Ashley Graham - wyboista droga do sukcesu

Ikona ruchu body positive i jedna z najpopularniejszych modelek plus size zdradziła, że droga do sukcesu była dla niej znacznie bardziej wyboista niż dla jej szczupłych koleżanek po fachu - Musiałam pracować ciężej niż inne modelki - wyznaje Ashley Graham.

Gdy tylko pojawi się na czerwonym dywanie, kradnie atencję obserwatorów!
Gdy tylko pojawi się na czerwonym dywanie, kradnie atencję obserwatorów!East News

Choć dziś ma na swoim koncie występy na okładkach prestiżowych magazynów i udział w kampaniach reklamowych luksusowych marek, jej droga na szczyt - jak sama przekonuje - nie należała do najłatwiejszych. Ashley Graham - jedna z najbardziej rozpoznawalnych na świecie modelek plus size, a zarazem ambasadorka promującego samoakceptację ruchu body positive, wielokrotnie wspominała w wywiadach o trudnościach, które napotyka w branży mody. Amerykanka przyznaje, że ze względu na swój rozmiar musiała "pracować ciężej" niż inne, znacznie od niej szczuplejsze, modelki.

Graham z całą pewnością nazwać można ikoną modelek plus size. Jako pierwsza kobieta nosząca rozmiar 16 (odpowiadający europejskiemu XL) znalazła się na okładce "Sports Illustrated" w 2016 r., a w ciągu ostatnich kilku lat regularnie gościła na okładkach tak uznanych w branży tytułów, jak "Elle", "Glamour" czy "Vogue". Na Instagramie zaś obserwuje ją na ten moment, bagatela, 8,5 mln osób.

Gdy tylko pojawi się na czerwonym dywanie, kradnie atencję obserwatorów. Podczas niedawnej gali wręczenia nagród CFDA, pozując obok takich gwiazd jak Jennifer Lopez czy Gigi Hadid, zachwyciła w podkreślającej jej kobiecą figurę kreacji Christian Siriano, po raz kolejny udowadniając, że pełniejsze kształty wcale nie odbierają jej animuszu.

Przez całą dynamicznie rozwijającą się karierę w branży mody niestrudzenie broniła idei samoakceptacji, kontestując sztywne normy dotyczące kobiecego wyglądu. Droga 31-latki do sukcesu nie była jednak usłana różami.

- Ze względu na mój rozmiar musiałam pracować ciężej niż inne dziewczyny. Jeśli jesteś osobą, która z natury nie wygląda idealnie, tak jak oczekuje tego od ciebie branża, musisz dzięki swoim wysiłkom i ciężkiej pracy udowodnić, że zasługujesz na to, by tu być - wyznaje w rozmowie z brytyjskim "Harper's Bazaar".

Jednak pomimo przeszkód, które pojawiały się na jej zawodowej drodze, Graham woli nie myśleć o swojej podróży na szczyt jako męczącej czy nieprzyjemnej.

- Czy to było trudne? Wolałabym powiedzieć, że było to raczej satysfakcjonujące -  deklaruje.

Modelka zawsze pozostawała szczera w kreowaniu swojego wizerunku, w nadziei, że może w ten sposób zainspirować inne kobiety i zarazić je pozytywnym nastawieniem do swojego ciała i akceptacją własnych niedoskonałości.

- Zawsze byłem bardzo szczera, dzieląc się ze światem tym, co uchodzi za wstydliwe, jak cellulit czy nadmiar tłuszczu. Mam nadzieję, że otworzyłam drzwi dla innych kobiet, by mogły podzielić się własnymi wątpliwościami oraz walczyć z kompleksami - przekonuje Ashley Graham.

PAP life
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas