"Śpieszmy się odwiedzać agroturystyki, tak szybko odchodzą". Dlaczego znikają z mapy Polski?
W dobie masowej turystyki, przez którą miasta i kurorty pękają w szwach, coraz bardziej doceniamy miejsca, gdzie odpoczniemy w ciszy i spokoju, w zgodzie z naturą. Tak zrodziła się moda na podróże slow, które zakładają podróżowanie we własnym tempie, z dala od turystycznego zgiełku. Mimo tego dane pokazują, że agroturystyki, które oferują nam możliwość błogiego wypoczynku na wsi, powoli zaczynają zanikać. Co jest tego powodem i jaka przyszłość czeka gospodarstwa agroturystyczne?

Spis treści:
"To nasze polskie perełki w branży turystycznej"
Wyobraź sobie ciepły, wiosenny poranek. Budzi cię pianie koguta, otwierasz drzwi i witasz dzień, wdychając świeże, rześkie powietrze. Idziesz na śniadanie, gdzie czekają na ciebie serdeczni gospodarze, serwując domowe przysmaki: świeże jajka i mleko prosto od zwierząt, domowej roboty dżemy i jeszcze ciepły, pachnący chleb. A przed tobą cały dzień beztroskiego relaksu - kąpiel w pobliskim jeziorze oraz wypoczynek przy akompaniamencie śpiewających ptaków.
Brzmi jak sielanka? To jednak bardzo rzeczywisty obraz wypoczynku na polskiej wsi, w agroturystyce.
- Agroturystyki to nasze polskie perełki w branży turystycznej. Hotele, domki na wynajem czy pensjonaty są często bezosobowe, a w agroturystykach zaletą jest to, że gospodarze, którzy dbają o gości, zawsze są na miejscu - tłumaczy nam Anna Miszkiel, właścicielka gospodarstwa agroturystycznego Olzoja na Suwalszczyźnie.
Jak się jednak okazuje, zainteresowanie pobytami na wsi u gospodarzy osiągnęło swój szczyt kilka lat temu i od tego momentu stopniowo spada. Dlaczego coraz mniej turystów decyduje się na taką formę wypoczynku i jaka przyszłość czeka agroturystyki w Polsce?
"Tak szybko odchodzą". Dane GUS mówią jasno
"Śpieszmy się odwiedzać agroturystyki, tak szybko odchodzą" - napisano w poście opublikowanym na facebookowym profilu Slowhop, platformy służącej do wyszukiwania oraz rezerwacji unikalnych i klimatycznych noclegów takich jak drewniane domki, namioty glampingowe, pensjonaty, a także agroturystyki.
Jak czytamy dalej, według danych GUS agroturystyki w Polsce zaczynają znikać. Sam post informuje nas również o zamknięciu jednej z nich, która już niedługo zniknie z oferty Slowhop, a jej właściciele wystawili ją na sprzedaż.
Agroturystyki znikają z turystycznej mapy Polski
Po przeczytaniu posta skontaktowaliśmy się z założycielką platformy Slowhop, Aleksandrą Klonowską-Szałek. Jak wyjaśniła, dane, o których mowa w poście, pochodzą jeszcze z 2023 roku, ponieważ w 2024 GUS nie przedstawił nowych analiz.
- Z danych GUS wynikało, że liczba noclegów w Polsce rośnie poza agroturystyką, która zaliczyła spadek. Z kolei dane ze Slowhopa potwierdzają, że nowych agroturystyk tworzy się teraz mniej, a do nas zgłasza się ich zdecydowanie mniej niż kiedyś - zdradza nam założycielka Slowhopa.
Zgodnie z tradycyjną definicją, agroturystyka to działalność prowadzona przez rolnika, który może korzystać ze zwolnienia z podatku dochodowego - o ile wynajmuje nie więcej niż pięć pokoi, a turystyka stanowi dla niego działalność dodatkową. Jednak obiekty dostępne na Slowhopie często wykraczają poza ten klasyczny model. Jak wyjaśnia nam założycielka platformy, dla nich agroturystyka to miejsce, w którym obecne są zwierzęta gospodarskie, jedzenie trafia na talerze gości prosto z pola, a gospodarze oferują dodatkowe aktywności, takie jak np. warsztaty edukacyjne. To miejsca, w których działalność agroturystyczna jest celem samym w sobie, a nie sposobem na podniesienie dochodu.
- Od października 2023 do Slowhopa zgłosiło się łącznie 130 gospodarstw agroturystycznych i aż 1395 domów i zespołów domów. Jeszcze w zeszłym roku zgłaszało się około 8-9 agroturystyk miesięcznie, a aktualnie jedynie 2-3 - dodaje.

Gospodarzy czeka zacięta walka o klienta
W ostatnich latach krajobraz turystyczny w Polsce ulegał dynamicznym zmianom.
- W 2021 roku GUS podawał, że liczba agroturystyk wzrosła na fali pocovidowego zainteresowania turystyką krajową i był to wzrost dwucyfrowy. Ta fala się skończyła - wyjaśnia Aleksandra Klonowska-Szałek.
Czasy pandemii okazały się przełomowe dla agroturystyk. Zamknięcie granic zmusiło nas do szukania alternatywnych miejsc na urlop w kraju, a społeczna izolacja i życie w czterech ścianach sprawiły, że zamiast znanych kurortów i miast zaczęliśmy szukać ciszy, przestrzeni i bliskości natury. Z tego powodu miejsc noclegowych poza miastem zaczęło przybywać, jednak największą popularnością zaczęły cieszyć się przede wszystkim domki, zespoły domków, a także apartamenty.
- Gościom najbardziej odpowiadają teraz tzw. domki w lesie, czyli miejsca zatopione w naturze, najlepiej bez sąsiedztwa, gdzie nie mamy interakcji z innymi osobami - dodaje założycielka Slowhopa.
To właśnie domki na wynajem stanowią obecnie największą konkurencję dla agroturystyk, które jak się okazuje, coraz usilniej muszą zabiegać o turystów.
- Teraz konkurencja jest tak duża, że o każdego klienta trzeba walczyć, o każdego gościa musimy się zatroszczyć od pierwszych chwil kontaktu - wyjaśnia nam Anna z agroturystyki Olzoja.
Niestety to właśnie tutaj pojawia się problem, zwłaszcza dla gospodarzy, którzy swoje agroturystyki prowadzą od lat i niekoniecznie nadążają za dynamicznymi zmianami na rynku.
- Myślę, że dla wielu gospodarzy barierą nie do przejścia może być konieczność aktywnego poszukiwania gości i reklamowania swojego obiektu w social mediach i innych kanałach sprzedaży - wyjaśnia nam Joanna Pruszyńska prowadząca agroturystykę Chrosiówka na Mazurach.
Zobacz również: Malownicze wąwozy i zielone labirynty. Nietypowe atrakcje na Pomorzu idealne na wiosenny wypad
Kto najchętniej wybiera agroturystyki?
Choć popularność domków na wynajem wciąż rośnie, agroturystyki wciąż mają wierne grono zwolenników, którzy cenią sobie taki sposób wypoczynku.
- Zainteresowane są nimi zazwyczaj osoby z dużych miast z zasobnym portfelem o nastawieniu proekologicznym, które oczekują określonego standardu. Stąd te agroturystyki premium, oferujące standard bliższy hotelom butikowym - wyjaśnia założycielka Slowhopa.
Jak zdradza nam Anna Miszkiel prowadząca agroturystykę na Suwalszczyźnie, wypoczynkiem w gospodarstwach agroturystycznych zainteresowani są głównie turyści wyjeżdżający na nieco dłuższe pobyty np. tygodniowe, a to z uwagi na wyżywienie, które najczęściej oferowane jest w cenie noclegu.
- Największą, niezmienną wartością agroturystyk jest polska wieś i wszystkie jej uroki, a tym, co je odróżnia od np. domków na wynajem, jest oferowane wyżywienie - wyjaśnia.
Współczesne agroturystyki oferują posiłki na naprawdę wysokim poziomie. Gospodarze przygotowują je z lokalnych składników - często z własnych upraw i hodowli, a to, czego nie produkują sami, kupują od sąsiadów i lokalnych producentów. Świeże jajka, mleko, warzywa prosto z ogródka - to tylko niektóre ze smakołyków, które pojawiają się na talerzach gości.

Niektóre agroturystyki zatrzymały się w czasie
Tradycja wypoczynku na wsi sięga początków XIX wieku, kiedy popularne były tzw. wczasy pod gruszą. Jednak zorganizowana forma agroturystyki zaczęła kształtować się dopiero w latach 80. XX wieku. Wówczas dla turystów była szansą na tani nocleg na wsi, po którym nie oczekiwano szczególnych wygód. Dla rolników natomiast stanowiła możliwość dodatkowego zarobku - często nieprzekraczającego 20 proc. dochodu.
Dziś agroturystyka wygląda zupełnie inaczej niż kiedyś.
- Turyści chcą przyjechać na polską wieś, gdzie zobaczą i usłyszą krowy, kury, ale.... chcą też spać w czystej pościeli, nie z kory, mieć podane pyszne jedzenie w pięknej zastawie, mieć możliwość korzystania z rowerów i innych oferowanych atrakcji - wyjaśnia Anna z agroturystyki Olzoja.
Założycielka Slowhopa tłumaczy, że prowadzenie takiego miejsca tak, by trafiało w gusta ludzi z dużych miast, jest bliższe prowadzeniu hotelu butikowego na wsi. To pełnoetatowa praca, a uprawa ogrodu, hodowla zwierząt czy wytwarzanie lokalnych produktów to często tylko element oferty - dodatek, a nie podstawa działalności.
Problemem pozostaje to, że nie wszyscy gospodarze nadążają za zmianami i są gotowi dostosować swoje usługi do oczekiwań współczesnych turystów. Czystość, wygodne łóżka i wysoki standard wykończenia - to minimum, jakiego oczekujemy niezależnie od tego, czy nocujemy w dużym mieście, czy też na wsi.
- Myślę, że powoli znikną z rynku turystycznego tzw. pokoje u rolnika, jeśli nie poprawią standardu. Poza tym gospodarze tych miejsc, założonych często jeszcze w latach 90. jako sposób na dodatkowy dochód pozarolniczy, powoli się starzeją i nie chcą już prowadzić takiej działalności - dodaje Aleksandra Klonowska-Szałek.
Wśród innych powodów zanikania agroturystyk wymienia także możliwe wypalenie gospodarzy, z uwagi na trudność życia codziennego razem z gośćmi, a także zmianę potrzeb rodziny - do których przyczynia się m.in. dorastanie dzieci, a niekiedy i chęć powrotu do miasta.

Czy gospodarze odczuwają mniejsze zainteresowanie turystów?
O to, czy agroturystyki faktycznie odczuwają spadek zainteresowania, zapytaliśmy samych gospodarzy.
Pani Joanna wraz z mężem Wojciechem prowadzą agroturystykę od kilkunastu lat. Ich siedlisko znajduje się w malowniczej mazurskiej wsi tuż przy wiejskiej plaży. W swojej ofercie mają pokoje o wysokim standardzie, a w cenie wypoczynku goście mogą korzystać z wielu atrakcji, takich jak rowery, kajaki czy też ognisko. Jak na ten moment wygląda kwestia obłożenia?
- W ostatnim czasie zauważalna jest zmiana sposobu rezerwowania pokoi, tzn. do tej pory najpóźniej do lutego mieliśmy zajęte już całe lato, teraz w drugiej połowie kwietnia wciąż mamy połowę letnich terminów wolnych - zdradza nam Joanna.
Jednym z możliwych powodów spadku rezerwacji może być pocovidowy trend wyjeżdżania na domki, gdzie nie ma gospodarzy. Kolejną przyczyną jest z pewnością zwiększenie liczby miejsc noclegowych na Mazurach.
- Nie mogę jednak powiedzieć, że jest dużo gorzej. Łączna liczba rezerwacji spada z roku na rok, ale bardzo nieznacznie. Mamy w tej chwili zajętą majówkę, pojedyncze rezerwacje w maju i czerwcu oraz 55 proc. lata zajęte. Zakładam jednak, że większość terminów letnich jeszcze się sprzeda - dodaje właścicielka Agroturystyki Chrosiówka.
W całkiem podobnej sytuacji jest Anna, która wraz z mężem Grzegorzem prowadzą gospodarstwo agroturystyczne na Suwalszczyźnie.
- Na tę chwilę mamy rezerwacje na wakacje na poziomie 50 proc. Majówkę mamy zarezerwowaną od stycznia, rezerwacje majowe też są na bardzo satysfakcjonującym poziomie, ale już jesień, to pojedyncze dni i pokoje - wyjaśnia.
Małżeństwo prowadzi swoją agroturystykę od 2020 roku. Hodują tam konie, a także stawiają na produkcję roślinną, a dużym atutem ich gospodarstwa jest piękne położenie - wieś okalają lasy Puszczy Augustowskiej i rzeka Marycha.
- W powiecie sejneńskim jest najwięcej akwenów wodnych w całej Polsce i choć nasz dom nie leży nad jeziorem, to w promieniu kilku kilometrów jest kilkanaście jezior z możliwością kąpieli. Czy to decyduje o tym, że wszystkie minione wakacje mieliśmy zarezerwowane w 90-100 proc.? Że nasi Goście wracają do nas po raz trzeci lub czwarty?
Jak się okazuje, dla współczesnego turysty ogromne znaczenie ma dostęp do atrakcji: rowerów, kajaków, tras pieszych czy sąsiedztwo jezior, lasów i parków narodowych.

Jaka przyszłość czeka agroturystyki w Polsce?
Rynek turystyczny w ostatnich latach przechodzi gwałtowne zmiany, za którymi niekiedy niełatwo nadążyć. W połączeniu z dużą konkurencją oraz popularnością zagranicznych wyjazdów mogą stanowić niemałe wyzwanie dla gospodarzy. Jednak jak zaznacza Anna:
- Myślę, że agroturystyki nie zginą z rynku polskiego - przyznaje. - Być może są w odwrocie z racji powstających nowych domków, ale jest to sektor turystyki, która jest na całym świecie. I mimo że typowych agroturystyk jest mniej musimy stawiać na ciągły rozwój i doskonalenie siebie w oferowanych usługach - zaznacza.