Reklama

Im więcej mężczyzna daje, tym mocniej kocha!

Gdy kochasz, chcesz ofiarować partnerowi jak najwięcej. Warto jednak wiedzieć, że w miłości nie trzeba dawać sprawiedliwie, tylko mądrze.

W pierwszym okresie związku pozwól partnerowi się rozpieszczać. Każdy związek polega na wymianie. Pocałunków, uczuć, gestów. Pieniędzy, usług, prezentów. Stara opowieść mówi o tym, że piekło i niebo różnią się tylko tym, że w niebie ludzie karmią się nawzajem, a w piekle biją się o łyżkę.

Kobiety mają naturalną tendencję do dawania, uszczęśliwia je dzielenie się z kochaną osobą. Większość psychologów przekonuje jednak, że aby związek był udany, kochankowie muszą osiągnąć w dawaniu i braniu stan równowagi.

Słynny psycholog John Gray uważa nawet, że zasada: „kobiety powinny nauczyć się więcej brać, a mężczyźni dawać” jest kluczem do prawdziwego szczęścia w miłości.

Reklama

Przysługa za przysługę

Psycholog Michael Mary w książce „Mity o miłości” tłumaczy, że choć równowaga w dawaniu i braniu służy partnerstwu, nie ma wiele wspólnego z kochaniem. Lubimy dziś wszystko upraszczać, poszukujemy łatwych recept, a oto jedna z nich. Życie byłoby prostsze, pozbawione stresu, gdyby tajemnica miłości zawierała się w regule „przysługa za przysługę”. 

Niestety, jak zauważa Michael Mary, autorzy tej koncepcji mylą skutki z przyczynami.

Kochające się pary rzeczywiście odpowiadają uśmiechem na uśmiech, dają pocałunek za pocałunek. Kiedy jedno ugotuje obiad, drugie proponuje herbatę. Ale robią tak dlatego, bo się kochają. Stosowanie tej zasady przez parę w kryzysie zmieniłoby związek w qui pro quo. Miłość nie polega na notowaniu, ile razy partner umył naczynia, i sprawdzaniu, czy na pewno odpłacił się za uporządkowanie szafy. Przeciwnie, tak funkcjonują nieudane związki. Pełni urazy i niepewni uczuć partnerzy stale badają, czy ich usługi zostały dostrzeżone, dobre chęci właściwie ocenione, poziom wdzięczności stosowny.

Słowem, czy wszystko na pewno jest sprawiedliwie i równo. Lecz miłość nie jest sprawiedliwa, tylko szczodra. I po tym możesz ją poznać. I jeżeli koniecznie chcesz się czegoś nauczyć, to tego, jak tę szczodrość przyjąć oraz jak sprawić, żeby została z wami na dłużej.

Gdzie mężczyzna ma serce

Internet pełen jest rad, jak rozpoznać, czy on cię naprawdę kocha. Dzwoni w ciągu dnia, chce o tobie jak najwięcej wiedzieć, rozmawia o przyszłości i robi wspólne plany, siada blisko, a gdy się pokłócicie, pierwszy przeprasza.

Wszystko to oczywiście wskaźniki uczucia, lecz najlepszym dowodem miłości jest to, że partner uważa cię za kogoś wyjątkowego. Niezależnie od tego, jak długo jesteście ze sobą – tydzień czy wiele lat – zakochany mężczyzna uważa, że kobieta, którą wybrał, ma w sobie coś specjalnego.

Dlatego się o nią starał, tak jak umiał, o ile sama nie rzuciła mu się na szyję. I dlatego na nią wydawał pieniądze, jeśli tylko mu na to pozwoliła. Mężczyzna nosi portfel w kieszeni po lewej stronie, tam gdzie serce. Na początku jest gotów do wielkiej wspaniałomyślności: pragnie nosić cię na rękach, chciałby dać ci wszystko, co najlepsze, opiekuje się tobą, dba, abyś była szczęśliwa.

Z badań psychologa Johna T. Molloya (ich wyniki opublikował kilka lat temu w książce „Why Men Marry Some Women and Not Others”) wynika, że to wtedy mężczyzna jest gotów spełniać wygórowane wymagania, dostrajać się do naszych życzeń, poświęcać swój czas i priorytety.

Problem polega na tym, że właśnie wówczas robimy błąd: „Nie jestem pewna uczuć, więc uczciwiej będzie ostudzić jego hojność” – mówimy. Boimy się wypaść na kobiety interesowne, martwimy się, że wydaje na nas pieniądze, a jako student ma ich mało. Albo jeszcze gorzej – wybieramy ten okres związku na udowadnianie mężczyźnie niezależności i pokazywanie, że umiemy o siebie zadbać.

„Błąd kobiet polega na tym, że na początku wymagają za mało, a po latach – za dużo” – komentuje Molloy. „Mężczyzna, aby zaangażować się, musi zainwestować. Im więcej zainwestuje, tym bardziej jest zaangażowany i tym konsekwentniej uznaje, że związek, w który włożył tyle wysiłku, emocji, a nawet pieniędzy, jest wyjątkowy.

Jeśli nie pozwalasz się rozpieszczać, uznaje, że spotkał kobietę, która chce mniej, niż on ma do zaoferowania. Tę lekcję zapamięta do końca waszej relacji. Dlatego psycholodzy powtarzają kobietom, że ich pewność siebie działa jak afrodyzjak.

Nie zachęcają wcale, byśmy deklarowały zakochanym mężczyznom feministyczną niezależność i samowystarczalność, lecz kobiece poczucie własnej wartości. Ono mówi: „Przyjmuj hołdy, ciesz się tą chwilą na piedestale”. Tym bardziej że, niestety, nie trwa ona wiecznie.

Im więcej dasz, tym mocniej kochasz

Etap męskiej szczodrości rzadko trwa dłużej niż kilka miesięcy. W grupie badanych przez Johna T. Molloya 2,5 tys. kobiet tylko 300 umiało przedłużyć go do pół roku. Co ciekawe, były to zołzy, które odwdzięczały się bardzo skąpo.

Długo nie chciały z nimi zamieszkać, nie wyręczały ich w pracach domowych. Mówiły, że świetnie gotują, ale poza specjalnymi okazjami nie robiły tego. Nalegały, by mężczyzna nadal zabierał je do restauracji i wkładał z tej okazji garnitur.

I nie zrezygnowały z tego nawet wtedy, gdy już zamieszkali razem. Jak twierdzi John T. Molloy, w dzisiejszych czasach kobiety, które powstrzymują się od wykonywania obowiązków domowych, zyskują szacunek mężczyzn. Lepiej więc nie spieszyć się nadmiernie z odwdzięczaniem. Szczególnie jeśli chcesz, by miłość trwała lata, nie kilka miesięcy. Macie czas! Na początku lepiej sprawiać partnerowi małe niespodzianki i dużo wymagać, pamiętając o zasadzie, że im więcej daje, tym mocniej kocha.

Niestety, nie można tej rady zastosować wstecz. Jeśli przedtem ochoczo gotowałyśmy partnerowi i prasowałyśmy mu koszule, nie jest dobrym pomysłem nagle przestać. Możemy jednak wycofywać się powoli, aż dojdziemy do sytuacji, że będziemy wykonywać prace domowe tylko przy specjalnych okazjach.

W stałym związku kwestia obowiązków domowych jest albo powinna być rezultatem umowy. Jak podkreśla John T. Molloy, najczęstszym błędem kobiet jest przekonanie, że ukochanego należy obsługiwać. Przepełnione uczuciem czują potrzebę okazywania tego na każdym kroku. Tak bardzo chcą udowodnić, że kochają partnera, że są gotowe wyręczać go we wszystkim. Rzecz jasna, nie służy to partnerstwu ani miłości.

Jeśli masz podobne tęsknoty, zamiast konkretnych przysług ofiaruj mężczyźnie troskę i życzliwość: słuchaj go, interesuj się jego sprawami, pytaj o zdanie, bądź czuła. W stałym związku darem, który staje się bardzo istotny, jest wsparcie. Można nazwać go wskaźnikiem zaangażowania – jeśli stajesz po stronie partnera w sporach z ludźmi, których on uważa za wrogów, jeśli on broni cię przed atakami ze strony rodziny, to dowód, że jesteście dla siebie Numerem Jeden.

Doceń (i odpłać tym samym), że partner nie pozwala, by krytykowano cię publicznie i bierze pod uwagę twoje potrzeby, zanim pomyśli o żądaniach oraz wymaganiach otoczenia.

Każdemu jego miarką

Partner nie musi spełniać twoich zachcianek. I ty też nie musisz tego robić. Sławny niemiecki psychoterapeuta Bert Hellinger twierdzi: „Gdy otrzymuję coś dobrego, oddaję odrobinę więcej”. Tłumaczy, że w ten sposób związek się rozwija.

Gdy spotyka mnie coś złego ze strony partnera, również powinnam oddać, aby nie poczuć się ofiarą. Ale jeśli za dobro daję trochę więcej, za zło lepiej oddać mniej, żeby bilans był dodatni. Sekretem nie jest równowaga, lecz wymiana, która nie doprowadza do poczucia krzywdy. Bliscy ludzie dają sobie nawzajem w najlepszej wierze – bo tego chcą, bo ich na to stać. „Prawdziwą sztuką jest dawać małą łyżeczką i pytać, czy wystarczy” – mówi Bert Hellinger.

Radzi, by odwdzięczać się każdemu jego miarką. Jeśli twój mężczyzna jest hojny, serdeczny i lubi się z tobą dzielić, możesz go rozpieszczać w sypialni, gotować i prasować koszule i na pewno nie poczujesz się wykorzystywana. Ale jeśli on wcale nie jest skory do noszenia cię na rę- kach, błędem byłoby otacza- nie go czułą opieką.

„Dawaj tyle, żeby partner mógł się zrewanżować. Ten, kto nie może się odwdzięczyć, robi się zły” – za uważa Hellinger, przypominając, że to partner nadmiernie obdarowywany częściej odchodzi. Bo dary mu ciążą, czuje się przez to gorszy, zestresowany. A brak zadowolenia i nerwowość nie służą związkowi. Jeśli w twoim związku przypadła ci rola dawczyni – wycofaj się z niej dla dobra własnej rodziny.

Proś o pomoc, mów: „Co ja bym bez ciebie zrobiła, kochany!”. Oto prawdziwy dar miłości – mężczyzna potraktowany w ten sposób ma okazję znowu stać się szczodry. Włączaj dzieci w domowe obowiązki. Wzmacniasz w ten sposób rodzinne więzi i pomagasz im przejść przez okres dorastania z poczuciem przynależności.

A jeśli to ty jesteś dłużnikiem w związku? Weź do ręki hellingerowską łyżeczkę do karmienia partnera. „Co mogę dla ciebie zrobić?” – spytaj i zrób, o cokolwiek poprosi. Zacznij już dziś.

Zasady zdrowego dawania

Uśmiechaj się do niego serdecznie i patrz z zainteresowaniem. To pierwszy dar kobiety, bez którego nie narodzi się żadne uczucie. W trakcie trwania związku ten dar jest przez kobiety lekceważony i zapominany. Bardzo niesłusznie! Naprawdę większość mężczyzn nigdy nie przestaje go cenić. Obdarzaj go hojnie rzeczami niematerialnymi. Miłe gesty, słuchanie z uwagą, interesowanie się sprawami partnera są tyle samo warte, co ugotowanie obiadu.

Daj mu szansę, żeby mógł się zrewanżować za to, co dla niego robisz. Poczekaj na podziękowanie, poproś go o coś, wspomnij, na czym ci zależy. Taka wymiana służy partnerstwu i zapobiega przykremu poczuciu bycia wykorzystywanym. Pamiętaj o dawaniu. Jeśli obie strony dają sobie bardzo mało – np. niewiele ponad seksualną przyjemność – związek nigdy nie przetrwa. Każdy zakochany mężczyzna chętnie spełnia życzenia ukochanej, bo sądzi, że jest wyjątkowa.

Nasz ekspert radzi - Jeśli twój mężczyzna chce za dużo

Gdy partner bierze od ciebie za dużo, to znaczy, że za dużo mu dajesz. Wiele kobiet usiłuje być matką, żoną, przyjaciółką i kochanką w jednym.

Jeśli masz wrażenie, że on nie dostrzega tego, co mu ofiarujesz, powiedz mu o tym i powstrzymuj się od dawania. Wycofaj się powoli z czynności, które twoim zdaniem powinien robić sam. Jeśli zareaguje oburzeniem, wyjaśnij, że czujesz się wykorzystywana i nie możesz się na to dłużej godzić. Doceń starania partnera (o ile je podejmie), ale nie radź mu ani nie poprawiaj po nim. Na nowo ustalcie zasady, skoro stare sprawiały, że czułaś się przemęczona i niedoceniana. Staraj się, byście jak najwięcej rzeczy robili RAZEM, a nie JEMU czy TOBIE. Mów: „Chodź, zrobimy pranie, pójdziemy po zakupy? Jak najczęściej używaj liczby mnogiej: mężczyźni przyzwyczajeni do roli biorcy w związku myślą w kategorii JA.

Powiedz mu, czego potrzebujesz i co mógłby dla ciebie zrobić. Jeśli zaniedbuje swoje obowiązki, nie wyręczaj go!

Magdalena Jankowska

Olivia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy