Reklama

Sezon tuż, tuż

Lekceważymy szczepienia sezonowe przeciw grypie. Tymczasem mogą one zapobiegać poważnym powikłaniom, a nawet zgonom, zwłaszcza u osób starszych i przewlekle chorych.

Grypa jest ostrą, sezonową chorobą zakaźną układu oddechowego, na którą co roku zapada od 5 proc. do 15 proc. ludzi na świecie. Objawy są powszechnie znane - wysoka gorączka, bóle mięśniowo-stawowe, suchy kaszel i złe samopoczucie.

Kto powinien się zaszczepić?

Rzadko zdajemy sobie jednak sprawę, że choroba może prowadzić do poważnych powikłań, a nawet zagrażać życiu, zwłaszcza w przypadku osób z grup ryzyka. To pacjenci po 65. roku życia, przewlekle chorzy, np. z chorobami układu oddechowego, krążenia czy cukrzycą, osoby po przeszczepach, zakażone wirusem HIV oraz dzieci poniżej drugiego roku życia i kobiety w ciąży.

Reklama

Najskuteczniejszą i najtańszą metodą ochrony przed grypą są szczepienia. Światowa Organizacja Zdrowia zaleca, by przeciw grypie szczepiło się co roku 20-25 proc. populacji danego kraju, a po 65. roku życia - aż 70 proc. Tymczasem Polacy nie doceniają korzyści płynących ze szczepień - w naszym kraju na grypę szczepi się w najlepszym razie 7-8 proc. społeczeństwa - w większości osoby przed 45 r. życia, lepiej wykształcone.

- Niestety, szczepienia przeciw grypie nie są refundowane i w najbliższym czasie nie znajdą się w kalendarzu szczepień obowiązkowych, czyli ciągle będą płatne - mówi dr Wojciech Dębiński z Głównego Inspektoratu Sanitarnego. - Refundacja pociągnęłaby za sobą ogromne koszty, na które państwa nie stać - podkreśla.

Jednak lekceważenie szczepień w Polsce - zdaniem lekarzy - nie wynika tylko z tego, że sami musimy za nie płacić. Lokalne samorządy w różnych miejscowościach oferują starszym osobom, powyżej 65. r. życia, bezpłatne szczepienia. Niestety, zgłasza się na nie ciągle za mało osób, a wiele dawek zostaje niewykorzystanych. To kwestia braku świadomości, że sami odpowiadamy za własne zdrowie.

- Na spotkanie z wirusem grypy w sezonie jesienno-zimowym powinny się szczególnie przygotować osoby z przewlekłymi chorobami układu oddechowego, jak astma, na którą w Polsce cierpi ok. 3 mln chorych, czy przewlekła obturacyjna choroba płuc (POChP), która dotyczy ok. 2 mln osób - wyjaśnia prof. Tadeusz Płusa z Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. Wirus grypy, który przenosi się drogą kropelkową, stwarza dla tych chorych szczególne zagrożenie. Zakażenie nim może prowadzić do zaostrzenia obydwu schorzeń, a wówczas koszty leczenia rosną.

Groźne powikłania

- Do niedawna kardiolodzy nie bali się grypy. Obecnie już wiadomo, że u pacjentów z chorobami układu sercowo-naczyniowego infekcja wirusem grypy może prowadzić do poważnych powikłań, jak zawał czy udar mózgu - podkreśla prof. Lech Poloński ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, konsultant ds. kardiologii województwa śląskiego. Jest to związane z tym, że wirus może doprowadzić do pęknięcia blaszki miażdżycowej, która blokuje naczynie i dopływ krwi do serca lub mózgu.
- Jedna czwarta zawałów jest bezpośrednio poprzedzona ostrą infekcją oddechową. Badania z 2004 r. dowiodły, że ryzyko zgonu z powodu choroby serca i układu krążenia spada o 75 proc. w grupie osób zaszczepionych na grypę - przypomina kardiolog.

Dlatego obecnie pacjentów z chorobą serca i układu krwionośnego - a zwłaszcza chorych z niewydolnością serca, po zawale serca lub po udarze mózgu - zalicza się do grup podwyższonego ryzyka i zaleca się im coroczne sezonowe szczepienie przeciw grypie.

Mniejsze ryzyko

Oprócz sezonowych epidemii grypy co kilkadziesiąt lat zdarzają się groźne pandemie. W ostatnich latach obawy przed nową pandemią przybrały na sile, ze względu na przypadki zakażeń ludzi groźnym wirusem ptasiej grypy H5N1.

Co prawda szczepienie na grypę sezonową nie chroni przed tym wirusem. Jednak w razie infekcji H5N1, zmniejsza znacznie ryzyko powstania w nim groźnej dla ludzi mutacji. Tym bardziej, że nikt nie wie czy i kiedy grozi nam pandemia grypy.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: ryzyko | szczepienia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama