w terrariach - wszystko znane i lubiane. A gdyby tak oswoić… flaminga? Taka sztuka udała się mieszkańcom wyspy Curaçao.
Błękitna woda, biały piasek, palmy, pomarańcze - oto widoczek z Curaçao. Jednak dla flaminga Boba rajskie otoczenie nie oznaczało rajskiego życia. Mierzący metr różowy ptak swoje pierwsze lata "przepracował" jako atrakcja w lokalnym oceanarium. Jego stopy - stworzone do chodzenia po piasku - od długiego dreptania po wyłożonej kafelkami posadzce pokryły się bąblami i bolesnymi naroślami. Kondycja zwierzaka pogorszyła się jeszcze bardziej po tym, gdy - prawdopodobnie próbując wydostać się na wolność - wpadł w okno jednego z położonych na wyspie hoteli i poważnie zranił w głowę.
Nieprzytomny ptak został przewieziony do weterynarza i tak zaczął się nowy - o wiele weselszy rozdział w jego życiu.
"Czy mogę przyjść z flamingiem?"
- W zwyczajnych okolicznościach po okresie rekonwalescencji po prostu wypuścilibyśmy flaminga na wolność, by dołączył do setki swoich braci żyjących na słonych plażach - tłumaczy w rozmowie z dziennikarzami "The Observer" Odette Doest, weterynarz, która opiekowała się flamingiem. - Jednak stan jego łap nie pozwalał mu na powrót do dzikiego życia.
Bob zamieszkał więc z Odette w jej domu, w którym funkcjonuje również centrum rehabilitacyjne dla zwierząt. Nie był tam jedynym "dzikim" lokatorem. Z Odette mieszkało już dziewięć kotów i dziesięć psów (na które ponoć ptak wywiera bardzo pozytywny, uspokajający wpływ). Jak nietrudno zgadnąć - miejsce to cieszy się powszechnym zainteresowaniem lokalnej społeczności.
Oswojonych flamingów nie widuje się codziennie, nic więc dziwnego, że Bob z wyspiarskiej maskotki szybko stał się pełnowymiarową gwiazdą. Zaczął od występów w lokalnej telewizji. - Od czasu do czasu jestem zapraszana do lokalnych programów. Kiedy więc dziennikarze po raz kolejny zaproponowali mi wizytę w studio, spytałam, czy mogę zabrać ze sobą flaminga - opowiada Odette dziennikarzom "The Observer". - Gdy pojawiłam się z Bobem, byli bardzo zaskoczeni. Najwyraźniej spodziewali się plastikowego zwierzaka.
Odette zabiera też Boba na warsztaty i spotkania, podczas których opowiada młodzieży o tym, jak ważna jest ochrona środowiska naturalnego. W jaki sposób podróżuje ten nietypowy duet? Klasycznie, samochodem. W czasie jazdy Odette po prostu trzyma Boba na kolanach.
Flaming, jak przystało na gwiazdę - ma też godziny przeznaczone na relaks. W ramach wypoczynku przechadza się w swoim prywatnym baseniku ze słoną wodą lub poddaje masażowi stóp.
Tylko bez selfie
Prawdziwą sławę Bob zyskał jednak dzięki zdjęciom. Jasper Doest, fotograf a prywatnie kuzyn Odette, od trzech lat dokumentuje życie niezwykłego, różowego ptaka. Jak czytamy w "National Geographic", Jasper wpadł na pomysł dedykowanego ptakowi cyklu, gdy pewnego ranka, budząc się w domu Odette, zobaczył jak flaming przechadza się wokół jego łóżka.
- Wyglądał jak król - tłumaczy. - Wokół nas jest mnóstwo smutnych, mrocznych historii. Bob był okazją, żeby uwiecznić coś pozytywnego.
Zdjęcia autorstwa Doesta prezentowano na wystawie w Muzeum Historii Naturalnej w Londynie oraz nagrodzono w ubiegłorocznej edycji World Press Photo w kategorii Przyroda.
Od trzech lat Jasper publikuje też zdjęcia Boba na swoim instagramowym profilu, który śledzi 111 tys. osób. Znajdziemy wśród nich podobizny słynnego flaminga pływającego w basenie, asystującego dzieciakom w szkole, przechadzającego się po ulicach, a nawet świętującego Boże Narodzenie. Nie znajdziemy tylko selfie. Bob - choć to dla celebryty nietypowe - nie przepada za tą formą.
Ten, komu nie wystarcza oglądanie zdjęć na ekranie monitora, teraz może podziwiać je na żywo. W ramach światowego tournée wystawy World Press Photo portrety Boba zawędrowały do Polski. Do marca będą eksponowane w Krakowie, w Nowohuckim Centrum Kultury.