Znalazłeś w lesie babie ucho? Pod żadnym pozorem go nie dotykaj
Zdecydowanie wyróżnia się swoim wyglądem, ale zawiera niezwykle toksyczne substancje, które uszkadzają narządy wewnętrzne. Piestrzenica kasztanowata nazywana potocznie babim uchem to grzyb, który powinniśmy omijać szerokim łukiem. Właśnie pojawił się w lasach na Warmii, a tamtejsze Nadleśnictwo Olsztyn ostrzega: najlepiej w ogóle go nie dotykać.
Piestrzenica kasztanowata - jak rozpoznać?
Piestrzenicę kasztanowatą najczęściej można spotkać właśnie wiosną w drzewostanach sosnowych lub na drogach leśnych i trudno przejść koło niej obojętnie, gdyż grzyb zwraca na siebie uwagę swoim charakterystycznym, pomarszczonym wyglądem, przypominając mózg lub orzech włoski. Ponadto babie ucho kusi bardzo przyjemnym zapachem.
Grzyb posiada główkę o rozmiarach 5-12 cm wysokości oraz 5-15 cm szerokości, która przybiera nieregularny, kulisty kształt i jest mocno pofałdowana. Najczęściej jest o zabarwieniu żółtobrązowym, brązowym oraz niemal czarnym.
Z kolei trzon piestrzenicy kasztanowatej jest krótki i w początkowej fazie koloru jasnego, który wraz z rozwojem grzyba zmienia się w fioletowo-czerwony.
Babie ucho bardzo licznie rośnie na Warmii i Mazurach, gdzie jest doskonale znane tamtejszym grzybiarzom. Co ciekawe - jeszcze do niedawna ten trujący grzyb uznawany był za gatunek jadalny i często oferowany w sprzedaży. Jednak z uwagi na ogromną liczbę zatruć jego sprzedaż została w Polsce zakazana.
Babie ucho silnie toksyczne
W owocnikach grzyba znajduje się gyromitryna - bardzo niebezpieczna substancja toksyczna, która uszkadza wątrobę, nerki, błonę śluzową przewodu pokarmowego, paraliżuje ośrodkowy układ nerwowy oraz wywołuje drgawki i zaburza świadomość.
I choć toksyna niemal w całości ulatnia się podczas gotowania grzyba, to jednak trujące jest nawet wdychanie oparów - o czym informuje na swoim profilu na Facebooku Nadleśnictwo Olsztyn.
Ten trujący grzyb często mylony jest ze smardzem.