Reklama

Nieszczęśliwa pierwsza miłość

Pierwsze młodzieńcze uczucie przychodzi niespodziewanie i jest niezwykle gwałtowne. Kiedy się nieszczęśliwie kończy, cierpienie jest równie silne, jak początkowa radość. Takie są miłosne doświadczenia większości nastolatków!

Pamiętasz swoje pierwsze zauroczenie? Nieprzespane noce, tęsknotę, gdy rozstawaliście się chociaż na kilka godzin, radość, gdy ON zapukał do drzwi lub zadzwonił... Wszystkie nastolatki bardzo silnie przeżywają emocje. W takich chwilach wymagają wiele ciepła, zrozumienia i szacunku dla swoich uczuć.

Ważne sygnały, które mogą niepokoić
Dorastające dzieci często są w ponurym nastroju, pomrukują, nie chcą rozmawiać, zamykają się w pokoju.
Gdy widzimy, że dziecku jest źle, być może cierpi, przychodzą nam do głowy różne powody, dlaczego tak jest. Co może nam podpowiedzieć, że nasza pociecha przeżywa pierwszy miłosny zawód?

Reklama

Zmiana zachowania dziecka o 180 stopni. Dotychczas chętnie wychodziło z domu i targowało się o jak najpóźniejszą godzinę powrotu, a teraz tylko leży w pokoju i słucha muzyki. To może oznaczać, że już nie ma z kim wychodzić.

Izolowanie się od rówieśników. Nastolatek może cię prosić, byś mówiła, że nie ma go w domu, gdy zadzwoni lub przyjdzie konkretna osoba.

Wyłączenie komórki lub nieodbieranie połączeń. Dziecko najwyraźniej nie ma ochoty nawet na utrzymywanie kontaktów telefonicznych, chociaż do tej pory nie potrafiło bez komórki wytrzymać.

Drażliwość, płaczliwość. Zranionemu dziecku trudno zapanować nad emocjami.

Mniejsza dbałość o wygląd. Do niedawna dziecko spędzało przed lustrem sporo czasu. Teraz jest mu wszystko jedno, co na siebie włoży, jak się uczesze itp.

Rozmowa - jak do niej zachęcić

Nastolatki z reguły niechętnie opowiadają rodzicom o sobie. Mają swój zamknięty świat, do którego pozwalają zajrzeć jedynie najbliższym przyjaciołom.

Pocieszmy się, że jest zupełnie naturalne zachowanie dziecka, które trzaska drzwiami, zamiast prosić nas o radę. Ale warto próbować mu pomóc.

Jak najwięcej delikatności. Nic nie da dopytywanie: "Co się stało?", "Dlaczego Adam już nie przychodzi?", "Pokłóciłeś się z Kamilą?". Dziecko musi dojrzeć do zwierzeń.

Bez nasilania kontroli. Podsłuchiwanie rozmów, przeglądanie komórki czy maili to fatalne rozwiązanie. Nastolatek potraktuje to jak wkroczenie na swoje terytorium i będzie się bardziej pilnować: usunie wiadomości, zamknie drzwi podczas rozmowy. Dla niego niezwykle ważne jest poczucie, że rodzice są w pogotowiu, chcą pomóc, ale nie naruszają jego granic.

Mądre deklaracje. Możemy np. powiedzieć: "Widzę, że coś się dzieje. Gdybyś chciał pogadać, to jestem". Zachęcajmy i... cierpliwie czekajmy, aż dziecko dopuści nas do swojego świata.

Wsparcie - jakie słowa dają ulgę

Aby zachęcić do zwierzeń, pokażmy dziecku, że rozumiemy i szanujemy jego uczucia. Otoczmy nastolatka opieką: przynieśmy do pokoju herbatę lub batonik, zachęćmy do oglądania ulubionego serialu.

Stwórzmy sprzyjające warunki do rozmowy, zaproponujmy wspólny spacer albo przygotowywanie kolacji. Gdy nastolatek nam zaufa, po raz kolejny powinniśmy wykazać się delikatnością i... słuchać, niczego nie radząc.

Jak najmniej komentarzy. Przyjmijmy zwierzenia, nie mówiąc, co sądzimy o danej sytuacji. Uwagi typu: "Jak nie ten, to następny", "Nie przejmuj się" - nie pomogą. Dziecko nie po to nam się zwierza. Potrzebuje zrozumienia dla swoich uczuć, a nie krytyki byłej miłości.

Rodzicielskie wspomnienia. Gdy nastolatek opowie o swojej rozpaczy, swoim rozczarowaniu, powiedzmy mu... o sobie. O tym, jak sami przeżywaliśmy pierwszą miłość i o związanych z nią emocjach. I o swojej złości, smutku, gdy doszło do rozstania.

Zrozumienie dla uczuć. Powiedzmy, że też cierpieliśmy, czuliśmy się źle, zazdrościliśmy, byliśmy tak smutni, że nie chciało nam się wstać z łóżka. Dzięki temu dziecko uzna, że uczucia, które przeżywa, nie są niczym złym. Będzie też pewne, że rozumiemy jego nastrój!

Czas na leczenie duszy. Wyjaśnijmy, że trzeba dać sobie czas, by opłakać miłość, przeboleć ją, pogodzić się z odejściem drugiej osoby. Wytłumaczmy, że w ten sposób powstanie miejsce na następne uczucie.

Bez pocieszania na siłę - posmućmy się wspólnie nad miłością, która zdecydowanie za szybko się skończyła.

Edyta Żółtowska, psycholog

Kobieta i życie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy