Grzyboznawca Jerzy Rumiński radzi: Tak przygotuj się przed grzybobraniem
Pan Jerzy Rumiński od 45 lat pomaga grzybiarzom w klasyfikowaniu znalezisk. Jest grzyboznawcą w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu. Pasję do grzybów zaszczepił w nim dziadek. „Bardzo ważne w zbieraniu grzybów jest doświadczenie” – zaznacza. I dodaje: „częste grzybobrania, konsultacje ze znawcami i samodzielna nauka dają efekty”. Zapytaliśmy pana Jerzego Rumińskiego o to, co zrobić, by wyprawy na grzyby zawsze były bezpieczne i owocne.
Monika Janusz, Interia.pl: - Zacznijmy od podstaw: jak przygotować się do grzybobrania?
Jerzy Rumiński: - Najważniejszą sprawą jest oczywiście odpowiedni, wygodny ubiór. Przed grzybobraniem warto też zaopatrzyć się w koszyk, który przepuszcza powietrze. Grzybów nie powinno się zbierać do plastikowych reklamówek i worków, ponieważ w takich "szczelnych" pojemnikach grzyby łatwo ulegają zaparzeniu. Nawet jadalny grzyb przetrzymywany w nieodpowiednich warunkach może wywołać zatrucie.
- Jeśli nie jesteśmy znawcami grzybów, warto na pierwsze grzybobranie zabrać ze sobą bardziej doświadczonego kolegę. Wówczas początek tej przygody będzie dla nas prostszy. Jeśli na wyprawę koniecznie chcemy udać się sami, przed nią powinniśmy przeglądnąć atlasy lub zapoznać się z aplikacjami dedykowanymi początkującym grzybiarzom. Warto zaznajomić się z najpopularniejszymi gatunkami - to znacznie ułatwia sprawę.
Jakich grzybów początkujący grzybiarz powinien się wystrzegać?
- Podczas grzybobrania nie warto zbierać grzybów blaszkowych, ponieważ należą do nich grzyby najbardziej trujące, których spożycie może spowodować poważne komplikacje zdrowotne lub nawet śmierć. Na początku opanujmy zbieranie czterech lub pięciu grzybów rurkowych - wśród nich na pewno nie znajdziemy grzybów niebezpiecznych dla zdrowia.
A czy są jakieś podstawowe zasady, których wato przestrzegać, by się obłowić?
- Żeby podczas grzybobrania znaleźć popularne gatunki grzybów jadalnych, powinniśmy przed wyprawą zapoznać się z miejscami ich występowania. Można w tym celu zerknąć do atlasów lub skorzystać z informacji dostępnych w internecie.
- Warto pamiętać, że najchętniej zbierane grzyby są grzybami symbiotycznymi, a więc współpracującymi i współżyjącymi z odpowiednimi gatunkami drzew oraz roślin. To znaczy, że jeśli chcemy znaleźć borowika szlachetnego, powinnyśmy udać się do lasu świerkowego, natomiast jeśli zależy nam na tym, by zebrać koźlarze babki, powinniśmy szukać ich w okolicy brzóz.
Te podstawowe informacje warto sobie przyswoić, wówczas grzybobranie będzie znacznie prostsze i bardziej owocne.
A co zrobić, jeśli nie jesteśmy pewni, czy grzyby, które znaleźliśmy są jadalne?
- Oczywiście nie powinniśmy jeść takich grzybów. Jeśli nie jesteśmy pewni, co mamy w koszyku, najlepiej udać się do eksperta, który profesjonalnym okiem oceni, czy grzyby nadają się do spożycia. Warto zasięgnąć rady grzyboznawcy lub klasyfikatora. My w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu udzielamy takiej pomocy, ale również w Powiatowych Stacjach Sanitarno-Epidemiologicznych w całym kraju można zasięgnąć takich informacji.
Grzyboznawcy w sezonie muszą mieć pełne ręce roboty.
- To prawda, początkujący grzybiarze chętnie się do nas zgłaszają. Codziennie udzielamy porad. Zazwyczaj dziennie oceniamy od 10 do 20 koszyków. Oczywiście zdarzają się dni, w których osób potrzebujących pomocy jest więcej.
Jakie pomyłki najczęściej się zdarzają?
- Najwięcej wątpliwości grzybiarze mają z odróżnieniem gatunków czubajek. Często nie wiedzą, czy grzyb, którego udało im się znaleźć to czubajka kania, a więc popularna sowa, czy może jest to jakiś inny, trujący gatunek. Rozterki wiążą się z tym, że czubajka kania nieco przypomina śmiertelnie trującego muchomora zielonawego, nazywanego także sromotnikowym. Konsekwencje pomyłki mogą być więc ogromne.
Grzybiarze mylą także pieprzniki jadalne, a więc kurki z lisówkami pomarańczowymi. Zdarza się także, że biorą goryczaki żółciowe - nietrujące, ale niejadalne grzyby o nieprzyjemnym, gorzkim smaku - za podgrzybki brunatne lub borowiki szlachetne.
A czy jakiś szczególny przypadek zapadł panu w pamięć?
- Szczególne są dla mnie przypadki związane z rozpoznaniem muchomorów zielonawych, nazywanych również muchomorami sromotnikowymi. Takie sytuacje najbardziej zapadają w pamięć, ponieważ wiążą się z uratowaniem nie tylko czyjegoś zdrowia, ale także życia.
Grzybiarz uratowany od muchomora sromotnikowego musi odczuwać niebywałe szczęście...
- Reakcje w takich przypadkach są bardzo różne: od radości na twarzy i euforii aż po pojawienie się u takiego grzybiarza na czole kropli potu i nerwów. Zazwyczaj jednak takie sytuacje wiążą się z ogromną ulgą. Grzybiarze dziękują wtedy nam i sobie, że posłuchali swojej intuicji i zdecydowali się sprawdzić, czy ich znaleziska rzeczywiście są bezpieczne.
***
Zobacz również: