Czekoladę jadam rano
Tylko raz była na diecie. Swoją figurę zawdzięcza zdrowemu trybowi życia.
Omijam fast-foody
- Po prostu nic nie jadłam. Piłam tylko wodę - opowiadała Urbańska w jednym z wywiadów. - Głupie to było okropnie, ale w tamtych czasach o zdrowym żywieniu jeszcze nikt nie słyszał. Piątego dnia nie miałam siły już wstać z łóżka.
To było jedyne podejście Nataszy do odchudzania. Teraz jej dbanie o sylwetkę polega głównie (poza intensywnym wysiłkiem fizycznym w pracy) na unikaniu niezdrowych rzeczy.
- Na szczęście omijam wszelkie fast foody - zdradza Urbańska. - Nie podjadam chipsów, paluszków, słodyczy. Jedyny grzech, do jakiego się przyznaje, to czekolada, którą je w małych ilościach i rzadko. - Nauczyłam się od mojej trenerki, żeby jadać ją wyłącznie rano - opowiada Natasza. - Żeby organizm zdążył w ciągu dnia wykorzystać te kalorie.
Wiejskie życie
Urbańskiej o wiele łatwiej jest się zdrowo odżywiać, odkąd razem z mężem - Januszem Józefowiczem i córeczką zamieszkała z dala od Warszawy, w domu na wsi, w Jajkowicach. Hodują kury, gęsi, kaczki i kozy. Natasza przyznaje, że tam żyje wolniej i spokojniej. Kiedyś często chodziła do restauracji. Teraz woli wracać do domu głodna, żeby zjeść coś zdrowego. Np. jajecznicę z jaj od własnych kur.
Pytana o sekret swojego świetnego wyglądu Natasza odpowiada, że to właśnie mieszkanie poza miastem tak jej służy.
- Przekonałam się już, że to, co jemy i jak żyjemy, ma wpływ na nasz wygląd i zdrowie - mówi.
Przebywanie blisko natury zmieniło jej nastawienie do wielu codziennych spraw. - Przestałam kupować produkty niewiadomego pochodzenia i jeść obiad w pośpiechu - opowiada.
- Nawet kiedy jesteśmy w teatrze, siadamy z Januszem, rozmawiamy, jemy w spokoju, a dopiero potem wracamy do pracy. Poza tym w swoim wiejskim domu ma warunki na wspaniały relaks.
- Kąpiel w stawie, w zimny wieczór wizyta w ruskiej bani, którą wybudowaliśmy obok domu. To lepsze niż pobyt w SPA - opowiada Natasza.
Śródytuły pochodzą od redakcji INTERIA.PL.