„Nie ma trudniejszych operacji”
Wyjątkowo trudny, ale szczęśliwy poród w Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze. By uratować życie nienarodzonej dziewczynki i jej mamy, trzeba było przeprowadzić skomplikowany zabieg ginekologiczny. “Pacjentka trafiła do szpitala w 34. tygodniu ciąży, po czterech cięciach cesarskich, w piątej ciąży z centralnie przodującym i przerastającym, zarówno pęcherz moczowy, jak i moczowody, łożyskiem" – relacjonowała rzeczniczka zielonogórskiego szpitala Sylwia Malcher-Nowak.
- To była bardzo ciężka operacja, która nie musiała skończyć się sukcesem, ale się skończyła. Takiej operacji w tej części kraju jeszcze nie było. Nie ma trudniejszych operacji. Nawet żadna operacja onkologiczna nie jest tak trudna jak okołoporodowe usunięcie macicy - powiedziała dr Agata Kuszerska - kierownik Klinicznego Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze.
W najtrudniejszym momencie na sali operacyjnej było 27 osób. Sam zabieg trwał pięć godzin, pacjentce przetoczono sześć litrów krwi i pięć litrów płynów. Podczas operacji ginekolodzy pomogli przyjść na świat zdrowej dziewczynce.
- Operacja wyglądała tak, jak powinna wyglądać zgodnie z najnowszymi trendami światowymi. Pacjentka była odpowiednio przygotowana do niej pod każdym aspektem. Gdyby tak nie było, to by tego wyjątkowego porodu nie przeżyła - podkreśliła dr Kuszerska.
Dodała, że do przeprowadzenia operacji została wykorzystana tzw. sala hybrydowa umożliwiająca pracę specjalistów z różnych dziedzin medycyny. Tym samym nie było konieczności przewożenia pacjentki na różne oddziały.
- Taka sala od niedawna funkcjonuje w naszym szpitalu i czeka właśnie na takie wyjątkowo trudne operacje. Sala hybrydowa w stu procentach spełniła swoją funkcję. Pacjentka zamiast być przemieszczana po szpitalu, leżała, a to zespoły lekarzy przy niej się zmieniały - wyjaśniła Kuszerska.
W operacji brało udział kilka zespołów lekarzy: ginekolodzy, anestezjolodzy, urolodzy, radiolog interwencyjny, neonatolog. Oczywiście zabieg nie udałby się, gdyby zabrakło pozostałego personelu, w tym instrumentariuszek. Mama i jej córeczka w dobrej kondycji opuściły już zielonogórski szpital.
Opracowanie: Marcin Czarnobilski