Nieoczywisty przepis na sukces? "Nie chodzi o to, żeby robić wszystko. Chodzi o to, by budować coś większego"
Gosia Kwiecień zaczynała w Delante w 2015 roku, kiedy trzeba było jeszcze skręcać własne biurko, by mieć gdzie pracować. Dziś zarządza zespołem ponad 40 osób, wspiera projekty na 29+ rynkach świata i została nową wspólniczką firmy Delante. To historia małych kroków, dużych wartości i siły zespołu, bez którego nie byłoby w miejscu, w którym jest teraz. O drodze od improwizacji do strategii, o błędach, lekcjach i budowaniu ludzi, z Gosią Kwiecień rozmawia Mateusz Calik, CEO Delante.

Początki w branży, czyli szalona trasa bez ustawionej nawigacji
Mateusz Calik:
Gosia, dziś zarządzasz ogromnym zespołem (40+) i odpowiadasz za dużą część Delante. Ale zacznijmy od początku. Jak wyglądał Twój pierwszy dzień?
Gosia Kwiecień:
Bardzo... DIY, ale od razu zespołowo. (uśmiech)
Na rekrutacji dostałam komputer i stronę potencjalnego klienta, miałam 10 minut, żeby opisać, co robią marketingowo. Improwizowałam totalnie, bo po prostu nie miałam wtedy wystarczającej wiedzy. Chyba bardziej niż analiza, pomogło moje portfolio kreatywnych tekstów z konkursów Facebookowych.
Pierwszego dnia pracy dostałam biurko i krzesło "do samodzielnego montażu". Na szczęście poprosiłam o pomoc i składaliśmy je razem.
Nie chcę, żeby zabrzmiało to zbyt patetycznie, ale w sumie dzisiaj mam wrażenie, że to bardzo symboliczne, bo od początku w Delante budowaliśmy rzeczy wspólnie.
Mateusz Calik:
Twoja ścieżka nie była typowa. Jak byś ją opisała?
Gosia Kwiecień:
Jako podróż w nieznane. Na początku nie pracowałam tylko w SEO. Ba, nie wiedziałam nawet, co to jest. W tamtym momencie w Delante robiliśmy wszystko (serio!). Social media, strony internetowe, SEO, reklamy PPC.
Staż był wszechstronny: trochę contentu, trochę social media, grafiki, które były moją pasją od gimnazjum. Przez jakiś czas prowadziłam firmowe social media i do dziś, jeśli dobrze poszukać, można znaleźć moje stare memy SEO z Ryanem Goslingiem (śmiech).
Kiedy zespół się poszerzał i pojawiła się osoba w dziale SEO, okazało się, że coraz bardziej mnie do tego ciągnie. Naturalnie zamieniłyśmy się obowiązkami: ja zaczęłam mocniej interesować się SEO, a ona Social Mediami. Nie miałam przed sobą gotowej ścieżki kariery. Nie było wtedy takiej w Delante, bo dopiero zaczynaliśmy. Przecierałam szlaki, to dawało ogromną swobodę, ale też dużą odpowiedzialność za każdy wybór.
Mateusz Calik:
Nie zawsze było łatwo. Były momenty, kiedy myślałaś: "Po co ja to wszystko robię?" albo "Czy na pewno się nadaję?"?
Gosia Kwiecień:
Tak, oczywiście, takich momentów było dużo. Ale od zawsze powtarzam (również klientom), że wolę naprawić rzeczywistość, jeśli coś jest źle, niż całkowicie coś zmieniać.
Szczególnie jako Head of SEO, kiedy dostałam odpowiedzialność za ludzi, a przez pierwsze dwa miesiące słyszałam: "Mateusz robił to inaczej". To było dla mnie bardzo trudne.
Poprzeczka była wysoko i czasami wydawało mi się, że nigdy jej nie przeskoczę. Bałam się trudnych rozmów. Bałam się, że nie będę w stanie pomóc ludziom tak, jak bym chciała. Ale z czasem zrozumiałam, że lider nie jest od bycia idealnym. Jest od bycia prawdziwym, uczącym się razem z zespołem. I nie chodzi o porównywanie się.
Mateusz Calik:
Pamiętasz swoją pierwszą trudną rozmowę w zespole?
Gosia Kwiecień:
Oj tak, jako początkujący lider nie potrafiłam prowadzić "trudnych rozmów". Pamiętam to jak dziś, wezwanie "na dywanik", akurat trafiło na Wojtka. (śmiech)
To było dla mnie bardzo stresujące.
Dziś wiem, że rozmowa musi uwzględniać obie perspektywy. Lider powinien mierzyć się z trudnymi tematami. Nie można nigdy tracić ludzkiej twarzy, a zarazem trzeba jasno komunikować, jeśli coś nie jest tak, jak być powinno.
Mateusz Calik:
Wiele osób mówi dziś o balansie między pracą a życiem prywatnym. Jak Ty sobie z tym radziłaś i radzisz do tej pory?
Gosia Kwiecień:
Długo myślałam, że muszę być wszędzie, dla wszystkich, zawsze. I to było bardzo dużym kamieniem, który nie pozwalał mi iść do przodu. Bo… przecież sobie beze mnie nie poradzą. Teraz jestem w takim momencie, że czuję i wiem, że prawdziwa odpowiedzialność to też umiejętność mądrego stawiania granic i takiego ułożenia zespołu, że poradzi sobie nawet wtedy, gdy nie ma mnie obok. Jeśli chcę być dobrą liderką dla mojego zespołu, muszę być też w porządku wobec siebie.
Dobry lider wcale nie musi być ciągle w centrum uwagi

Mateusz Calik:
Introwertyk w roli lidera zespołu. Brzmi jak wyzwanie?
Gosia Kwiecień:
Było wyzwaniem. Na początku myślałam, że introwertyzm to przeszkoda. Że powinnam być duszą towarzystwa, która wszyscy lubią, wiecznie uśmiechniętą, zawsze z dobrym humorem. Dziś wiem, że introwertyzm to moja największa siła. Potrafię słuchać, widzieć więcej niż słowa, rozumieć różne perspektywy. Introwertyk nie musi być najgłośniejszy w pokoju. Czasem wystarczy, że jest najbardziej uważny. I nie mam problemu z byciem "najgłupszą osobą w pokoju", bo często chcę nią być celowo. To pomaga słuchać, rozumieć, dostrzegać rzeczy, których inni nie widzą.
Mateusz Calik:
Dziś zarządzasz zespołem ponad 40 osób w SEO, Content, DEV i R&D. Co jest dla Ciebie najważniejsze w pracy z ludźmi?
Gosia Kwiecień:
Najważniejsze jest to, że mam naprawdę wspaniały zespół. Samodzielnych, mądrych, odpowiedzialnych ludzi, na których zawsze mogę liczyć. Bez nich (i mówię to bez żadnego lukrowania!) nie byłabym tu, gdzie jestem. Zawsze powtarzam, że lider bez zespołu jest tylko samotnym wykonawcą. To dzięki nim możemy dziś rozwijać projekty na 29+ rynkach, skalować procesy, osiągać najlepsze w branży wyniki retencji klientów i robić rzeczy, które dla wielu byłyby niemożliwe. Gdybym miała powiedzieć, co jest najważniejsze, by mieć skuteczny zespół, to wymieniłabym przede wszystkim zaufanie, wzajemny szacunek i słuchanie i taką moc, by zapalać i inspirować ludzi do działania.
Mateusz Calik:
Pamiętasz, kiedy dostałaś swojego pierwszego klienta zagranicznego?
Gosia Kwiecień:
Tak. Byłam już wtedy seniorem, Delante zrobiło pivot na rynki zagraniczne, dostałam pierwszego niepolskojęzycznego klienta. Stres przeogromny! Nie mieliśmy lekcji angielskiego, ja byłam totalnie oderwana od swobodnego mówienia po angielsku i szczerze mówiąc, nie chciałam tego robić. Natomiast nie było wyboru, zostałam rzucona na głęboką wodę i teraz jestem za to wdzięczna, bo był to dla mnie przełomowy moment. Od tamtej pory rozwijamy się głównie w międzynarodowych projektach, gdzie (szczególnie w czasach COVID, czerpaliśmy wiedzę o świecie, o trendach, o zachowaniach ludzi właśnie poprzez budowanie doświadczenia międzynarodowego.
Mateusz Calik:
Najtrudniejszy projekt w karierze?
Gosia Kwiecień:
Klient z Teksasu, niemiecki i francuski rynek. Ogromna korporacja, inna kultura pracy, brak wpływu na decyzje. Pierwszy raz nie miałam żadnego poczucia sprawczości, a moje zdanie znaczyło tyle, co nic. Formalnie byłam Seniorem, ale w praktyce czułam się jak stażystka. To była trudna lekcja pokory i pierwsze zetknięcie się Delante z korporacją. Dzięki temu nauczyliśmy się budować procesy dla ogromnych korporacji i o tym, że warto być elastycznym.
Mateusz Calik:
A historie, które dziś wywołują uśmiech?
Gosia Kwiecień:
Jest ich wiele! Mój pierwszy klient to był duży e-commerce. Po audycie usłyszałam: "To bez sensu" (śmiech). Mieliśmy spore przeboje z tłumaczeniem, po co to robimy, co to Panu Marcinowi da. Pamiętam jak dziś, w którym pokoju na Kazimierza Wielkiego tłumaczyłam zasadność optymalizacji, które chcę wprowadzić. Finalnie mieliśmy świetne wyniki i bardzo długą współpracę, a projekt był nominowany do European Search Awards.
Albo kiedy ucząc się przekierowań, przez chwilę przekierowałam stronę jednego klienta na stronę drugiego. Trwało to tylko kilka sekund, ale stres zrobił wtedy swoje.
Mateusz Calik:
Dzisiaj zmienia się firmę co dwa-trzy lata. Ty jesteś w Delante prawie dekadę. Dlaczego?
Gosia Kwiecień:
Bo Delante zmieniało się razem ze mną!
Tu zawsze była przestrzeń na rozwój i budowanie, a nie tylko "odhaczanie tasków".
Projekty, które wymagały myślenia. Ludzie, którzy naprawdę wierzyli, że można robić rzeczy inaczej, lepiej. Oczywiście jest tu intensywnie, ale wiem już, kiedy i jak powiedzieć "poczekajcie, jest za intensywnie". Dla mnie zmiana pracy nigdy nie była celem.
Celem był rozwój. A tutaj mogłam i mogę dalej rosnąć razem z firmą.
Mateusz Calik:
Twoja największa lekcja?
Gosia Kwiecień:
Że nie trzeba walić głową w każdą przeszkodę. Czasem lepiej znaleźć inną drogę i iść dalej.
I że można zrobić wszystko, ale nie trzeba robić wszystkiego samodzielnie, w myśl zasady: "You can do anything, but you can't do everything".
Największe rzeczy zaczynają się od małych kroków i od odwagi, by ruszyć dalej, nawet jeśli na początku wszystko wydaje się trudne.
Mateusz Calik:
Dziś jesteś wspólniczką Delante. Gdyby ktoś wtedy Ci to powiedział, uwierzyłabyś?
Gosia Kwiecień:
Szczerze? Nie. Na początku bałam się każdej odpowiedzialności.
Pamiętam, że teksty wrzucałam do Trello, bo nie mogłam ich samodzielnie publikować - Mateusz (tak, nasz CEO!) musiał je zatwierdzać.
Mój egzamin na specjalistę SEO to było ponad 200 czynników do opanowania. A pierwszą optymalizację strony zrobiłam tak, że wywaliłam klientowi całą stronę (śmiech). Wtedy naprawdę nie myślałam o wielkich awansach. Po prostu krok po kroku uczyłam się wszystkiego od zera. Byłam (i wciąż jestem) osobą, której lepiej nie mówić dokąd zmierza, bo spanikuje i nie pójdzie w tamtym kierunku. Paradoksalnie bezpieczniejsza opcja jest dla mnie wtedy, kiedy idę w nieznane i dowiem się, jaki to cel, gdy już do niego dotrę.
Mateusz Calik:
Jak dziś patrzysz na Delante?
Gosia Kwiecień:
Jesteśmy więksi, bardziej poukładani, lepiej przygotowani do pracy międzynarodowej.
Ale jedno się nie zmieniło: ludzie. Bez nich - bez ich zaangażowania, pasji i odpowiedzialności - żadna struktura nie miałaby sensu.
Artykuł sponsorowany