Wpadka Sharon Stone

Francuski dom mody Christian Dior poinformował w czwartek, że wycofał ze swej kampanii reklamowej w Chinach wizerunek amerykańskiej aktorki Sharon Stone i potępił jej wypowiedź o majowym trzęsieniu ziemi w tym kraju.

article cover
AFP

kierownictwo Diora, przekazując kondolencje ofiarom kataklizmu.

Firma opublikowała też oświadczenie samej Stone. 50-letnia aktorka wyraziła żal, iż jej słowa, że trzęsienie ziemi mogło być skutkiem "karmy" (w buddyzmie prawo przyczyny i skutku - PAP)

spowodowanej polityką Pekinu w Tybecie, dotknęły Chińczyków.

Mimo przeprosin oburzeni chińscy obywatele apelują o bojkot towarów, które promuje aktorka, m.in. kosmetyków Diora.

W trzęsieniu ziemi, które 12 maja nawiedziło Chiny, według najnowszych danych poniosło śmierć prawie 70 tys. osób. Zaginęło prawie 20 tys. osób, a rannych zostały ponad 350 tys. Dach nad głową straciło ponad 5 milionów ludzi.

Dyrektorka ds. PR w oddziale Diora w Shanghaju, która przedstawiła się jako Guo, powiedziała, że Stone nie będzie już pojawiać się w reklamach Diora w Chinach.

- Jest mi bardzo przykro i smutno, że dotknęłam mieszkańców Chin swoją niewłaściwą wypowiedzią i zachowaniem podczas wywiadu (w ubiegłym tygodniu w Cannes) - napisała aktorka w oświadczeniu. - Jestem gotowa włączyć się w działalność humanitarną po trzęsieniu ziemi w Chinach i całkowicie oddać się pomocy poszkodowanym Chińczykom".

Stone podkreśliła, że przez 20 lat współpracowała z międzynarodowymi organizacjami charytatywnymi i pragnie pomóc mieszkańcom Chin. Jak dodała, podczas wizyty w ubiegłym roku na Szanghajskim Festiwalu Filmowym głęboko odczuła "mądrość i gościnność Chińczyków".

W wywiadzie w Cannes Stone, która ostatnio przeszła na buddyzm, powiedziała: - Nie podoba mi się sposób, w jaki Chińczycy traktują Tybetańczyków, bo uważam, że nikt nie powinien być niemiły dla innych. Kiedy doszło do trzęsienia ziemi, pomyślałam: A może to karma? Może coś złego dzieje się wtedy, gdy nie jest się miłym?

Sharon Stone

+2
INTERIA.PL/PAP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas