Demi Moore zdradziła, dlaczego wystąpiła w nagiej sesji zdjęciowej będąc w ciąży
Dwadzieścia dziewięć lat po tym, jak Demi Moore pojawiła się na okładce "Vanity Fair" w odważnej ciążowej sesji, aktorka przyznała, że te fotografie miały ogromne znaczenie. Ale dodała, że zdała sobie z tego sprawę dopiero po latach.
Zdjęcie nagiej, ciężarnej Demi Moore znalazło się na liście 100 najbardziej przełomowych fotografii według magazynu "Time". Choć dziś takie obrazy raczej nie dziwią, wtedy była to bezprecedensowa sesja, którą wykonała Annie Leibovitz. Po raz pierwszy ukazano w taki sposób piękno macierzyństwa, wskazując, że nie tylko dodaje ono siły, ale również nie pozbawia seksapilu.
Redaktor magazynu, Tina Brown, uznała wówczas czyn Moore za odważną deklarację. "Młoda gwiazda filmowa, która chce powiedzieć: 'wyglądam pięknie w ciąży i się tego nie wstydzę'" - wyjaśniła. Zdjęcie było pierwszym obrazem w mediach, które nadawało ciąży bardziej sensualny wymiar i dla wielu było zbyt szokujące. Niektóre sieci sprzedające prasę odmówiły prezentowania tego numeru, inne ukrywały magazyn, traktując jak pornografię. Była to prowokacyjna okładka magazynu i zrobiła to, co tylko najlepsze okładki mogą uczynić: zmieniła kulturę. Kiedyś ciąża była bowiem bardzo prywatną sprawą, nawet dla osób publicznych.
***Zobacz także***
Dziś wspominając tę sesję, sama Demi Moore dostrzega wpływ, jaki to zdjęcie wywarło na pop kulturę. "Doskonale pamiętam tę sesję" - wspomina w rozmowie z Naomi Campbell w prowadzonym przez modelkę programie "No Filter" prezentowanym na YouTube. "Rozumiem, jaki ta okładka miała wpływ na świat, na kobiety. Jednak w tamtym czasie zrobiłam to przede wszystkim dla siebie, chciałam być sobą, nikogo nie udawać" - wyjaśniła. Dodała, że choć zdawała sobie sprawę z mocy rażenia tego jednego zdjęcia, o jego sile przekonała się dopiero z perspektywy czasu.
Aktorka przyznała, że w ostatnim czasie, który, jak sama podkreśla, był trudny, mogła ponownie poczuć moc rodzicielstwa i spędzić więcej czasu z dziećmi.
"To czas wielu wyzwań i dramatów wynikających z pandemii, ale myślę, że przyniósł wiele błogosławieństw. Osobiście byłam bardzo wdzięczna za to spowolnienie i czas, który został nam podarowany. Uwielbiam moje dzieci, to kim są. Od każdego z nich uczę się czegoś innego" - przyznaje.