Reklama

Nie mieszkamy razem...

Są pary, które mieszkają ze sobą już po kilku tygodniach znajomości. Są jednak i takie, którym wcale się do tego nie spieszy.

Przed wspólnym mieszkaniem nie zawsze powstrzymują się tylko z powodu braku ślubu, choć ten wciąż dla wielu ma decydujące znaczenie.

Życie pod jednym dachem nie odpowiada też osobom, które wysoko sobie cenią poczucie własnej wolności.

Chcą spotykać się z partnerem wtedy, kiedy mają na to czas i ochotę, a nie przebywać ze sobą non stop, dzień po dniu. Są razem, ale mieszkają osobno. Odwiedzają się nawzajem, czasami zostają u siebie na noc, ale nie chcą być dla siebie domownikami. Potrzebują dla siebie przestrzeni, w której będą robić to, na co akurat mają ochotę, bez konieczności dopasowywania się do potrzeb i upodobań drugiej osoby. Chcą czuć się u siebie swobodnie - spać o dowolnej porze, jeść to, co im smakuje, sprzątać, kiedy poczują taką potrzebę, robić zakupy według własnego uznania, itd.

Reklama

Nie kłócą się o łazienkę, o programy w telewizji, bałagan, niezapłacone rachunki. Od czasu do czasu muszą pobyć sami ze sobą. Owszem, co jakiś czas wprowadzają się na parę dni, zostawiają swoją szczoteczkę do zębów, ale zawsze mogą do siebie wrócić. Są jak wieczni narzeczeni - od spotkania do spotkania, bez tych wszystkich zwykłych spraw, z ciągłym "niedopowiedzeniem".

W takich układach najlepiej czują się pary singli, które nie potrzebują być ze sobą 24 godziny na dobę, a żyjąc pod jednym dachem zamęczyłyby się nawzajem. Są sobie bliskie, kochają się, ale nie tęsknią za wspólnym domem, bo ten kojarzy się im z ciągłą koniecznością kompromisów, rezygnacją z własnego stylu życia, ograniczeniem własnych przyzwyczajeń.

Takie rozwiązanie może się jednak okazać pułapką. Mieszkając oddzielnie (a niektóre pary robią to nawet po ślubie i to niekoniecznie z powodu braku własnego kąta) nigdy nie mamy okazji być ze sobą naprawdę razem, na dobre i na złe. W codziennym życiu wychodzi cała masa różnych spraw, z którymi trzeba sobie wspólnie jakoś radzić.

Decydując się na bycie z drugą osobą, trzeba brać pod uwagę, że nie zawsze można robić to, na co ma się właśnie ochotę. Bo wspólne życie to prawdziwa sztuka kompromisu - najtrudniejsza ze sztuk. Choć wielu z nas nie chce tej myśli do siebie dopuścić, warto tę sztukę doskonalić.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: mieszkanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy