Reklama

Tato mamie bardzo potrzebny!

Dzisiejszy tekst zrodził się w wyniku przemyśleń na temat tego, jak bardzo istotną rolę odgrywa nasz partner nie tylko wobec dziecka, ale przede wszystkim wobec nas samych.

Kiedy przypomnę sobie pierwsze dwa tygodnie po porodzie, to pamiętam radość, niesamowite zmęczenie, trochę zagubienia w nowej roli mamy i mojego męża, który był ze mną przez ten cały czas, wspierając, podtrzymując na duchu i bezustannie pomagając. Na początku, podobnie jak i ja, nie potrafił przewijać i karmić z butelki, ale z czasem to wszystko przyszło bardzo naturalnie i oboje nauczyliśmy się być rodzicami. Były chwile, kiedy padaliśmy na nos ze zmęczenia, zaczynaliśmy być odrobinę zgryźliwi wobec siebie, szukaliśmy w popłochu rozwiązań, jak wtedy kiedy zauważyliśmy, że naszego synka ciągle boli brzuszek, ale po pierwszych dwóch miesiącach, które błyskawicznie minęły, oboje staliśmy się pełnowartościowymi opiekunami. I nie wiem, co bym bez tego mojego męża zrobiła! To co dzisiaj piszę jest bardzo ważne dla mnie i chciałabym, żeby było równie istotne dla Was. Bo pomaga!

Reklama

Jeśli dziecko ma dwoje rodziców, to oboje w równym stopniu powinni się nim zajmować. Niestety kulturowo, nadal mamy dość mocno przypisane stereotypowe role Matki Polki Opiekunki i Ojca Żywiciela Rodziny. Czasy się zmieniły, z reguły oboje rodziców pracuje, a kobieta nie jest w stanie sama zadbać o dom, o dziecko i jeszcze normalnie chodzić do pracy. To znaczy jest w stanie, ale za jaką cenę? W dodatku warto, aby w życiu rodzinnym uczestniczyli oboje - i on i ona. Nawet ostatnie badania naukowe pokazują, że wpływ ojca jest niezwykle istotny, jeśli chodzi o rozwój dziecka, w tym jego inteligencji. Poza tym kobieta potrzebuje pomocy i wsparcia partnera, nie tylko w pierwszych tygodniach po porodzie, ale także na co dzień.

Często świeżo upieczone Mamy są bardzo zmęczone, czują, że jeszcze minuta a zwariują, potrzebują wyjść z domu, pobyć chwilę sam na sam ze sobą. Wtedy tato wkracza do akcji, zajmuje się maluchem i daje mamie "wychodne". "Wychodne" to taka żartobliwa nazwa, której używamy z mężem. Moje pierwsze "wychodne" było w piątym tygodniu życia mojego synka, kiedy koleżanka zaproponowała wyjście do kina. W życiu nie zapomnę tego stresu. W głowie kłębiły mi się różne myśli, oczywiście wszystkie na nie: "Jak to? Mam iść do kina i zostawić w domu synka? ... Będzie głodny, bo pewnie nie wystarczy mu mojego mleka .... Nie ma mowy, nie pójdę". Zrezygnowałam. Pamiętam, że siedziałam na sofie i myślałam, że jest ok, zostanę w domu, nigdzie nie pójdę i wszystko będzie dobrze...

Wtedy przyszedł mój mąż i zaczął się dopytywać, kiedy jadę do kina, w co się ubiorę, itp. itd. Powiedziałam, że nie jadę, a on się zapytał, czy tak zawsze będę sobie mówić i nigdy nie wyjdę z domu, a poza tym on wie jak się zajmować małym i mam być spokojna, bo wszystko będzie dobrze. No i wysłał mnie do kina. Siedziałam z tzw. duszą na ramieniu, co jakiś czas pisząc smsy, ale wróciłam niesamowicie szczęśliwa. Moje chłopaki całe, zdrowe i zadowolone powitały mnie w domu. Synek wypił co prawda nadmiar mleczka, ale co tam, jak to mówi tata: "W końcu się najadł". Od tamtej pory raz na jakiś czas mam moje "wychodne" na te 2-3 godziny, podczas których jadę na zakupy, albo do kosmetyczki. Zawsze przygotowuję zapas mleka, zawsze wysyłam smsy i zawsze jestem gotowa wrócić do domu w każdej chwili. Ale mój mąż ciągle powtarza: "O nic się nie martw, poradzimy sobie bez ciebie". I tak faktycznie jest!

Warto, aby Tatusiowie mogli się angażować w opiekę nad maluszkami, bo po pierwsze oni też chcą się nimi zajmować, a po drugie dzięki temu my mamy możemy mieć chwilkę dla siebie. Odradzam Mamom branie wszystkich obowiązki na swoje barki. Znam kobiety, które nie pozwalają mężom nawet na zmienianie pieluchy u dziecka, bo według nich robią to źle. A niech zrobią to źle raz, drugi, trzeci. Choćby mieli założyć maluchowi pieluchę na głowę, przecież kiedyś się w końcu nauczą. Ale znam też i ojców, którzy pędzą z pracy prosto do domu, bo jak mówią "muszą pomóc żonie przy maleństwie". I bynajmniej nie chodzi w tym przypadku o potrzymanie ręcznika, tylko o zwykłe pełnienie rodzicielskich obowiązków i dawanie Mamie chwili dla siebie.

Czy my Mamy będziemy szczęśliwsze wykonując wszystko samodzielnie? Czy Tato będzie zadowolony, jeśli przy dziecku pozostanie mu niewiele obowiązków? Zapewniam, że nie. Nie dopuszczajmy do sytuacji, która może pojawić się w przyszłości, kiedy to kobieta będzie się denerwować, bo partner jej nie wspiera i nie robi nic przy maluchu. Wtedy może mieć ona pretensje tylko i wyłącznie do siebie, bo w końcu to ona ubezwłasnowolniając Tatę, sprawiła, że tak właśnie jest. To z kolei przypomina mi jedną sytuację. Rodzice zaproponowali przyszłej mamie, żeby po porodzie przeniosła się do nich na dwa tygodnie, bo będą jej pomagać przy dziecku. Odrzuciła propozycję, bo jak mówi, chce aby ojciec dziecka był przy nim od samego początku i uczył się nim opiekować. I ma świętą rację!

Moim zdaniem Mamy mogą bardzo ułatwić sobie życie angażując partnerów, pozwalając im się nawet mylić i popełniać błędy, bo na pewno się nauczą. Dzięki temu i rodzice i dziecko będą mieć z tego więcej korzyści. Dodam jeszcze, że zaangażowany Tata, dając czas Mamie, pozwala jej często na złapanie oddechu i odpoczynek. Jeszcze raz napiszę: WARTO!

A kiedy już Mama i Tata zajmą się maluchem, powinni też zatroszczyć się o siebie. Dobrym przykładem są Francuzi, którzy bardzo dbają o swoje związki i pilnują, aby po narodzinach dziecka nic się nie zmieniło. Mówią, że dzieci nie można sobie wybrać, ale partnera tak i to o niego w pierwszej kolejności należy dbać, bo kiedy dzieci opuszczą dom, to z nim zostaniemy na resztę życia. Dlatego należy pielęgnować nasze partnerstwo. Warto jest dbać o tą relację, załatwić babcię na wieczór i pójść na romantyczną kolację, nie rezygnować z życia intymnego i dbać o siebie, dla siebie i dla partnera. Bo nikt nie powiedział, że posiadanie malucha przekreśla nasze wszystkie inne marzenia i pragnienia. W końcu on też chce mieć szczęśliwych i kochających się rodziców. Pielęgnowanie związku nie jest więc egoizmem.

Podsumowując dzisiejszy tekst. Tato jest bardzo potrzebny Mamie. Nie tylko do pomocy przy dziecku, nie tylko po to aby mogła zaczerpnąć oddech od codziennych obowiązków, ale także po to aby była szczęśliwa. Dlatego dbajmy o nasze partnerskie relacje, włączajmy się oboje w opiekę nad dziećmi i prace domowe, starajmy się siebie bardziej słuchać i lepiej rozumieć. Wtedy będziemy o wiele bardziej szczęśliwi.

BeMam
Dowiedz się więcej na temat: rodzice
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy