Mamo, dam sobie radę!
Samodzielność to umiejętność, której zwykle trzeba nastolatka nauczyć. Choć to niełatwe nie tylko dla niego, lecz także dla ciebie. Powiemy ci, jak pozbyć się obaw i zacząć naukę już dziś.
Bycie opiekuńczą sprawia nam wielką przyjemność. W ten sposób okazujemy przecież miłość osobom, które są nam najbliższe na świecie. Lecz gdy dziecko idzie do gimnazjum, dla jego własnego dobra trzeba powoli wypuszczać je spod skrzydeł. Choć na myśl o czyhających na nie niebezpieczeństwach serce ci zamiera, przyszła pora, by nie tylko dawać nastolatkowi więcej swobody, lecz także więcej od niego wymagać.
Zadania rodzicom nie ułatwia fakt, że każde dziecko jest inne. Są Zosie Samosie, które od najmłodszych lat nie chcą niczyjej pomocy, i takie dzieci, które bez przerwy oglądają się na rodziców. W pierwszym przypadku warto uczyć je rozwagi, w drugim raczej ośmielać i rozpraszać lęki. Ale bez względu na to, jaki charakter ma twój syn lub córka, istnieje kilka zasad, które pomogą ci wyrobić w nastolatku niezależność.
Ucząc małe dziecko czegoś nowego, najpierw pokazujesz mu, jak to zrobić, a potem odpowiadasz cierpliwie na jego pytania. Ale kiedy skończy 10 lat, spróbuj odwrócić role. Gdy poprosi o pomoc, zamiast natychmiast biec na ratunek, spytaj: "Jak sądzisz, co należałoby teraz zrobić?" albo: "Masz pomysł, jak to rozgryźć?". Daj synowi lub córce szansę na znalezienie własnych rozwiązań. Co z tego, że są niedoskonałe? Pierwsze koty za płoty. Zadawanie pytań to w ogóle świetny sposób rozmowy z nastolatkiem.
Oczywiście, nie chodzi o drążenie typu: "Kiedy wreszcie zabierzesz się do lekcji?" czy: "Dlaczego nie umyłeś rąk?". Pytaj o jego wrażenia i opinie, a czasem o radę, żeby pokazać, że liczysz się z jego zdaniem. Słuchaj uważnie, nie krytykuj. To doda mu pewności siebie. Najważniejsze jednak, że nauczysz go samodzielnego myślenia, a stąd już tylko krok do samodzielnego działania. Możecie też zabawić się w znajdowanie różnych sposobów rozwikłania jednego problemu. Na przykład: jak najszybciej uzbierać na wymarzone dżinsy? Potraktujcie to niczym grę. Kto zgłosi więcej pomysłów, wygrywa. A na końcu po rozważeniu "za" i "przeciw" wspólnie wybierzcie najlepszą propozycję. Tak pokażesz dziecku, na czym polega podejmowanie decyzji.
Teraz pora od teorii przejść do praktyki. Nastolatek jest już na tyle duży, by mieć stałe obowiązki w domu i być odpowiedzialnym za różne rzeczy. Gdy nawali, nie chroń go przed konsekwencjami. Jeśli rano nagle przypomni sobie, że poprzedniego wieczora nie odrobił lekcji, nie pisz mu usprawiedliwienia. A jeśli wciąż zaniedbuje to, do czego się zobowiązał (na przykład nie zmywa naczyń albo nie podlewa ogródka), nie ma rady, trzeba wyznaczyć karę. Pokaż dziecku, że nawet wówczas dużo zależy od jego postawy. Jeśli w ramach nauczki zabierasz mu telefon na trzy dni, zaproponuj, że może odzyskać go wcześniej, pod warunkiem wykonania dodatkowej pracy.
Spróbuj też (choć niezbyt często) dać mu wybór: szlaban na komputer albo ekstra sprzątanie. Chodzi o to, żeby nie poddawał się karze biernie, ale miał świadomość, że nawet w trudnej sytuacji aktywność i wysiłek popłacają. Trenujcie samodzielność przy każdej okazji. Jeśli zgubiliście drogę na wyjeździe, wyślij dziecko, żeby zapytało o nią w najbliższym sklepie. Nie podpowiadaj, co ma mówić, poczekaj na zewnątrz.
Zasada ćwiczeń polega na tym, że powierzając mu jakieś zadanie, nie udzielasz szczegółowych instrukcji. Niech samo pokombinuje. Na przykład: "Kochanie, sprawdź, w jakie dni przyjmuje lekarka w przychodni". Nie dodajesz, że trzeba zadzwonić do rejestracji lub sprawdzić dyżury w internecie. Nie przepraszaj też w imieniu syna i córki. Gdy coś przeskrobią, powinny odczuć na własnej skórze skutki.
Twoje dziecko jest przyzwyczajone do tego, że rodzice i dziadkowie uważnie je słuchają. Próbują odgadnąć, o co może mu naprawdę chodzić, choć czasem nie mówi tego wprost, porozumiewając się półsłówkami lub zamyka się w sobie. Niestety, obcy nie będą aż tak zainteresowani i cierpliwi. I nie zawsze zadadzą sobie trud zrozumienia, co nastolatek przeżywa. Dlatego warto nauczyć go jasnego komunikowania swoich potrzeb i odczuć. Zwłaszcza gdy ma do czynienia z ludźmi, których dobrze nie zna. Gdy będzie czegoś potrzebował, niech nie czeka na czyjąś zachętę i sam uczyni pierwszy krok. Na przykład powie: "Nie potrafię obsługiwać tego urządzenia. Czy może mi pan pokazać, jak ono działa?".
Namawiaj je do publicznego zabierania głosu, ilekroć nadarzy się sposobność. To znakomita szkoła jasnego wyrażania myśli i dyskutowania. Nie bądź pośrednikiem nastolatka, nie wyjaśniaj otoczeniu, o co mu chodzi. Niech sam nawiązuje kontakty. A dobierając odpowiednie słowa, poćwiczy obronę swoich racji i skutecznego przekonywania. Ty wkrocz dopiero, gdy uznasz, że dzieje mu się krzywda.
W środy i piątki zaraz po szkole angielski, w czwartki karate, w piątek kółko teatralne. A może zapisać jeszcze dziecko na zajęcia plastyczne?W weekend zaplanowałaś wyjście na mecz, a po południu zwiedzanie wystawy rasowych psów. Zero nudy i bezmyślnego leżenia na kanapie! Wielu rodziców sądzi, że im więcej atrakcji zapewni dziecku, tym mocniej rozbudzi w nim ciekawość świata i przyzwyczai do aktywności.
Okazuje się, że nastolatki, którym rodzice organizują dzień godzina po godzinie, często wyrastają na pozbawionych inicjatywy dorosłych. Bo przywykły do tego, że ktoś planuje im rozkład dnia i nieustannie zabawia. Kiedy kogoś takiego zabraknie, nagle uchodzi z nich cała energia. Nie namawiamy cię, żebyś wypisała nastolatka z angielskiego, ale po co mnożyć propozycje? Zaufaj mu, daj odrobinę oddechu. On ma święte prawo do wolnego czasu i swobody.
Nie martw się, że wtedy siedzi samotnie i się obija. Niekiedy coś, co z boku wygląda na lenistwo, jest pożytecznie spędzonym czasem. Bo wtedy twoje dziecko może się zastanowić, czego chce od życia i w jaki sposób to zdobyć.
Tekst: Jagoda Denisiewicz