Charlize Theron nie przyjmie już więcej propozycji roli, do której musiałaby przytyć
Rola Aileen Wuornos w filmie „Monster” przyniosła Charlize Theron Oscara dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej. Aby ją zagrać, gwiazda musiała przybrać na wadze. Choć takie poświęcenie się opłaciło, Theron nie ma zamiaru więcej go powtarzać. Jak wyjaśniła, ma już za dużo lat, by potem z łatwością wrócić do swojej właściwej wagi.
Aktorka nigdy więcej nie chce decydować się na takie poświęcenie dla roli
"Nigdy więcej nie nakręcę żadnego filmu, mówiąc: 'Tak, spoko, przytyję do tej roli 20 kilogramów'. Nie zrobię tego ponownie, bo bym ich nie zrzuciła. Gdy grałam w filmie 'Monster' miałam 27 lat i te nadprogramowe 15 kilogramów zrzuciłam właściwie w jedną noc. Ominęłam trzy posiłki i już ważyłam normalnie" - oświadczyła Charlize Theron w rozmowie z magazynem "Allure".
"Ponownie przytyłam do roli w wieku 43 lat przy okazji 'Tully'. Pamiętam, że powrót do normalnej wagi zajął mi rok. Zadzwoniłam do lekarza i powiedziałam, że chyba umieram, bo nie mogę schudnąć. Powiedział mi, żebym się uspokoiła, bo jestem po czterdziestce i mój metabolizm nie jest już taki sam jak wcześniej. Nikt nie chciałby usłyszeć czegoś takiego" - dodała gwiazda takich filmów jak m.in. "Atomic Blonde" czy seria "Szybcy i wściekli".
Zaskakująco szczere wyznanie aktorki
Z wiekiem nie tylko chudnięcie przychodzi Theron z większą trudnością.
"Kiedy zranię się na planie filmu akcji, o wiele dłużej trwa proces gojenia tych ran. Bardziej niż moją twarz wolałabym mieć moje 25-letnie ciało, które mogło wpaść z impetem na ścianę, a kolejnego dnia nic mnie nie bolało. Teraz, kiedy nie ćwiczę przez trzy dni i wracam potem na salę gimnastyczną, nie mogę chodzić. Nie mogę usiąść na sedesie" - zakończyła swój wywód Theron.