Chris Hemsworth przyznał, że wiele z tego, co osiągnął zawdzięcza żonie
Ostatnie miesiące były dla Chrisa Hemswortha wytchnieniem, ale poprzedziła je szokująca wiadomość. Gdy dowiedział się, że jest w bardzo dużym stopniu narażony na chorobę Alzheimera – w jego przypadku ryzyko jest nawet 12-krotnie wyższe – filmowy Thor zwolnił tempo i poświęcił czas rodzinie. W niedawnym wywiadzie dla „GQ” aktor podzielił się kilkoma refleksjami na temat kariery i życia osobistego, podkreślając, że swoją zawodową pozycję zawdzięcza przede wszystkim żonie, Elsie Pataky, której poświęcenie i wyrozumiałość pozwoliły mu realizować jego marzenia.
Trudny czas w życiu aktora
Zbliżając się do 40. Chris Hemsworth postanowił oczyścić napięty grafik i przyjrzeć się dokładnie swojemu życiu. To, jak sam zauważył potrzebny, ale i bardzo trudny czas, bowiem zwykle unikał bezczynności.
Zobacz również:
Odpowiedź na to ostatnie nie jest dla niego tak oczywista. Tym bardziej że jego życie rodzinne do tej pory przecinały plany zdjęciowe albo przygotowania i treningi do kolejnej wymagającej roli. Zatem jeśli Hemsworth miałby wskazać spoiwo ich domu i rodziny, to bez wahania wskazuje na swoją żonę, Elsę Pataky, z którą jest związany od ponad dekady i, z którą doczekał się trójki pociech, córki Indii i bliźniaków Tristana i Sashy.
"Jej poświęcenie, zaangażowanie, praca, wsparcie, przebaczenie - wszystko, co dała mi przez lata, było niesamowite. Bez tego nie mógłbym zrobić żadnej z rzeczy, które zrobiłem" - przyznał gwiazdor. Z rozbawieniem dodał też, że choć są małżeństwem od 2010 roku, dopiero kilka lat temu zdołali się tak naprawdę poznać.
"Nasze dzieci rodziły się w czasie, kiedy moja kariera nabierała rozpędu i, gdy tak naprawdę poznawaliśmy się. Mam wrażenie, że poznaliśmy się w połowie naszego związku, pięć, sześć lat temu" - przyznał. Zapewnił jednak, że ich związek to fundament jego życia i w dużej mierze opiera się na przyjaźni, zrozumieniu i dobrej zabawie.
"Czas jest niezwykle cenny, straconego nie da się odzyskać"
Na tę ostatnią gwiazdor ma teraz zresztą zdecydowanie więcej czasu. Gdy postanowił zatrzymać swoją karierę, którą w pewnym momencie porównał do rozpędzonego pociągu, mógł docenić te ulotne chwile, jak chociażby układanie dzieci do snu.
"Oczywiście są takie wieczory, kiedy mówię im, idźcie już spać, albo gdy cała trójka chce spać razem z nami, a my potrzebujemy chwili dla siebie. Ale wiem, że za kilka lat one z tego wyrosną. Przestaną na ciebie wskakiwać z radością, całować cię cały czas. Świadomość tego, jest dla mnie jak otrzeźwiający cios, który każe mi się zatrzymać w tej konkretnej chwili. Ostatnio mój syn postanowił, że będzie czytał mi bajki na dobranoc. To piękna chwila, ale ile takich jeszcze przed nami? To niezwykłe lata, które szybko ulatują. Czas jest niezwykle cenny, straconego nie da się odzyskać" - dodał.