To jest moje!
Gdy pojawia się młodsze rodzeństwo, dla starszego nadchodzi trudny okres.
W domu pięcioletniego Krzysia nastąpią wkrótce duże zmiany. Za kilka dni mama wróci ze szpitala z małym braciszkiem. Krzyś do tej pory bardzo chciał mieć brata i cieszył się, że ten już wkrótce pojawi się na świecie. Pytał rodziców o wiele spraw związanych z młodszym braciszkiem, planował, w co będą się razem bawić. Ale teraz już się nie cieszy. Jest smutny, a nawet zły i nie chce z nikim rozmawiać. Wczoraj dowiedział się, że jego pokój ma być teraz pokojem malucha. Wcale się tego nie spodziewał. Tata mu to wczoraj zakomunikował jak gdyby nigdy nic. Chłopiec zaczął krzyczeć: NIEEEE! i głośno się rozpłakał. Tata był zaskoczony taką reakcją i bardzo się zdenerwował, że ma syna-egoistę. Za karę nie pozwolił Krzysiowi oglądać dobranocki. Teraz chłopiec już "wcale nie chce" mieć brata.
Nie oddam mojego pokoju ani zabawek!
Dwu-, trzylatek nie rozumie jeszcze, że czasu ani czegoś, co już się wydarzyło (np. faktu, że na świecie pojawił się jego młodszy braciszek lub siostrzyczka), nie można cofnąć. Dlatego gdy coś związanego z dzidziusiem mu się nie spo-doba, będzie próbował na różne sposoby pozbyć się malucha. Może nawet wysunąć propozycję, by rodzice oddali wiecznie płaczącego malca z powrotem do szpitala. Pięciolatek i starsze dziecko wiedzą już, że pojawienie się młodszego rodzeństwa to nieodwołalne, ostateczne wydarzenie. Jego przestrzeń ma zająć ktoś obcy, ktoś, kogo jeszcze wcale nie widział, ktoś, kto NIGDY sobie "nie pójdzie". To NIGDY brzmi w jego uszach jak wyrok. Jedyne, co może zrobić, to za wszelką cenę bronić tego, co do tej pory posiadał. Często więc będzie zażarcie "walczyć" o każde miejsce i każdy przedmiot, które z powodu pojawienia się "tego drugiego" mogą zmienić właściciela. Szczególnie zaciekle starsze dziecko będzie bronić rzeczy najbardziej WŁASNYCH, czyli swojego pokoju, łóżka, zabawek, ubrań.
Daj starszemu szansę pokochać młodszego
Jeśli pojawienie się w domu kolejnego maluszka będzie wiązać się z tym, że starsze dziecko będzie musiało opuścić swój pokój, trzeba, by cała "przeprowadzka" starszaka przebiegła najłagodniej, jak tylko to możliwe. Najlepiej byłoby, aby przez kilka tygodni, a nawet miesięcy, niemowlę było ulokowane w sypialni rodziców. Nie tylko ułatwi to mamie i tacie opiekę nad nim (nocne wstawanie, itd.), ale pozwoli również starszej pociesze poznać malucha. Po pierwsze, pozwoli zobaczyć, jak maleństwo wygląda. Potem obserwować, jak rośnie, rozwija się, staje się bardziej "swoje" niż "obce". Po pewnym czasie starszy brzdąc poczuje, że ten maluch w łóżeczku jest "jego bratem", a nie tylko "tym drugim dzieckiem". Trzeba starszemu brzdącowi dać czas na to, by nawiązał więź z młodszym bratem czy siostrą, by go po prostu pokochał. Wtedy większość problemów związanych z oddawaniem swoich rzeczy będzie można o wiele łatwiej rozwiązać.
Stopniowa "detronizacja" małego króla
Rozmowy z dzieckiem na temat posiadania czegoś i dzielenia się tym z innymi to znakomita okazja do powiedzenia mu, jakie jest jego miejsce w rodzinie. To naturalne, że gdy rodzi się młodsze rodzeństwo, starsze dziecko czuje się strącone z piedestału. Dlatego rodzice muszą pomóc starszemu brzdącowi określić jego pozycję w "nowej" rodzinie. Wytłumaczyć, że z chwilą pojawienia się w domu maleństwa, on nie jest już "tym najmłodszym". Od teraz rodzinna hierarchia wygląda tak: najpierw jest tata z mamą, potem on - jako starszy i mądrzejszy, a na końcu niedawno urodzony maluszek, który potrzebuje opieki wszystkich członków rodziny. To najzdrowsze podejście. Często zdarza się, że rodzice przedkładają potrzeby młodszego dziecka nad starszego albo miłość do dzieci nad miłość do partnera. I niejednokrotnie kończy się to źle: młodsze dzieci stają się nadmiernie rozpieszczone, a rodzice rozstają się, bo gdzieś w codziennej bieganinie zapomnieli, że są nie tylko mamą i tatą, ale także żoną i mężem. Dlatego pamiętajmy, że rodzinna hierarchia powinna przypominać drzewo: pniem są rodzice, ich wzajemne uczucie i związek, zaś dzieci to kolejne gałęzie drzewa, przy czym starsze pomagają młodszym się rozwinąć.
Ja już nie jestem dzidziusiem
"Przenoszenie własności" ze starszego dziecka na młodsze wymaga odrobiny dyplomacji. Jeden brzdąc sam dostrzeże, że kołderka w misie jest już dla niego trochę za dziecinna, drugiemu trzeba będzie to zasugerować. Gdy sprzątacie razem pokój, schowajcie część zabawek ocenionych jako "zbyt dziecinne". Za jakiś czas starsze dziecko bez żalu odda je młodszemu bratu. I zrobi to nie dlatego, że tak mu kazaliście, ale z własnej woli, wypływającej z przekonania, że wyrósł już z takich "dzidziusiowych zabaw". A to już zupełnie inny punkt widzenia.
Tekst: Aleksandra Godlewska, psycholog dziecięcy