Reklama

W pogoni za medalem

Dyplom lub medal to jest coś, o czym marzy chyba każde dziecko. I wielu dobrych rodziców, chcących aby ich dziecko odnosiło sukcesy. Jednak wydaje się, że kiedyś to, co zdobywało się dużym wysiłkiem i nakładem pracy teraz przychodzi bez większego trudu.

W myśl trendu, że wszyscy wygrywają, wystarczy, że dziecko weźmie udział w jakimś konkursie lub zawodach - dyplom jest gwarantowany.  

Zastanawiam się czasem, czy to dobrze, czy źle, że za wszelką cenę chronimy dzieci przed porażką i wynikającym z niej uczuciem smutku i zawodu. Nie uniknie ich przecież w dorosłym życiu.  

Nie każde działanie kończy się sukcesem. Nie każdy cel można zrealizować. Nie zostanie zwycięzcą we wszystkim, co zrobi. Albo dostanie się do wybranej szkoły lub na studia, albo nie. Albo przyjmą go do pracy na dane stanowisko, albo nie. Nie będzie żadnej nagrody pocieszenia, czegoś co osłodzi smak porażki, ułatwi pogodzenie się z  faktem, że tym razem coś się nie udało.   

Reklama

Owszem, to ważne aby zachęcać dzieci do wysiłku i podejmowania prób w kierunku realizacji swoich celów i marzeń. Dla dziecka, które mimo starań nie osiągnęło dobrego wyniku "dyplom za udział" może być dodatkowym wzmocnieniem i zachętą do dalszej pracy.

Potrzebny wysiłek

Jednak równie ważne jest przygotowanie dziecka do tego, co przynosi dorosłe życie, cenne doświadczenie, że czasem aby zdobyć coś, trzeba naprawdę dużo wysiłku i pracy (nie wystarczy sam udział) i że czasem coś się nie udaje, inni okazują się lepsi, i że to nie jest koniec świata. A jakby na to spojrzeć od strony tego kto wygrał? Kto włożył naprawdę dużo pracy, albo kto ma wybitny talent lub wyjątkowe umiejętności?

Czy stojąc w gronie licznej grupki obdarowanych za sam udział będzie czuł się dostatecznie wyróżniony i nagrodzony? Czy poczuje się zmotywowany do podejmowania kolejnych wyzwań? Czy jego sukces się gdzieś nie rozmyje? Czy nadal będzie czuć się najlepszy?  

Pewnie odpowiedź na to pytanie zależy częściowo od tego, czy brał udział w zawodach lub konkursie, aby realizować swoją pasję, czy też kierowany potrzebą osiągnięć robił to dla nagrody i aprobaty rodziców.

A wielu rodziców ma dużą potrzebę osiągnięć, lubi liczyć medale swojego dziecka, dekorować nimi pokój i opowiadać o dokonaniach pociechy znajomym. I nie ma w tym nic złego, pod warunkiem, że nie popadniemy w przesadę, a medale nie przysłonią nam prawdziwego obrazu naszego dziecka, jego mocnych i słabszych stron, a także potrzeb. 

Rodzicielska miłość i uwaga

Dziecko przede wszystkim chce czuć się kochane, czy odnosi sukcesy, czy nie. Jeśli odnosi jakieś niepowodzenie to  krytyka i niezadowolenie rodzica może go bardzo zaboleć i zwiększyć lęk przed porażką. W efekcie, aby nie sprawić sobie i swoim bliskim zawodu, może przestać angażować się w działania, które są obciążone ryzykiem i nie dają gwarancji szybkiego sukcesu i łatwej nagrody.

Każdy z nas chce być dumny ze swojego dziecka, myśleć o nim, jak o małym geniuszu. Ale warto zadać sobie czasem pytanie, jak ten mały geniusz poradzi sobie w zetknięciu z prawdziwym życiem. Czy medale, które uzbiera często bez większego wysiłku, na pewno mu w tym pomogą?

A może to niewielka porażka, z której dziecko wysunie wnioski, nauczy go czegoś i wzmocni charakter, da siłę i upór tak potrzebne w realizacji życiowych celów?  


Autor: Małgorzata Kamińska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wychowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy