Chciał zostać lotnikiem
Wiele lat wcześniej, nim świat poznał go jako wyjątkowego papieża, mały Lolek marzył o karierze pilota lub... piłkarza.
Mimo to w wieku siedmiu lat wcale nie marzył, by zostać księdzem. Chciał być lotnikiem, takim jak Amerykanin Charles Lindbergh, który odbył samotny lot nad Atlantykiem. Później interesowała go piłka nożna. Przyjaciele z lat dziecięcych opowiadali, że najchętniej stał na bramce. Przepadał też za książkami, potem zainteresował się teatrem.
Mały Loluś
Młodszy syn państwa Wojtyłów przyszedł na świat 18 maja 1920 roku w Wadowicach. Mama Emilia zajmowała się domem, tata był wojskowym. Ponieważ również miał na imię Karol, syna nazywano w domu Loluś. W beztroskie dzieciństwo Lolka szybko wdarły się trudne doświadczenia. Kiedy miał zaledwie dziewięć lat, osierociła go matka. Dwanaście - umarł także jego jedyny brat. Dwudziestosześcioletni Edmund zaraził się szkarlatyną, gdy ratował w szpitalu życie swojej pacjentki. Wtedy nie było na tę chorobę szczepionki.
Jan Paweł II opowiadał tę historię francuskiemu pisarzowi, André Frossardowi: "Stosunkowo szybko stałem się częściowym sierotą i jedynakiem. Moje lata chłopięce i młodzieńcze łączą się przede wszystkim z postacią ojca, którego życie duchowe po stracie żony i starszego syna niezwykle się pogłębiło. Patrzyłem z bliska na jego życie, widziałem, jak umiał od siebie wymagać, widziałem, jak klękał do modlitwy".
Ojciec stał się najważniejszą postacią w życiu małego Karola. Kiedy przeszedł na emeryturę, obaj zaczęli prowadzić bardzo uporządkowane życie, w którym msza święta i modlitwa zajmowały najważniejsze miejsce. Ich relacja kształtowała się też podczas wspólnych wycieczek w góry czy gry w ping-ponga.
Zobacz galerię:
Kiedy w maju 1938 roku Karol zdał maturę, zgłosił się na Uniwersytet Jagielloński. Zdecydował, że będzie studiował polonistykę. Na skutek tej decyzji obaj z ojcem przeprowadzili się do Krakowa i zamieszkali w niewielkim mieszkaniu w suterenie przy ulicy Tynieckiej. Te dwa pokoiki koledzy ze studiów nazywali "katakumbami" - tak było w nich ciemno.
Na uniwersytecie Karol szybko zdobył sympatię rówieśników, choć bardzo się od nich różnił. Był zasadniczy i religijny, a jednocześnie niezwykle koleżeński. Juliusz Kydryński, jego najbliższy przyjaciel z czasów studiów, wspominał: "Karol nie manifestował niczego; ale też żył w swojej dyscyplinie wewnętrznej, bardzo surowej, lecz dyskretnej, nieobnoszącej się na zewnątrz". Zofia Żarnecka, krakowska koleżanka, dodaje: "Skromny, spokojny, zawsze bardzo ubogo ubrany, robił wrażenie wiejskiego chłopaka, towarzysko niewyrobionego, ale z charakterem. Wyraźnie 'odbijał' od ekspansywnych i pewnych siebie kolegów".
Podczas wojny zamknięto uniwersytet i Karol z kilkoma kolegami ze studiów zatrudnił się w fabryce sody Solvay. Chciał w ten sposób zarobić na kartki żywnościowe dla siebie i ojca. Początkowo trafił do kamieniołomu, gdzie rozbijał bloki wapienne. Po latach wspominał, że robotnicy bardzo starali się chronić wszystkich studentów przed najcięższymi pracami. Nie drażniło ich to, że Wojtyła do pracy przynosił książki, a w przerwach pisał wiersze. Mówili: "My tu sobie przypilnujemy, a pan niech sobie poczyta".
Papież opowiadał też, że szczególna więź łączyła go wtedy z Franciszkiem Łabusiem, który pracował jako strzałowy (specjalista od zakładania ładunków wybuchowych i wysadzania skał).
"Wicie co, Karolu, wy to powinniście iść na księdza. Dobrze by wam było. Bo śpiewoć, to śpiwocie
ładnie..." - mawiał Franciszek. Wojtyła na te słowa tylko się uśmiechał.
Po latach, kiedy był już księdzem, szczególnie chętnie chrzcił dzieci i wnuki robotników. I udzielał im ślubów. W trudnych wojennych czasach, mimo pracy w kamieniołomach, młody Wojtyła nie przerwał nauki. Koledzy widzieli u niego przede wszystkim dzieła filozofów i rozprawy teologiczne. Oprócz tego Karol chodził na próby Teatru Rapsodycznego, gdzie występował m.in w "Królu Duchu" Juliusza Słowackiego. Za rolę Bolesława Śmiałego zebrał doskonałe recenzje.
Powoli jednak dojrzewała w nim myśl, by zostać księdzem.
Wiara była najważniejsza
Nigdy nie ukrywał, że wiara jest dla niego na pierwszym miejscu. Józef Pachacz, kolega z pracy w Solvayu, wspominał: "Spotkałem go na zakładzie. Była dwunasta godzina. Dzwoniono na Anioł Pański. Dzwonek usłyszał, wiadra położył, przeżegnał się i modlił. Potem wstał i poszedł dalej. Nie krępował się niczym".
Nie wszyscy jednak odnosili się do pobożnego studenta z szacunkiem. Byli tacy, którzy widząc, że się modli, rzucali w niego pakułami. Znosił to w milczeniu.
W lutym 1941 roku spotkała Karola Wojtyłę wielka tragedia. Stracił najbliższą osobę - ukochanego ojca. Wspominając po latach te chwile, Jan Paweł II mówił, że już nigdy później nie czuł się tak samotny. Wyprowadził się wtedy do mieszkania przyjaciół, bo nie potrafił spać sam w pustym domu. Jesienią następnego roku podjął ostateczną decyzję o wstąpieniu do Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Krakowie, które wtedy prowadziło tajne nauki. Zdawał więc egzaminy, ale nadal pracował w fabryce Solvay. Z tego okresu pochodzą relacje osób, którym Wojtyła pomógł w czasie wojny.
Karol Wojtyła, początkujący święty
Biedni ludzie często pytali o niego. Dzielił się z nimi, czym mógł. Najbardziej wzruszająca historia dotyczy trzynastoletniej wówczas Żydówki, Edith Zirer. Po wyzwoleniu z Auschwitz skrajnie wyczerpana dziewczynka znalazła się na dworcu w Krakowie. "Byłam przekonana, że to już koniec. Położyłam się na ziemi. W tej właśnie chwili pojawił się jak anioł, jak sen z nieba, młody Karol Wojtyła. Podszedł do mnie z garnuszkiem herbaty, następnie podał mi kanapkę z serem. Próbowałam wstać, lecz zaraz upadłam na ziemię. Wówczas on wziął mnie na ręce i niósł na plecach. Pamiętam jego brązową kurtkę, jego spokojny głos, kiedy mi opowiadał o śmierci swoich rodziców i brata, o swojej samotności i o tym, żeby się nie zniechęcać, ale walczyć o życie".
Już po wojnie koledzy z uniwersytetu przybili na drzwiach pokoju, w którym uczył się Lolek, wizytówkę "Karol Wojtyła, początkujący święty". Choć żartowali, dziś wiemy, że nie pomylili się. 1 maja papież Jan Paweł II zostanie beatyfikowany.
Iwona Zgliczyńska
Śródtytuły pochodzą od redakcji INTERIA.PL
Nowy większy SHOW - elegancki magazyn o gwiazdach! Jeszcze więcej stron, więcej gwiazd i tematów! Więcej przeczytasz w najnowszym wydaniu magazynu, w sprzedaży od 26 kwietnia!