Aleksandra Rosiak: Już nie muszę wstawać o czwartej rano
Nowa prowadząca "Pytania na śniadanie" Aleksandra Rosiak, wcześniej związana z TVP Info, już zadomowiła się we flagowym programie Dwójki. - Mogę sobie tutaj pozwolić na więcej luzu, mogę częściej żartować, pośmiać się - dzieli się wrażeniami.
Czy czujesz się już pewnie w roli współprowadzącej "Pytania na śniadanie"?
Aleksandra Rosiak: - Myślę, że potrzebuję jeszcze trochę czasu, żeby w pełni okrzepnąć, ale czuję się już dosyć pewnie. Bez wątpienia pomaga mi to, że kiedyś prowadziłam "Kawę czy herbatę". Co prawda, ostatni raz byłam gospodynią programu śniadaniowego w 2010 roku, ale jednak coś zostało mi w głowie. Poza tym bardzo dużo zawodowej pewności dała mi praca w TVP Info, gdzie przez ostatnie ponad dwa lata prowadziłam program na żywo w paśmie porannym. To wymagało ogromnej koncentracji, zwłaszcza przy wydaniach specjalnych, reagowania na to, co się dzieje na bieżąco. Pracę w "Pytaniu" traktuję jako kolejny krok w zawodowym rozwoju.
Za co lubisz pracę w "Pytaniu"?
- Oczywiście mogę sobie tutaj pozwolić na więcej luzu, mogę częściej żartować, pośmiać się. To na pewno jest atrakcyjne po dwóch latach pracy w rygorze programu informacyjnego. Co więcej, w "Pytaniu" są też dużo większe możliwości interakcji z osobą, z którą prowadzę program. A ja lubię pracować w parze. Doceniam też to, że nie muszę wstawać o czwartej rano. Teraz mój budzik dzwoni o 5:45. Uwielbiam spać, o każdej porze dnia i nocy, a każda minuta, odebrana z puli przeznaczonej na sen, jest dramatem (uśmiech).
Co sądzisz o swoim telewizyjnym partnerze, Łukaszu Nowickim?
- Łukasz jest bardzo sympatycznym, życzliwym, normalnym facetem. Bez żadnego zadęcia, żadnej pozy. Jest koleżeński, dba o mnie, pilnuje, czy wypiłam rano kawę, herbatę, czy chcę coś zjeść. Cieszę się z tego, że ma takie samo podejście do pracy jak ja. Angażuje się na sto procent, jest przygotowany, wie wszystko, czego można było się dowiedzieć na dany temat. Ciekawią go zagadnienia, które podejmujemy i przede wszystkim ludzie, których gościmy.
Wachlarz tematów, jakie poruszacie w programie, jest bardzo szeroki. Które ci leżą, a w których czujesz się mniej pewnie?
- Wszystkie tematy związane z gospodarstwem domowym to nie moja bajka. Jestem słaba w takich kwestiach jak gotowanie, sprzątanie, prasowanie, dzieci - sama jeszcze nie jestem matką. Do tych tematów muszę się bardziej przygotować. Obcy jest mi tez świat gwiazd, celebrytów. Cały czas nadrabiam zaległości w tej materii. O istnieniu niektórych gwiazdek, o których czasami rozmawiamy w programie, dowiedziałam się dopiero, kiedy przyszłam tutaj pracować. Jeśli chodzi o tematy, które są mi bliskie, bardzo lubię rozmawiać o sprawach społecznych i politycznych, o sztuce, sporcie.
Porozmawiajmy teraz o tym, co lubisz robić poza pracą. Jakie są twoje pasje?
- Bardzo mnie interesuje szeroko rozumiana kultura, zwłaszcza literatura i malarstwo. Poza tym sport. Chętnie uprawiam boks. Traktuję ten sport bardziej jako technikę fitness niż sztukę walki. Ćwiczę pod okiem trenera. Okładami pięściami worek czy gruszkę, czasami pojedynkuję się z jakimś kolegą, ale ten tylko się broni. Widzowie "Dwójki" nie muszą się bać, że zobaczą mnie w studiu z podbitym okiem (śmiech). Czasami tylko dokuczają mi otarte kostki albo nadwyrężone nadgarstki. Przyznam, że miałam kiedyś bardzo stereotypowe i krzywdzące podejście do boksu. Wydawało mi się, że to sport odmóżdżający, polegający po prostu na zadawaniu ciosów jak popadnie. Tymczasem wymaga on dużej koncentracji i myślenia na kilka ciosów do przodu.
Co jeszcze daje ci przyjemność?
- Narciarstwo i kajakarstwo. Przez lata zaliczyłam wiele spływów kajakowych. Zdarzało się, że na wodzie spędzaliśmy dwa tygodnie, cały ekwipunek mieliśmy na kajaku, radziliśmy sobie bez samochodu, które jechałby z nami, przewożąc potrzebne rzeczy. Zaliczyłam San, Wartę, Bory Tucholskie, Pojezierze Kaszubskie i Mazury. Kajaki to super sprawa, bo wszędzie nimi wpłyniesz i dopłyniesz, nawet w najmniej dostępne zakątki.
Pochodzisz z Dolnego Śląska. Jakie miejsce w tym regionie, poza Wrocławiem, radziłabyś zobaczyć?
- Absolutnie polecam Dolinę Pałaców i Ogrodów w okolicach Jeleniej Góry, u podnóża Karkonoszy. Na tym niesamowitym terenie znajduje się kilkadziesiąt pałaców, zamków i dworów, które należały do książąt śląskich i pruskiej rodziny królewskiej. Część z nich jest odrestaurowana, znajdują się w nich np. hotele. Do rezydencji przylegają rozległe parki krajobrazowe ze starodrzewiem i ciekawą architekturą ogrodową. To świetnie miejsce do turystyki pieszej i rowerowej.