​Mary Reynolds: Przywracamy więź z naturą i miłość ku ziemi

- Nie można już dłużej czekać na polityków. Sami musimy stać się liderami. Wielkie zmiany na świecie są generowane przez małe ruchy zwykłych ludzi - mówi Mary Reynolds, irlandzka ekolożka i aktywistka, autorka książki "Ogrodowe przebudzenie. W trosce o ziemię i nas samych". Przeczytajcie wywiad z tą wyjątkową kobietą.

Mary Reynolds - znana irlandzka projektantka ogrodów, ekolożka, aktywistka
Mary Reynolds - znana irlandzka projektantka ogrodów, ekolożka, aktywistkaConor HorganINTERIA.PL/materiały prasowe

- Pani ogrody wyrastają z irlandzkiej mitologii, celtyckiej magii, starożytnych rytuałów i romantycznej poezji. Rosną w nich drzewa serca, są studnie życzeń, jest miejsce na chwasty, a rolę kosiarek swobodnie przejmują owce, kozy albo gęsi. Jak na takie emocjonalne i oparte na intuicji projektowanie ogrodów zareagowali pani koledzy po fachu?

Mary Reynolds: - Reakcje są różne. Niektórzy pozostają nieufni. Mają obawy, ponieważ koncepcja, jaką proponuję, wymaga zaprzestania działań przeciwko naturze. A przecież ta wojna musi się skończyć, bo nie ma w niej żadnych wygranych. Są też i tacy, którym co prawda ciężko jest wyróżnić się z tłumu, ale odczuwają wzruszenie i wdzięczność, że ktoś wskazuje im drogę.

W wywiadzie Tedx określiła pani siebie jako zreformowaną projektantkę ogrodów. Co to znaczy?

- Doszłam do wniosku, że czas ogrodów jako wyizolowanych, twórczych ekspresji dobiegł końca. To relikty dawnej rzeczywistości, a my musimy jak najszybciej zbudować nowy, prosty i dobry świat. Nie potrzebujemy już ogrodów jako przestrzeni chroniących nas przed dzikim obliczem natury. Marzę o tym, abyśmy przestali traktować je jako pokój na świeżym powietrzu. Powinniśmy nauczyć się współpracować z ziemią i dzielić się nią z innymi stworzeniami. Kreatywność to ważna cecha człowieka, ale trzeba rozwijać ją w taki sposób, aby wspierać życie, a nie kontrolować go czy tłumić.

Dlatego woli pani używać słowa opiekun ogrodu, a nie ogrodnik?

- Musimy stale pamiętać, jaką rolę pełnimy w łańcuchu życia na Ziemi. Stając się opiekunami ziemi i wszystkich magicznych istot, z którymi dzielimy się jej dobrodziejstwami, właśnie w służbie naturze odnajdujemy na powrót nasze prawdziwe ja. To bardzo proste i nic nie kosztuje. W przeciwieństwie do ogrodów, które kosztują wiele zarówno nas jak i ziemię.

Odwraca pani także kierunek relacji ogrodnika z naturą. Zamiast brania - dawanie, zamiast walki - współpraca. To podejście znajduje swoich naśladowców?

- Wiele osób uzmysławia sobie obecny kryzys i dostrzega cichy upadek natury. A przecież ludzie i zwierzęta gospodarskie nie stanowią 96 procent życia na ziemi. Wszystko musi się zmienić, a zacząć trzeba od naszych własnych kawałków ziemi, czyli od naszych ogrodów. Kilka lat temu zainicjowałam projekt We Are The Ark (Jesteśmy Arką). Dziś widzę jego realizacje na całym świecie. Prosimy ludzi, aby przynajmniej połowę swojej ziemi oddali naturze. W ten sposób właściciele ziemi stają się jej zarządcami, a toksyczna, zapomniana gleba przekształca się w żywe sanktuarium. Ziemia wraca do swoich pierwotnych mieszkańców. Rodziny, a właściwie całe powiązane ze sobą sąsiedztwa stworzeń, zadomawiają się na powrót w miejscach, z których je wcześniej wypędzono. Co ważne, dotyczy to wszystkich królestw: bakterii, grzybów, roślin, owadów, ptaków, zwierząt. Udaje się odnowić rodzime ekosystemy, ich złożone warstwy oraz bioróżnorodność.

To prawdziwa rewolucja...

- Realność tego procesu uzdrawiania ziemi zapiera dech w piersiach i nawet jeśli jego skala jest jeszcze mała, wielu myślących ludzi uświadamia sobie możliwość zmiany, do jakiej sami mogą się przyczynić, nawet w tych trudnych czasach. Mogą też stać się prawdziwymi obrońcami, ponieważ to, co mamy chronić, jest bardzo namacalne i konkretne. Działania, które inspirujemy w ramach projektu, są też silniejsze niż "protest", który sam w sobie przełamuje "ambiwalencję" czy "rozpaczliwość" innych działań na rzecz ochrony środowiska. My przywracamy więź z naturą i miłość ku ziemi.

Jest zatem szansa, aby uniknąć katastrofy ekologicznej?

- Ale nie można już dłużej czekać na polityków. Sami musimy przyspieszyć ten proces i stać się liderami. Wielkie zmiany na świecie są generowane przez małe ruchy zwykłych ludzi.

Mary Reynolds - znana irlandzka projektantka ogrodów, ekolożka, aktywistka. Jako najmłodsza kobieta w historii zdobyła złoty medal w prestiżowym konkursie Chelsea Flower Show w 2002 r. Projektowała królewskie ogrody botaniczne w Londynie, współpracowała z telewizją BBC, wygłosiła wykład TEDx o naszej odpowiedzialności za planetę. Jej życie stało się inspiracją dla Vivienne de Courcy do stworzenia pełnometrażowego filmu dokumentalnego Dzika jak natura (oryg. Dare to Be Wild). Jej książka "Ogrodowe przebudzenie. W trosce o ziemię i nas samych" ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Literackiego w przekładzie Katarzyny Makaruk.

Więcej o książce "Ogrodowe przebudzenie. W trosce o ziemię i nas samych" przeczytasz TUTAJ 

Nie trzeba jechać daleko. To prawdziwe skarby PolskiInteria.tv
INTERIA.PL/materiały prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas