Faceci ojcostwo mają we krwi
Ojcowie są biologicznie zaprogramowani do opieki nad dziećmi. Z badań amerykańskich uczonych z Northwestern University wynika, że tuż po narodzinach malucha mężczyźnie spada poziom testosteronu we krwi. Ułatwia to wzięcie na siebie obowiązków wynikających z nowej roli.
Testosteron to męski hormon płciowy. Nazywany jest hormonem walki, ponieważ odpowiada za zachowania agresywne oraz popęd seksualny. Kształtuje też sferę emocjonalną. Odpowiada za takie cechy charakteru jak zdecydowanie, odwaga, niezależność, ale też skłonność do ryzyka, wybuchowość i agresja.
Są to cechy potrzebne w rywalizacji o samice, niepotrzebne jednak podczas wychowywania potomstwa, któremu potrzebny jest spokój, stabilizacja oraz pełne zainteresowanie ze strony ojca. Naukowcy już wcześniej sądzili, że musi istnieć mechanizm ułatwiający mężczyźnie przejście z roli agresywnego podrywacza do roli statecznej głowy rodziny. Jednak z wcześniejszych badań nie wynikało jednoznacznie, czy niższy poziom testosteronu u mężczyzn posiadających dzieci to wynik spadku poziomu hormonu walki po spłodzeniu potomka, czy też po prostu mężczyźni z mniejszym jego stężeniem częściej mieli dzieci.
Badania Amerykanów po raz pierwszy niezbicie dowodzą słuszności tej pierwszej tezy. Przebadano grupę mężczyzn, by sprawdzić, jak zmienia się u nich poziom hormonów tuż po tym, jak zostali ojcami. Okazało się, że mężczyźni o wyższym poziomie testosteronu mieli nawet większą szanse na ojcostwo, lecz po pojawieniu się w domu noworodka naukowcy obserwowali u nich gwałtowny spadek zawartości hormonu we krwi.
Efekt ten jest kolejnym dowodem na to, jak ważną rolę odgrywa ojciec w życiu dziecka i jak istotna jest jego pomoc w wychowaniu potomstwa. Dlatego matka natura zadbała, by mężczyźni mogli sprostać temu zadaniu. Dodatkowym bonusem, jaki otrzymują tatusiowie, jest mniejsze prawdopodobieństwo wystąpienia chorób związanych ze zbyt wysokim poziomem testosteronu w podeszłym wieku, na przykład raka prostaty czy zawału.