Rytuały, które uspokoją dziecko
W opiece nad niemowlęciem warto kierować się planem, który odpowiada potrzebom maleństwa. Sprawdź, co proponują Tracy Hogg i Gina Ford - światowe guru w dziedzinie pielęgnacji maluchów, i jak ich metody sprawdzają się w praktyce.
Każdy z nas żyje według jakiegoś schematu: pobudka, śniadanie, praca, kolacja i sen. Ty też zapewne funkcjonowałaś zgodnie z podobnym harmonogramem aż do momentu... gdy na świecie pojawiło się maleństwo.
Jednak nocne pobudki, prysznic w biegu - czasem o świcie, a niekiedy w południe - śniadanie "połykane" w porze obiadu, a obiad zamiast kolacji, wywróciły twoje życie do góry nogami.
Zaczęłaś sobie powtarzać, że każda mama przez to przechodzi i uwierzyłaś, że tak już po prostu musi być. Otóż nie!
Tak samo, jak ty tęsknisz za uporządkowanym życiem - zdaniem wielu specjalistów - niemowlę także potrzebuje stałego porządku dnia. A moc codziennych rytuałów służy nie tylko samemu maleństwu, ale również ułatwia funkcjonowanie całej rodzinie.
Co więcej - zdaniem Tracy Hogg i Giny Ford, autorek bestsellerowych poradników dla rodziców, do takiego ustalonego trybu życia możesz przyzwyczaić niemowlę bez większego trudu! Zanim jednak zdecydujesz się wprowadzić rutynę do życia maluszka, najpierw musisz sobie odpowiedzieć na pytanie: czy na pewno jesteś na to gotowa? Trzymanie się określonych zasad wymaga wiele cierpliwości i samozaparcia.
Podejmując decyzję, powinnaś przede wszystkim zdać się na niezawodny instynkt matki. Jeśli sama nigdy nie byłaś zwolenniczką "życia z zegarkiem w ręku", być może twoja pociecha odziedziczyła tę cechę po tobie i wprowadzanie sztywnych zasad zakończy się fiaskiem. Możesz jednak śmiało wykorzystać niektóre z podanych rad i dostosować je do własnych potrzeb.
Stały rytm, czyli metody Tracy Hogg Zdaniem amerykańskiej superniani Tracy Hogg (w USA nazywanej "zaklinaczką najbardziej nieznośnych dzieci") już od momentu powrotu z noworodkiem ze szpitala, warto ustalić pewien rytm i powtarzalność podstawowych czynności. Do jedzenia i spania superniania dołożyła jeszcze jedną stałą czynność - aktywność (zabawę, spacery itp.).
Dlaczego moc rytuałów ma takie znaczenie?
Ponieważ, według Tracy Hogg, życie niemowlęcia powinno opierać się na stałym, naturalnym cyklu - karmienie - aktywność - spanie. Cały cykl trwa około 3 godzin i rzecz jasna po upływie tego czasu w identycznej kolejności się powtarza. W swoich poradnikach (m.in. "Zaklinaczka dzieci. Jak rozwiązywać problemy wychowawcze" oraz "Język niemowląt"), które w USA zostały okrzyknięte "Biblią młodej mamy", Tracy Hogg zalecała w ramach przyzwyczajania dziecka do rutyny wprowadzenie tzw.
Łatwego Planu (wg cyklu: karmienie - aktywność - spanie) i stworzenie ścisłego harmonogramu, który nakreśla "dzień z życia dziecka". Karmienie, aktywność i spanie powinny występować o konkretnej godzinie i trwać określony czas.
Przed wdrożeniem planu trzeba poobserwować maleństwo (nawet przez kilka tygodni), aby nauczyć się rozpoznawać sygnały, jakie wysyła pociecha, gdy chce jeść, bawić się lub uciąć sobie drzemkę, o której godzinie zwykle budzi się i usypia (pomocne jest prowadzenie dziennika).
Taka obserwacja pomaga ustalić stałe godziny karmienia, zabawy i drzemek obowiązujące na etapie wprowadzania rutyny w życie dziecka. Tych pór należy potem sumiennie i konsekwentnie przestrzegać.
Wskazówki na opak
"Zaklinaczka" obala niektóre rodzicielskie mity, które według niej wcale nie są podyktowane rzeczywistymi potrzebami dziecka. Oto one:
Karmienie na żądanie - superniania jest jego przeciwniczką. Uważa, że nie każdy płacz oznacza głód. Według niej np. 3-miesięczny malec powinien ssać pierś do syta co 2,5-3 godziny (każdorazowo nie dłużej niż przez 40 minut). Jeśli obudzi się wcześniej niż powinien to znak, że przyczyną jego płaczu jest coś innego, np. ból brzuszka spowodowany kolką niemowlęcą, i dziecku pomoże masaż.
Drzemka po karmieniu - odpada! Po posiłku jest czas na aktywność (pod tym pojęciem kryje się nie tylko zabawa, ale także przewijanie, kąpiel, wyjście na spacer). Obowiązuje ścisła kolejność cyklu: jedzenie - aktywność - sen.
Usypianie malca na rękach i przy piersi - według Tracy Hogg szkrab od początku powinien sam zasypiać w łóżeczku. Taki zwyczaj buduje u dziecka poczucie bezpieczeństwa, bo malec uczy się, że właśnie w tym miejscu odpoczywa i nabiera sił. Jest samodzielny,ale nie samotny, ponieważ mama czuwa w pobliżu.
Dzięki poradnikowi Tracy Hogg (polecały go mamy na forum e-mama.pl) nauczyłam się m.in. rozpoznawać, dlaczego Michaś płacze. Nie podeszłam do podanych rad zadaniowo i nie realizowałam wszystkiego punkt po punkcie, ale wzięłam z nich to, co uważam za sensowne. Kiedy zapoznałam się z metodami Tracy Hogg, żałowałam, że nie miałam okazji ich wykorzystać przy starszym synku.
W pierwszych tygodniach jego życia zabrakło nam spokoju, refleksji i przede wszystkim rutyny, bo maluch chorował, dużo czasu spędził w szpitalu. Z perspektywy czasu widzę, jak bardzo naszym życiem rządził wtedy przypadek i chaos.
Dzięki lekturze i wprowadzeniu rutyny w życie młodszego synka zrozumiałam, że rytuały wcale nie muszą wiązać się z nudą lub - jak niektórzy uważają - "zabijaniem" indywidualności dziecka. Stałe zwyczaje dają maluszkowi poczucie bezpieczeństwa. Z całą pewnością mój Michaś je ma! I co ważne - to nie musztra!
Dlatego nie zrobiłam jednej rzeczy sugerowanej przez Tracy Hogg - nie miałam w domu nigdzie zawieszonego harmonogramu.
Plan działania razem z mężem mieliśmy zapisany w naszych głowach. Michałek od początku wiedział dokładnie, czego i kiedy może się spodziewać. Uważam, że to pomogło mu się odnaleźć w nowej sytuacji "poza ciałem" mamy. Mój synek to bardzo zaskakujące dziecko. Śmiało mogę powiedzieć, że... nieświadomie sam wcielił w życie plan Tracy Hogg. Moim zadaniem było po prostu zwracanie uwagi na jego naturalne potrzeby.
Na początku plan: karmienie - aktywność - sen wydawał mi się trochę zbyt łatwy. Kiedy zaczęłam obserwować synka - zrozumiałam, że świetnie czuje się w takim rytmie. Do niczego go nie zmuszałam. Myślę, że zbudowałam w nim solidne podstawy zaufania i pewność siebie. Sama też na tym bardzo skorzystałam.
Dzięki stałym zwyczajom - dziś nazywamy je w domu zasadami - obaj chłopcy są zdyscyplinowani. Łatwiej ogarniam domowe sprawy i mam więcej czasu na rozwijanie własnych pasji.